Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2019, 21:40   #100
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Obawy, a raczej nadzieje Jiny się spełniły i nie minęło dużo czasu nim pobudzone centaury znowu zaczęły domagać się ich ciał. Szalona orgia trwała w najlepsze, a obie Mongle wytrzymały dłużej, niż czar który trzymał pół-konie w sali. Ale nawet z buzującą w nich, rodową krwią, kiedy wszystko dobiegło końca były obolałe i półprzytomne. Iluzja zaczęła się rozwiewać. Widzowie nie klaskali, aby pogratulować występu. Większość była zbyt zajęta poprawianiem na sobie rozchełstanych szat. Przynajmniej nie musieli poprawiać fryzur, skoro nie mieli włosów. Z jednym wyjątkiem, Selunarry, która zeszła do nich zza kolumnady.
- Przekroczyłyście moje najdziksze fantazje - stwierdziła, lawirując z trudem między kałużami nasienia. - I nawet udało się wam podniecić tutejszego przywódcę - przelotnie spojrzała na tron, na którym teraz siedział rozparty, blady mężczyzna, w bogatych szatach, które jednak w większości zwisały na nim porozpinane. U jego stóp klęczęli w ciszy młody chłopak i dziewczyna.
- Dziękuję, pani - tyle była w stanie wydusić Leilena. - To wszystko dzięki mamie, z nią nie mam granic.
- Zalety dobrego wychowania - skomentowała Orbrynsar. - Myślę, że potrzebujecie chwili odpoczynku. Czy kazać odprowadzić was do prywatnych pokoi?
- Bardzo chętnie - przyznała uczennica, nawet ona chciała dojść do siebie przed powrotem do Akademii, gdzie plotki roznoszą się szybko.
Iluzjonistka skinęła na służących, którzy w międzyczasie przygotowali długie płaszcze, idealne do okrycia ubrudzonych kobiet. Jednak nawet przyodziane przyciągały spojrzenia zebranych "przyjaciół" Selunarry, aż nie opuściły sali.
Prywatne pokoje okazały się zaopatrzone w balie z wodą a nawet w ubrania na zmianę. Jinie nie do końca spodobało się to drugie, bo przywiązała się do sukienki podarowanej przez Leilenę. Służący obiecali na szczęście ja również przynieść, a nawet zszyć rozdarcia.
Nawet, gdyby Lei chciała od razu wracać do Halagardu, to zmęczenie jej na to nie pozwoliło. Pościelone łóżko za bardzo kusiło po tym, jak wymęczyły ją centaury. W efekcie skusiła się na małą drzemkę, a ta z kolei przerodziła się w długi, mocny sen. Obudziła się dopiero przed świtem, czy też raczej obudziło ją pukanie do drzwi. Orbrynsar, wyraźnie niewyspana, kazała uczennicy się ubierać - przecież obie miały zajęcia w Akademii. W drodze do kręgu teleportacyjnego, w której dołączyła do nich Jina, pani profesor rozpoczęłą nagrodę.
- Tego przedstawienia długo tu nie zapomną. Jestem pod takim wrażeniem, że cię wynagrodzę. Myślę, że zacznę od Aithe - stwierdziła, nietypowym dla niej, zadowolonym głosem.
- To… to znaczy? - zapytała zaskoczona dziewczyna, spoglądając na nauczycielkę. Sen pozwolił jej się błyskawicznie zregenerować i była już praktycznie jak nowa.
- A czyż nie zrobiłaś z niej swojej zabawki, kiedy was przyłapałam? - pani Mongle udawała, że tego nie słucha. Ale słabo jej to wychodziło.
- Ja… tak… ale pierwszy raz byłam w takiej roli, chciałam zobaczyć jak to jest - trochę mało konkretnie tłumaczyła się dziewczyna.
- Więc nie będę ci przeszkadzać w dalszych eksperymentach - odparła lekko Selunarra. - Mało tego, nawet każę Aithe cię słuchać. Choć nie wydawała się potrzebować dodatkowych zachęt.
- Dz… dziękuję, proszę pani - powiedziała Leilena, ale spojrzała przelotnie na mamę, która zarumieniła się lekko, ale przyłapana nie uciekła wzrokiem.
- Czego jeszcze byś chciała? - kontynuowała Orbrynsar.
- Jestem tylko pani dziwką, nie mogę nic żądać - powiedziała od razu uczennica. - Przyjmę wszystko co moja pani zechce mi ofiarować.
- Och, daj spokój - warknęła z irytacją nauczycielka. - Oczywiście, że jesteś moją dziwką. Tak jak twoja matka jest twoją, ale przecież wiele byś jej sprezentowała.
Tego już Jina nie mogła tak po prostu zostawić.
- Pani się zapomina. Nie jestem niczyją… - Selunarra nie dała jej jednak nawet dokończyć.
- Och, jesteś, jesteś. Sama tak wczoraj mówiłaś.
