Zarówno Galeb jak i Gustav patrzyli się na wielkiego goblina z pewnym niedowierzaniem. Pierwszy otrząsnął się szlachcic bo zdał sobie sprawę, że ich milczenie jak najbardziej oznacza że coś wiedzą.
Z resztą dla ich obu tamte wydarzenia nie były dobrym wspomnieniem.
Szlachcic przełknął ślinę.
- My spotkaliśmy wcześniej jakąś starszą kobietę mieszkającą w chacie z młodą dziewczyną. Ta chata była w dziwnym miejscu, wszędzie w koło pola, pustki, a tam był okrąg pełen ciernistych krzewów, a w jego wnętrzu polanka z chatą, strumieniem i żyzną ziemią... ugościła nas.
- To było miejsce mocy. Przecięcie żył geomancyjnych. Kobieta wraz z dziewczyną się nim opiekowały. - wszedł mu w słowo Galeb. - Staruszkę zabił wilkołak. Tamta dziewczyna spanikowała podczas kolacji i wybiegła. Staruszka pogoniła za nią, a kiedy znalazła się na skraju polany wilkołak ją napadł i zagryzł. Zatłukliśmy wilkołaka, odnaleźliśmy dziewczynę i zaprowadziliśmy ją do chatki. Gdy rano się obudziła zaczęła krzyczeć, a potem rzuciła jakiś czar czy coś i nad chatką rozpętała się burza. Loftus i Leo zabili ją, ale całe miejsce zaczęło szaleć. Tamte cierniste krzewy zaczęły sunąć do chatki, próbowały rozszarpać niektórych z nas.
Zapadła cisza, którą przerwał Galeb ponurym głosem.
- Nie wiem czy chodzi ci o tą samą osobę o której mówimy. Biorąc pod uwagę gdzie mieszkały sądzę że tak. Czarodziej który z nami podróżuje nie mógł wyczuć czy kobieta umie używać magii czy nie. Wyczuł za to że dziewczyna ma nadnaturalne zmysły, ona sam się z resztą z tym nie kryła. Po walce z wilkołakiem gdy nikt nie patrzył użył swoich cienistych zaklęć by dobić zarówno bestię jak i staruszkę gdyby któreś z nich jednak przeżyło. Gdy rano próbował rozmawiać z dziewczyną ta wykrzyczała "morderca" i coś się zaczęło dziać. Loftus zabił ją, a zaraz po tym samo miejsce wymknęło się spod kontroli. Potężne wyładowanie magicznej energii. Od tamtego czasu ciągle powtarzał jak najęty, że obie kobiety były wiedźmami i że prześladuje go jakaś klątwa która nie pozwala mu widzieć wiatrów magii i przeszkadza w czarowaniu.
Gustav spojrzał z niedowierzaniem na Galeba, bo wyglądało na to że krasnolud celowo próbuje wrobić Loftusa. Krasnolud jednak odezwał się znów.
- Ona. - wskazał gestem głowy Leo - Sama widziała i była przy tym. Nie wiem czy te kobiety były wiedźmami, zielarkami czy to była rzeczywiście Zielona Czarodziejka i jej uczennica. Tym wilkołakiem był jeden z granicznych któremu dały schronienie bo dowlókł się do nich ranny i wycieńczony. W nocy po pijaku dziewczynę zgwałcił. Staruszka go przeklnęła i przemienił się w bestię. Kiedy nasz zwiadowca spił się i powiedział że go widział, dziewczyna wpadła w panikę i uciekła z chaty.
Co było dalej już powiedzieliśmy.
- Tak było. Znaleźliśmy w chatce rzeczy tego człowieka. - dodał Gustav widząc że Galeb stara się po prostu zrelacjonować wydarzenia, acz nie podobała mu się szczegółowość tej opowieści.
Znów zapadła cisza.
- Byłeś tam? Co się stało z tamtym miejscem? - zapytał Galeb czarodzieja, a potem dodał - Poza tym, jak już się skończy wojna z granicznymi... jest w Wissenlandzie wioska w której ludzie wyznają wodnego demona, ponoć syrenę, i składają mu ludzi w ofierze.
- Musisz wtrącać do tego wszystkiego jeszcze to? - syknął Gustav.
- Czarodziej ma za zadanie polować na takie istoty, więc o tym co siedzi w Nobitz, też powinien się dowiedzieć.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 22-12-2019 o 23:01.
|