Podczas, gdy panowie w osobach Horsta i Machaveliana zaczynali się nieźle "bawić", złodziejka dostrzegła poruszenie nieopodal. Okazało się, że jeden z niby martwych ożył, ale jego twarz pokryta była cała krwią. Nie zwracając zbytnio uwagi na Horsta i resztę, ruszyła do zdezorientowanego nieznajomego. Lwa, jak sobie przypominała. Widok jego utytłanej we krwi gęby rzeczywiście nie był zachwycający.
- No proszę, jednak żyjesz... A już myślałam, że tamci ci nie darowali - rzuciła nieco ironicznie, wyciągając dłoń. - Dasz radę wstać? Katja jestem, mijaliśmy się ostatnio parę razy w gospodzie "Trzy Świnie". To tak w razie, gdybyś mnie nie kojarzył.