- Proszę, mamo - Lei objęła ją uspokajająco. - Na razie w życiu chcę zwiększać swoją magiczną wiedzę, zwłaszcza w trzech dziedzinach oraz pogrążać się w seksualnych perwersjach. Aithe jest wspaniałym prezentem. Nie wiem na ile to możliwe, ale może z czasem mogłaby mnie pani tresować bardziej… publicznie? Wiem, że regulamin… ale mogłabym chodzić z obrożą i na smyczy… - rozmarzyła się.
- Bardziej publicznie, niż wczoraj? - zaśmiała się nauczycielka.
- Wczoraj nie byłam ciałem dla wszystkich. Nie prowadziła mnie piękna pani na smyczy. I nie była to Akademia… Czuję, że pogrążanie się w tym bardzo pobudza moją moc….
- Lei, czy ty słyszysz co mówisz? - zaniepokoiła się pani Mongle.
- Słyszę - przyznała dziewczyna. - I wiem, że potrzeba pomocy rodzinie i chęć zostania silną czarodziejką sprawia, że potrafię się od tego odciąć, kiedy potrzeba ciała zostanie zaspokojona. Skupiam się na nauce i wszystkim co potrzeba.
- Ale co za reputację sobie wypracujesz? Nie może pani pozwolić, by oddawała się w stolicy - odwróciła się do Orbrynsar.
- Faktycznie, nie mogę. Choć zdecydowanie nie z takich powodów, jak myślisz - iluzjonistka wzruszyła ramionami. - Ale gdzieś indziej… czemu nie? Skoro taką chcesz nagrodę Leileno.
- Chcę. Podnieca mnie nawet świadomość posiadania takiej reputacji - przyznała.
- Rób co chcesz. Pamiętaj tylko, że rektorka nie lubi, gdy o jej uczennicach myśli się jak o prostytutkach. Więc jeśli będziesz się puszczać, to chociaż pod pseudonimem i w przebraniu - Selunarra zupełnie nie przejmowała się obecnością matki Leileny. A już na pewno nie po tym, co wyprawiała zeszłej nocy.
- Nie myślałam o stolicy, nawet nie do końca o Halruaa - uczennica także się tym nie przejmowała. Co więcej, podobało jej się, że mama słucha. - Ale podnieca mnie myśl, że w jakimś miejscu jestem dobrze znana z tego, że każdy może ze mnie skorzystać… albo po prostu, że jestem pani tak bardzo posłuszną dziwką. Jestem ciekawa jak to jest… - jak zawsze, młoda dziewczyna poszukiwała nowych i nowych wrażeń, chciała jak zawsze spróbować wszystkiego co związane z seksem.
- To się da załatwić. A jak się czegoś u mnie nauczysz, to możesz potem wypróbować tego na matce. Wczoraj przecież tak ślicznie i przy świadkach obiecywała, że zrobi wszystko co jej każesz - zawstydzanie Jiny bardzo nauczycielkę bawiło.
- Obiecałaś, że się dla mnie będziesz puszczała, mamo… - szepnęła dziewczyna, a jej dłoń zjechała na pośladek Jiny. - Aithe naprawdę nie będzie się bała, aby ulec mi w pełni? - zapytała też iluzjonistki.
- W pełni? Pewnie sobie na to nie pozwoli. Nie liczyłabym, że odda się każdemu na twoje skinienie. Ale czy będzie cię zaspokajać? Na pewno - zaśmiała się.
Mama mruknęła z przyjemności, czując intymny dotyk. Szybko jednak przygryzła wargę, by go stłumić.
- Mogę się dla ciebie puszczać… ale nie publicznie - szepnęła.
- Oczywiście, publicznie tylko tak jak wczoraj - zamruczała dziewczyna, sięgając pod sukienkę mamy. - Zrób to jak najszybciej po powrocie do domu. Z kimkolwiek. Będę chciała, abyś mi opowiadała o tym - Lei potrząsnęła głową, aby trochę otrząsnąc się z nagłego podniecenia. - Aithe chcę dla siebie. Zgodzi się, abym próbowała na niej wszystkiego, co mi przyjdzie do głowy? Nie chcę mieć kłopotów…
- Za zamkniętymi drzwiami - skinęła głową Orbrynsaar. - Wszystko… No, może niemal wszystko - przyznała niechętnie. - Ale sama będziesz musiała sprawdzić jej granice.
Jina nie miała na sobie bielizny. I bardzo szybko się podniecała, co wcale nie pomagało jej córce się uspokoić.
Kobiety zdążyły dotrzeć do teleportacyjnego kręgu, ale nauczycielka uroków nie przerywała rozmowy.
- Sprawdzę - zgodziła się Lei, pocierając dwoma palcami rowek między pośladkami mamy, jak gdyby to była najnormalniejsza czynność pod słońcem.
- Czy… muszę się puszczać w domu? - matka próbowała mówić jak najciszej w obecności czarodziejki, ale przecież ta i tak wszystko słyszała. - Co sobie pomyślą sąsiedzi?
- