Gość w dom, Bóg w dom - mawiało popularne powiedzenie, nie precyzując jednak, a którego z licznych bogów chodziło.
Jeśli zaś chodziło o gości, w skład których wchodził i Axel, to jasne było, że nie nieśli pokoju i spokoju, o czym świadczyły już pierwsze czynności, jakie wykonali po wejściu na teren zamku.
Wyglądało na to, iż Hildegarda (której imię nic Axelowi nie mówiło) jest kolejną służącą. A z tego wynikało, że przy odrobinie szczęścia Hildegarda - jak każda dobrze wyszkolona służąca - nawet nie zwróci uwagi na Axela.
Na wszelki jednak wypadek ten ostatni zszedł parę stopni niżej, by nie rzucić się od razu w oczy. Przygotował się jednak do natychmiastowej reakcji, na wypadek gdyby schody okazały się zbyt gadatliwe.