22-12-2019, 17:57
|
#70 |
| Magini spojrzała na twoich towarzyszy. Wystarczyła chwila aby powstało zamieszanie a z tej chwili wynikły konsekwencje. Choć bylo jej zimno zebrała się w sobie. Nie można bylo powiedzieć aby kogokolwiek tutaj znała, ale ich zniechęcone i zmarkotniałe miny nie pozwalały pozostać obojętnym.
- Żyjemy. To się liczy. Nie straciliśmy pożywienia, to się liczy. Hubert was opatrzył, będzie z wami lepiej. Nie czas na smutek, bo nie straciliśmy jeszcze szansy. Mamy misję i jasny cel. Jeszcze go nie osiągnęliśmy więc nie wolno wam się poddawać. Nie oceniam dlaczego poszliście na tę wyprawę, lecz jeśli juz tu jesteście to potrzebujemy waszej siły i pewności. Jeśli jeszcze raz wasze serca zetnie strach będę obok aby was w tym wspomóc. Będziecie mogli na mnie liczyć, ale chcę wiedzieć że ja na was tez mogę liczyć - jej gorzko słodkim słowom towarzyszyła twarda mina nie pasująca do tak młodej osoby. |
| |