- Nie... nie jestem pewien czy to najlepszy pomysł. - powiedział, ale Wylkarr i Halbert Jednoręki byli już za daleko. - No cóż, życzę im powodzenia. - zeskoczył z kamienia i powoli zszedł na dół. - Iren, a dokąd to się wybieracie? - zapytał i dopiero teraz zauważył, jaka była urodziwa. - Przykro mi, ukrytych skarbów nie mam. Czego chcę? Ja niczego od was nie oczekuję. Widocznie los chciał, żebyśmy się spotkali. I nie musisz się martwić o mój tyłek. - zaśmiał się, a po chwili dodał - Z drugiej jednak strony, nie mam się gdzie podziać. Byłbym zatem wdzięczny, gdybyście pozwolili mi się do was przyłączyć, przynajmniej podczas drogi do najbliższego miasta.
__________________ Jest jeden wielbłąd,
Do jednej igły ucha,
Nieliczni zbawieni...
Licznych Bóg nie słucha! |