Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2019, 10:39   #125
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
- Nie no. Nie wierzę, że ktoś byłby w stanie zapuścić się w te rejony nie mając pojęcia, gdzie się kieruje. Tego po prostu nie kupię - pokręcił głową, jakby odganiał się od wędrownego szklarza, próbującego wcisnąć mu słabej jakości kit.
- Samo to, że tu wylądowałaś świadczy o tym, że musiałaś wiedzieć, gdzie się wybierasz... - zrobił krótką pauzę, widocznie szukając luk w swoim rozumowaniu. - Albo, przynajmniej, że osoba, która Cię tu wysłała, była w tej kwestii kumata.- dodał, może odrobinę zbyt asekuracyjnie, spoglądając na kopułę zieleni i rdzawych chmur.
- Smoliste Diuny, Habroxia, Jadeitowy Nieboskłon. Żadna z tych nazw nic Ci nie mówi? A, no i wypadałoby dodać, że nazywam się Alex. - wyciągnął jedną dłoń do Nany, natomiast drugą poczochrał się w zakłopotaniu po karku. Zakonnica uścisnęła tę wyciągniętą.
- Właśnie sprawdzałam, dokąd mam bilety. Nana - przedstawiła się krótko, rzucając okiem po okolicy. - Niestety, te nazwy nic mi nie mówią. Trafiłam tu na polecenie Eshata.

Ręka masująca szyję zmieniła położenie i przeniosła się na policzek, nieopodal przywodzącej na myśl Rów Mariański szramy. Długie “hmmm” opuściło usta chłopaka. W towarzystwie delikatnej, ledwie zauważalnej wstążki czarno-purpurowego dymu.
- Mmm. Mnie z kolei nic nie mówi ten alias. Ale twoja niewiedza na temat miejsca pobytu pokrywa się z brakiem wiedzy na temat transportu. - Wskazał zdezelowany wrak.
- To sugeruje odrobinę szczerości. No i dobrze. A o co to jeszcze przed chwilą pytałaś? O jakiegoś rudzielca? Hm. Widzieliśmy... ja i moja grupa - doprecyzował od razu - Jakiś... obiekt? Przedmiot? Odłączający się od auta i spadający kilkadziesiąt metrów na północ. Może był to ten facet, którego szukasz. Ale jeśli tak, to lepiej, żeby miał jakiś sposób na miękkie lądowanie, bo oddzielił się od... gabloty dość wysoko - uprzedził ostrzegawczo, chcąc przygotować Nanę, na wrażenia estetyczne, jakie potencjalnie mogły ją czekać za najbliższą diuną. Z drugiej strony, psychika dziewczyny była na tyle “utwardzona” po ostatnich wydarzeniach, że nie potrzebowała tego typu zabiegów. Wystarczyło zamknąć oczy i przypomnieć sobie wystrój pewnego domu.
- Jeśli chcesz, to możesz zabrać się z nami. Udajemy się akurat w tamtym kierunku. Do Czarnej Metropolii - zaoferował chłopak o pooranym obliczu.


- Chętnie się do was przyłączę. Pomoglibyście mi tylko wydobyć rzeczy z bagażnika? - Nana spojrzała wymownie na auto. Chłopak z Blizną zmierzył powyginany w tej i nazad kawał blachy. Nie był pewien, czy jakiekolwiek klamoty mogły przetrwać taką kraksę.
- Zależy. Jak dużo ich tam jest? Bądź było? Bo wędrówka przez te tereny z dużym obciążeniem nie należy do mądrych pomysłów. Ludzie zwykle zabierają ze sobą tylko wodę, prowiant i najpotrzebniejsze rzeczy - zaznaczył, najwyraźniej obawiając się, że liczba gratów Nany mogła przyćmić niejeden wiktoriański stereotyp kobiety w podróży.
- Dwa plecaki. W jednym są ciuchy moje, a w drugim mojego kumpla. Woda wybuchła w aucie przy upadku. - Zakonnica skinęła głową w kierunku mokrych plam na szybie auta.
- Dobra, sprawdźmy sprawę z bliska - zgodził się wstępnie i zbliżył do bagażnika. Z mechanizmem Alex i Nana musieli nieco się poszarpać, jednak ostatecznie zamek dał za wygraną, ustępując ze zgrzytliwym protestem. Plecaki nie odniosły w zasadzie poważniejszych uszkodzeń jeden z nich miał tylko urwane ramię. Młodzian w kapocie przerzucił go sobie przez ramię, a ten mniej poharatany wręczył nowej koleżance.
- Pójdziemy więc? - zapytał zapraszająco, a wolną dłonią omiótł krajobraz.
- No dobrze... ale co właściwie tu robisz? - Nana przełożyła mały plecak z czaszką na swój brzuch. - A i co to w ogóle za miejsce?

