Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2019, 06:45   #107
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
XXX dzień miesiąca Rova (IX), Fangwood, 61 dni po ucieczce z Phaendar, 35 dni po dotarciu do jaskiń

Kolejne dwa dni marszu minęły znacznie spokojniej - żadnych wałęsających się feyów, ani oddziałów Żelaznych Kłów. To byłoby dobrym znakiem, gdyby nie fakt, że bohaterowie, tak jak podczas marszu do Ristin, nie napotkali żadnego patrolu Łowców z Chernasardo. Szczególnie wydawało się niepokoić to Cirieo, który wcześniej miał pewność, że prędzej czy później muszą natrafić na jego towarzyszy. Ich nieobecność świadczyła, że i w Nunder musiało stać się coś złego…

Pozwalając niziołkowi prowadzić drużynę, Hannskjald w ptasiej postaci wzbijał się w powietrze, by z nieba obserwować okolicę. Nie raz ostrzegał towarzyszy przed różnymi zagrożeniami, a i raz odciągnął od nich szukającego jedzenia niedźwiedzia. To, kogo w ten sposób uchronił przed przykrym losem, było już sprawą druidzką. Ważne, że efektem była spokojna droga między jednym a drugim fortem. Nie musząc zbytnio skupiać się na wypatrywaniu zagrożeń, bohaterowie mogli przemyśleć ostatnie rewelacje - nie tylko obecność Żelaznych Kłów tak głęboko w Fangwood, ale i wyznanie Kharricka o głosie w jego głowie, nazywanym Voxem. Ten ponownie raczył zamilknąć na dłuższy czas, jakby uznał, że nie dzieje się nic ciekawego, co byłoby warte jego uwagi. Chyba nie przejmował się też rozmową na temat usunięcia go z cudzego ciała, a może nie był jej świadom? Emi wciąż nie była pewna, czy dobrze zrobiła, wyznając kolejny swój sekret towarzyszom - ich reakcje nie była do końca takie, jakich by się spodziewała. Ale przynajmniej mieli zamiar pomóc, zamiast się jej pozbyć, w lepszy czy gorszy sposób. Jedynie Cirieo nie skomentował tego w żaden sposób, ale dopplerka czuła na sobie jego ukradkowe i podejrzliwe spojrzenia. Jace i Laura wdawali się co jakiś czas w krótkie dyskusje na temat natury Voxa, jednak brak dokładniejszych informacji sprawiał, że nie dochodzili do jasnych wniosków.

Gdy zostało im około godziny marszu do fortu, krasnolud poleciał przodem, żeby sprawdzić, jak wygląda sytuacja wewnątrz. Zgodnie ze słowami Cirieo, fort Nunder przylegał do zachodniej ściany bardzo stromego wzgórza, które wznosiło się kilka metrów ponad korony drzew. Sama budowla była zdecydowanie mniejsza niż Ristin - przypominała bardziej twierdzę graniczną, zbudowaną na planie kwadratu o boku około trzydziestu kroków. Nie nadawała się jako miejsce stacjonowania armii, ale z pewnością Łowcy wiedzieli jak zrobić z niej dobry użytek.


Cóż, a przynajmniej dotychczas tak było…
Pierwszym dowodem, że coś się tu działo, była zniszczona drewniana wieża obserwacyjna na szczycie wzgórza. Im bliżej twierdzy, tym wyglądało to gorzej. Gdy Hannskjald podleciał niżej, odniósł wrażenie, jakby na Fort Nunder spadła jakaś niszczycielska lawina - z niegdyś solidnych murów i wież zostały jedynie sterty gruzu. Kilka zabudowań wewnątrz także zostało obróconych w kompletną ruinę, jedynie te przy naturalnej ścianie zachowały się w jakimkolwiek stanie. Kompletnie zdewastowany, fort nie był jednak zupełnie opuszczony - po dziedzińcu, pełnym gruzu, połamanego drewna, a także kości, kręciło się kilka istot, które zdecydowanie miały coś wspólnego z obecnym stanem okolicy. Mierzące ponad dziesięć stóp wzrostu olbrzymy i grubej, zielonkawej skórze, ogromnych szponiastych łapach o paskudnych kłach wystających z nieforemnych szczęk - trolle! Była ich tu przynajmniej piątka, a do tego towarzyszyło im kilka wyrośniętych i równie urokliwych psopodobnych bestii, które pilnowały wejścia i pogiętej, wyrwanej z zawiasów bramy do fortu.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 20-12-2019 o 09:13.
Sindarin jest offline