Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2019, 20:52   #112
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- To czym jest Vox?
- Hmm… to istoty z innego świata, przybyłe na Numerię eony temu prosto z gwiazd. Podobno ich gwiezdne okręty się rozbiły, więżąc ich tutaj. Nie pamiętam nic o tym by opętywali ludzi, zwykle są w jakiś sposób powiązani z fragmentami statku. Nie wydaje mi się, żeby był groźny. Możesz go przywołać nie oddając mu kontroli? -
- Do ciebie nie wyjdzie, bo się chowa kiedykolwiek się pojawiasz obok. Z resztą nie powiedziałbym abyśmy byli teraz na dobrych warunkach aby w ogóle zaczynać rozmowę. Trochę się pokłóciliśmy. - powiedział chłodno złodziej. - Wcześniej on do mnie gadał więc w zasadzie mógłbym to przekazywać. W sumie…
Kharrick zamyślił się nagle.
- Wiesz co? On się konkretnie boi ciebie. Bo jak chciał abym zabił tego psionicznego hobgoblina, mieszaniec swoją drogą, to nie zachowywał się tak jak przy tobie. Wzbudzasz w nim najprawdziwszy strach.
Jace milczał. - Może… masz racje. - jeśli ta istota, Vox, bał się go, a współdzielili pamięć Emi, to może nie było dobrym próba zaprzyjaźnienia się z bytem? Może pozostawienie go w strachu przyniesie większe korzyści? Uśmiechnął się. - Znajdziemy sposób, powiedz mu, że jeśli będzie cię ci groził zmiażdżę jego żałosną egzystencję. -
Kharrick kiwnął wolno głową odwzajemniając uśmiech.
- Przekaże jak postanowi się na nowo odezwać… - urwał nagle strasznie blednąc.
- Powiedziałeś, że Vox jest połączony z częścią statku? W sensie takie istoty jak on? Tylko to by znaczyło… - dotknął swojej twarzy, przeczesał zmierzwione włosy, złapał się za szyję i zacisnął płaszcz na torsie. - Pociął mnie… hehe… hahaha!
Kharrick zaniósł się nerwowym śmiechem.
Psionik przyglądał się nagłej zmianie w zachowaniu łotra.
- Czy to twoja reakcja obronna na strach, czy masz się za część jego statku? - spytał całkiem poważnie. Drugą opcję wykluczał z racji opowieści Kharricka, jednak ciekaw był odpowiedzi. W historii nie pasowało mu jedno. Dotąd zakładał, że ktokolwiek wykonał na Emi wiwisekcje zrobił to by poznać jej możliwości, zbadać nowy gatunek. Teraz okazuje się, że wiwisekcje dokonano po „przyjęciu” Voxa.
- Czy przed aktywowaniem pułapki posiadałeś swoje niezwykłe zdolności? - spytał.
Kharrick wciąż był rozbawiony ale nie rozumiał co zakładał psionik.
- Śmieje się bo myślałem, że zawarłem pakt z jakimś demonem albo co. Hehe… nie ze statkiem z gwiazd! Ej jak myślisz jaka część mnie została podmieniona? Wyciął mi mózg? A może serce? Śledzionę? Jestem ciekaw… jak taki statek wygląda? Jak duże są jego fragmenty? Myślisz, że zmieściłby się w moich bebechach? Powinienem to czuć jak się zmieniam, a nie czułem.
Złodziej ewidentnie zapomniał się ze swoimi wszystkimi tajemnicami i sekretami bo nawet nie próbował mówić ciszej. Był jednak rozhisteryzowany. Głos mu się trząsł i co chwilę się śmiał. W międzyczasie wciąż obserwując bacznie reakcje Kharricka, psionik wyciągnął różdżkę, która na moment zabłysła magiczną energią wprowadzając Kharricka w uczucie spokoju i pewności siebie. Ten przestał się śmiać. Zamrugał kilkukrotnie patrząc na niego i trzymaną przez niego różdżkę.
- Hm, skuteczne. Może powinienem sam sobie taką załatwić. No nie mniej, nie wydaje ci się, że skoro takie istoty są powiązane z tymi fragmentami to znaczy że ja mam taki fragment jakoś w sobie?
- Niekoniecznie. O ile dobrze rozumiem, to został przywołany, więc siłą zabrany ze swojego naturalnego habitatu. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Czy potrafiłeś zmieniać się zanim poznałeś Voxa? -
- Przecież… a zresztą. Tak, zawsze to potrafiłem. Ojciec mnie dodatkowo uczył zanim… sobie poszedł.
Chłopak milczał znowu przez dłuższą chwilę. Pochylił lekko głowę przygryzając wargę. Myślał, porządkował informacje, układał plan.
- Dobrze - powiedział w końcu. - Myślę, że nie grozi ci póki co żadne niebezpieczeństwo ze jego strony, ale jeśli będzie się naprzykrzać… - zostawił groźbę niezapowiedzianą. Po części dlatego, że nie wiedział co by zrobił, po części by Vox sam sobie dopowiedział.
Kharrick kiwnął głową.
- Ty tu jesteś ekspertem.
- Wiem. - mruknął Jace, ale bez większego entuzjazmu. Nie lubił mieć racji w przypadku czarnych scenariuszy. Reszta drogi upłynęła w morowym humorze gdy Jace starał się wymyślić sposób na bezpieczne pozbycie się Voxa, jednocześnie próbując znaleźć rozwiązanie problemu Łowców, pozbycie się smoka, odbicia Phaendar i wyzwolenia rodzin. Powoli zaczynała go bolec głowa.
 
psionik jest offline