"Morze przepłynął, na brzegu utonął". To powiedzenie było znane Tanyrowi (i z pewnością nie tylko jemu). A oznaczało mniej więcej to samo, co "nie mów hop...". Innymi słowy należało bacznie się rozglądać na wszystkie strony. Wszak piraci interesowali się przesyłką nie sami z siebie. Ktoś im to zlecił, a skoro jeden sposób zawiódł, to kto zagwarantuje, że ów tajemniczy ktoś nie wymyśli czegoś innego? Tanyr by tak zrobił.
- Co powiemy Hartnelowi o piratach i ich zleceniodawcy?
Novio pobiegł przodem, a Tanyr zwolnił, by móc zamienić kilka słów z pozostałymi członkami wyprawy.
- No wypadałoby chyba przynajmniej wspomnieć o naszych problemach z nimi związanych, zwłaszcza że nie mamy nic do ukrycia - odpowiedział po dłuższym namyśle Zev, nie ponaglając zbytnio swojego konia i podziwiając krajobraz wokół nich. - W przeciwieństwie do niego - zauważył Sher. - Powiedzieć jak najbardziej możemy, ale co ważniejsze, niech on wszystko powie - zastrzegł zdecydowanie. - Za dużo szumu wokół całej sprawy. A te owoce... Nie wiemy co tam przemycamy, ale gdyby nie Ruda, o niczym byśmy nie wiedzieli. - zauważył Kaelon.
- Czy macie coś przeciwko temu, by nieco nadłożyć drogę? - zaproponował Tanyr. - Gdyby ktoś się na nas zasadził, to pewnie na najkrótszej drodze. A czasu mamy dosyć, bo aż do jutra.
W tym momencie, gdy wspomniał o ustalonym terminie, Tanyr odniósł wrażenie, że o czymś zapomniał, ale nie miał pojęcia, o czym. - Trasę możemy wybrać inną, ale punkt docelowy zostaje ten sam i tego już nie zmienimy - zauważył Kaelon. - Sądzę, że jeśli dojdzie do zasadzki, to raczej w okolicach siedziby Hantrela... i nawet lepiej aby była, bo z dwojga złego wolę spotkać się z piratami niż z nekromantą.
- Okrężna droga wydaje się dobrym pomysłem, choć nie ukrywam, że z wielką chęcią sfinalizował bym całe zlecenie jak najszybciej… - rzucił Zev obracając się za siebie, jakby chcąc się upewnić, że nikt za nimi nie podąża. Nie dostrzegł żadnego zagrożenia. Jedynie powożony przez jakiegoś brodacza wóz zaprzężony w dwie chabety, który szybko zostawał w tyle za nimi. - Zgoda. Proponuję zatem dojechać do tamtego wzniesienia, a za nim możemy objechać trakt łukiem - przystał Kaelon, skinieniem głowy wskazując niezbyt wysoki, ale dość rozległy pagórek, na ich trasie. W ten sposób, gdyby obserwował ich ktoś z miasta, nie dostrzegłby zmiany trasy. - Też wolę załatwić to jak najszybciej, ale sugeruję nie przemęczać koni, na wypadek gdyby trzeba było ruszyć galopem - powiedział Sher.
- Macie rację. - Tanyr skinął głową. - Im mniej oczu będzie śledzić naszą drogę, tym lepiej.
Gwizdnął na Novio, a potem polecił psu, by pobiegł przodem.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 14-01-2021 o 16:33.
|