Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-12-2019, 19:46   #11
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
11 Martius 816.M41, mostek Błysku Cieni

Większość świateł na mostku okrętu pozostawała wygaszona, według zatwierdzonych przez prezbitera Ramireza rygorystycznych protokołów zarządzania zużyciem energii. Rozległe pomieszczenie tonęło w półmroku rozjaśnianym poświatą nielicznych włączonych holoprojektorów oraz konsolet sterowniczych. Zmniejszona na czas pobytu w stracji szkieletowa obsada mostka dokonywała rutynowych testów większości podzespołów w towarzystwie odzianych na czerwono techadeptów i specjalistycznych serwitorów. W powietrzu unosiły się dźwięki niezrozumiałego mamrotania, popiskiwania aparatury oraz metalicznego szczęku urządzeń serwisowych.

Tytus Garlik siedział na prawym skrzydle mostka, z dala od swego zawieszonego w uprzęży przeciwwstrząsowej fotela sternika. Ukryty w dyskretnym półmroku sali, z daleka sprawiał wrażenie pogrążonego w drzemce, ale pozór ten daleki był od prawdy. Pochylony nad kolorowym ekranem pulpitu sensorycznego, mężczyzna uważnie śledził wzrokiem wyświetlane na szkle symbole i towarzyszące im ciągi znaków alfanumerycznych. Jego oparte o połyskliwą mosiężną klawiaturę palce naciskały co kilkanaście sekund klawisze, inicjując procesy analityczne uwięzionego w sensorach Ducha Maszyny.

Tytus Garlik zasłużenie cieszył się kiepską reputacją człowieka mało zdyscyplinowanego i nie stroniącego od używek, ale wciąż pozostawał profesjonalistą i wysoko opłacanym specjalistą. Nie pierwszy raz od chwili ponownego zadokowania w Port Wander spędzał długie godziny na mostku unieruchomionego przy pirsie okrętu, ciesząc się przyjemną samotnością i realizując jednocześnie krytycznie ważne obowiązki.

Wielopasmowe sensory Błysku pracowały w trybie pasywnym, ale wciąż pobierały mnóstwo istotnych informacji. Przemieszczające się w pobliżu Port Wander jednostki emitowały za pośrednictwem potężnych transponderów swe dane identyfikacyjne, dwadzieścia cztery godziny na terrańską dobę rejestrowane przez czujniki fregaty. Tytus analizował sygnatury energetyczne tych obiektów, skanował je na tyle dyskretnie, aby nie sprowokować niczyich oskarżeń o wejście w kompetencje centrum kontroli przestrzeni Port Wander, a następnie wgrywał do olbrzymich banków danych Błysku. Jednocześnie, powodowany zawodowym zainteresowaniem, śledził na pulpicie sensorów długozasięgowych odbywające się w głębi układu manewry imperialnej marynarki.

Niewielkie obiekty pulsowały na ekranie konsolety ledwie dostrzegalnymi punkcikami, ale ich ułożenie w znajome kształty formacji niezawodnie zdradzało Garlikowi tożsamość sygnałów. Szwadrony obwieszonych rakietami Starhawków powtarzały kilkakrotnie podejście do ćwiczebnego wraku jakiegoś masowca, ubezpieczane przez poruszające się znacznie szybciej i dużo bardziej chaotycznie sygnatury myśliwskich Furii. Odgradzani od przestrzeni komercyjnej kordonem kilku stojących w miejscu niszczycieli, stacjonujący w Port Wander imperialni piloci trenowali każdego dnia, częstokroć obserwowani przez siedzącego za konsoletą Tytusa.

Lecz manewry bombowców i myśliwców stanowiły jedynie pewnego rodzaju rozrywkę dla głównego sternika Coraxów. Jego uwagę zaprzątały przede wszystkim okręty Wolnej Floty, sukcesywnie katalogowane w bankach danych Błysku. Po przeciwnej stronie Paszczy, w pełnej tajemnic przestrzeni Ekspansji Koronusa, od błyskawicznego zidentyfikowania tożsamości innego okrętu mogło zależeć życie dziesiątek tysięcy służbitów Winter. To dlatego Garlik rejestrował sygnatury jednostek latających w barwach dynastii Winterscale, Chorda, Saulów, Armelanów, Sabrehagenów czy Ma’Kao. Każdej okrętowej doby do stacji przybywały kolejne krążowniki i fregaty będące w posiadaniu dziedziców Gwarancji Kupieckich, drugie tyle zaś odlatywało w kierunku punktów skokowych wiodących ku Wielkim Sztormom Osnowy na obrzeżach Starych Gwiazd.

- Większość z nich jest wyposażona w systemy ekranowania podzespołów o znaczeniu strategicznym – powiedziała zawinięta w ciemnoczerwony płaszcz postać, która wyrosła niemal bezszelestnie przy konsolecie Garlika. Sternik przekręcił się nieznacznie w fotelu, podniósł na chwilę głowę odnotowując w myślach znajomy strój i posrebrzaną maskę zakrywającą oblicze techadeptki.

Kalibratorka sensoryczna pierwszej klasy Ithara Ruben nigdy nie zdejmowała swojej maski w obecności innych członków załogi, toteż nikt nie mógł być pewien tego jak wyglądała z odsłoniętą twarzą i dlaczego właściwie ukrywała się pod doskonale wyprofilowanym ceramitem. Tytus słyszał wiele plotek, i o przerażająco szpetnych poparzeniach plazmą i o ślubach czystości wobec mężczyzn i o tuzinie innych powodów, dla których Ithara spoglądała na świat poprzez szklane wizjery maski.

- Nie zamierzam ich skanować aktywnie – machnął ręką Garlik – Sygnatury cieplne są wystarczająco czytelne, by dało się wychwycić indywidualną pulsację napędów. W połączeniu z odczytem sygnału transpondera to wystarczy, by zapisać ich matryce identyfikacyjne w bazie. Ale mogę się z tobą założyć, że dałbym radę przeskanować w trybie aktywnym przynajmniej połowę z nich.

- Nie rób tego – Ithara Ruben słynęła ze śmiertelnie poważnego podejścia do słów innych ludzi – Złamiesz protokoły dyplomatyczne. Poza tym zakład z tobą nie ma dla mnie żadnej korzyści. Nie posiadasz niczego, czego mogłabym chcieć, a moje zasoby materialne są dla ciebie bezużyteczne, o ile nie planujesz poddać swego ciała daleko posuniętym modyfikacjom neuralnym.

Tytus nie odpowiedział w pierwszej chwili, uderzył w klawiaturę wysyłając polecenie wgrania do systemu silnej sygnatury okrętu, który zaczął opuszczać pozycję parkingową emitując na wszystkich pasmach wartości pomiarowe pozwalające na dokładną analizę sensorycznych odczytów.

Sirius, krążownik typu Lunar. Pięciokilometrowy kolos w barwach Floty Calixis o wyporności dwudziestu ośmiu megaton i załodze sięgającej blisko stu tysięcy dusz. Garlik westchnął w duchu próbując sobie wyobrazić imponujący mostek tego olbrzyma, wibracje posadzki w rytmie zwiększających przepływ mocy reaktorów napędowych, niszczycielską moc ukrytą w wieżach laserowych lanc, w bateriach makrodział i torpedowych wyrzutniach.

- Twoja efektywność pracy znacząco spada, kiedy poświęcasz uwagę jednostkom większym od Błysku – zauważyła chłodnym tonem Ithara – Czy jest to powodowane czynnikami emocjonalnymi? Obawiam się, że naruszasz w ten sposób zasady symbiozy z naszym Duchem Okrętu. Duchy Maszyny potrafią wyczuwać brak szacunku emitowany przez sieć twoich neuronów. Chciałabym zająć twoje miejsce. Muszę dokonać kalibracji sygnału namierników na antenach wieży. Mam na realizację tego zadania sto siedemdziesiąt trzy minuty, z czego siedem już zmarnotrawiłam na obserwację twoich poczynań. Jego techminencja prezbiter Ramirez nie będzie zadowolony.



Niewielka scenka obyczajowa z udziałem Tytusa Garlika. Jeśli Lynx Lynx sobie życzy, może pociągnąć specyficzną konwersację z Itharą, ale nie jest to z mojej strony wymagane. Głównym moim zamiarem było pokazanie Wam fragmentu życia na mostku widzianego oczami specjalistów od głębokiej przestrzeni. Jeśli gracz sobie życzy, może rozwinąć tę scenkę - okazać swój autorytet i przegonić natrętną tech-adeptkę albo okazać jej trochę Charmu? Wszystko w rękach BG...



 
Ketharian jest offline