iędzy warknięcia wilka i stęknięcia trolla wdarły się inkantacje i w ciało potwora uderzyła czysta magia utkana w postać małych pocisków oraz strumień ognia wypalający część jego cielska. Monstrum zaskrzeczało z bólu, a w powietrze uniósł się smród palonego mięsa i włosów. Od razu wykorzystał to druid, który w postaci wilka rzucił się na trolla i jednym kłapnięciem wyrwał mu kawałek ciała. Swoje trzy grosze dorzuciła także kozica bodąca swym pokaźnym porożem.
Poraniony potwór nie dawał jednak za wygraną i spróbował odrzucić od siebie wilka, lecz z mizernym skutkiem. Najwyraźniej brakowało mu krzepy bądź siła druida była większa niż sądził. Wściekły troll smagnął więc szponami raz i drugi rozdzierając skórę na pysku zwierza, który nie pozostał mu dłużny i w akompaniamencie kolejnych magicznych ataków wykorzystał okazję. Powalił stwora w śnieg, a następnie odgryzł mu kawałek barku. Ten jednak nie dawał za wygraną, ba wręcz przeciwnie, bowiem jego rany poczęły się zasklepiać, a mięso dosłownie odrastać w oczach. Jednym susem wstał na równe nogi i z furią rzucił się na wilka. Zagłębił w niego swe zębiska oraz szpony, a kiedy tamten wyrwał się z niemal zabójczego uścisku
Xhapion z
Ivorem zobaczyli, że z druidem jest bardzo źle. Z pokaźnych ran lała się krew, a ruchy stały się wolniejsze.
Wtem w trolla uderzyła wiązka czarnej energii i jego ciało wymizerniało, częściowo wysuszyło się, a mięśnie jakby zniknęły. W jednej chwili stał się cieniem samego siebie, wychudzoną, niemal patykowatą istotą z gniewem i głodem w oczach. Druid zaryzykował i kolejnym atakiem udało mu się rozorać kawałek klatki piersiowej potwora oraz ponownie powalić go wykorzystując swoje gabaryty. Kiedy jednak chciał odskoczyć na bezpieczną odległość jedna z rąk trolla wystrzeliła w jego kierunku i jeszcze w powietrzu rozdarła bok. Wtem wielki wilk zaczął się rozmywać, stracił sierść oraz rozmiary zastąpione przez siwą czuprynę i pozostałe elementy ludzkiej aparycji druida. Starzec spadł tuż przed
Xhapionem i
Ivorem. Jego policzek przecinała świeża, ale płytka, rana. Zaklął podnosząc się ze śniegu, a czynił to ociężale, zupełnie jakby stracił część sił przez nagłą przemianę.
Tymczasem troll cieszył się triumfem, jego paskudna morda wykrzywiła się w zadowoleniu, a jakby tego było mało czar, którego padł ofiarą stracił moc. Rzucił czarownikom spojrzenie, po czym wygłodniały i zirytowany rzucił się na kozicę niemal pozbawiając ją żywota. Kolejne fragmenty cielska zasklepiały się i odrastały.
Ranne zwierzę ogarnęła panika. Kozica poczęła rzucać się na prawo i lewo, co i rusz uderzając kopytami bądź rogami w potwora. Towarzyszyło temu przeciągłe beczenie oraz jęki bólu monstra, którego kości były uderzane i łamane. Troll instynktownie zrobił krok w tył, odwrócił głowę i wówczas to dostrzegł, jak w jego kierunku mknie magiczny ogień. Płomienie natychmiast objęły jego jeb spopielając oczy i skórę. Przez okolicę przetoczyło się straszliwe zawodzenie, które stopniowo ucichło. Zawtórowało mu jedynie głuche uderzenie upadającego w śnieg martwego cielska.