- Jestem tu przewodnikiem. Oprowadzam, wskazuję drogę, mówię, czego unikać. Brzmi klawo, ale z reguły tylko przeprowadzam małe, kilkuosobowe ekspedycje z Metropolii do mniejszych wiosek. No i na odwrót. W ruiny właściwie się nie zapuszczam - chyba, że dobrze płacą i mają zgrany zespół. Własny status turysty porzuciłem ledwie kilka lat temu, więc wolę trzymać się sprawdzonych szlaków. Nie narażać siebie i innych, etc.- zeznał bez zająknięcia. Słownie i mentalnie zacięło go dopiero drugie pytanie.
- Uch. Powiedz mi, jak bardzo jesteś obcykana, jeśli chodzi o koncepcje Umbry, rzeczywistości równoległych i wymiarów kieszonkowych?
- Całkiem długo siedziałam w dość paskudnej rzeczywistości równoległej
- odpowiedziała opętana, z namacalną nutą niechęci w głosie.

Alex skinął głową.
- Coś jak ja. W jednej takiej się wychowałem. Chociaż, jeśli wziąć to pod lupę, to moja nie była taka zła. Po prostu musiałem emigrować - skontrastował.
- A Jadeitowy Nieboskłon to rzeczywistość kieszonkowa. Mniej-więcej. Mówię “kieszonkowa”, bo lepsza klasyfikacja nie przychodzi mi do głowy. To bardzo stare miejsce, rozmiarami dorównuje niejednemu kontynentowi. O ile o mierzeniu czegokolwiek w ogóle można mówić w Umbrze. Niemądrze byłoby jednak mylić ten wymiar z jakąś chatką na kurzej stopce, czy innym zamkiem w chmurach. Mówimy tu o czymś, co ledwie nie załapało się do tytułu rzeczywistości równoległej. Głównie dlatego, że za części składowe posłużyły mu, przed obróbką, ogromne połacie świata duchów przyległego do rzeczywistości macierzystej... czy na razie wszystko to jest możliwe do przetrawienia? - spytał z usłużnością wykładowcy akademickiego, który dopiero co zakończył wstęp do wykładu. Nana i jej tutor zdążyli już pokonać połowę drogi do wydmy, na której czekały na nich pozostałe sylwetki.
- Skłamałabym mówiąc, że wszystko jest jasne, ale chyba rozumiem założenia. - Shateiel pozwolił ciału Nany na to, by okazało przewodnikowi swój cudowny uśmiech. Alex odwzajemnił gest mignięciem własnego uzębienia, ale był chyba zbyt zaaferowany swym słowotokiem, aby doszukiwać się w manewrze zakonnicy głębszych podtekstów. Kontynuował.
- Nie wiem, czy grupa władająca teraz tym miejscem stworzyła je czy przejęła od poprzednich, mniej fortunnych właścicieli. Wiem za to, że urządzili się jak ta lala. Posiadają dobrze działającą pospolitą ekonomię zarezerwowaną dla wspomnianych wiosek. Ale to norma dla tego typu domen. Naprawdę imponujące jest to, że opracowali do perfekcji ekonomię mistyczną, która bazuje na tej przyziemnej. Stabilny dostęp do ma... przepraszam. Stabilny dostęp do "Q" jest czymś, czym pochwalić się może niewiele magicznych społeczności - z pobrzmiewającym w głosie szacunkiem zreferował młodzian.
- Dobra... teraz już zupełnie nie rozumiem. Do jakiego "Q"? - Wypatrująca do tej pory w poszukiwaniu rudej czupryny Nana spojrzała zaskoczona na swojego przewodnika.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 19-10-2020 o 10:42.
Highlander jest offline