Krasnolud wyruszywszy wraz z innymi na zwiady nie spodziewał się, że narzucone tempo będzie przeszkodą dla człowieka - Weź się w garść, i nie marudź jak baba, bo będę cie musiał na plecy zarzucić, a to chyba nie uchodzi. - rzekł Rorek do Caspara, samemu ocierając pot z czoła. Nawykły jednak do ciężkiej pracy w kopalni, starał się przeciwstawiać swoim słabością i parł na przód.
Aż do czasu gromu z jasnego nieba - do czorta, co to znowu ma być za piekielna siła? - zapytał pozostałych słysząc pierwsze uderzenie pioruna, po drugim uderzeniu, miał już pewność, że niedługo będą musieli walczyć. - Taką małą grupką nie odeprzemy umarlaków, może czas wracać, w dół będzie szybciej. Trzeba ostrzec pozostałych. - zaproponował górnik - Idźcie przodkiem, a ja poczekam co to idzie i was dogonie po drodze.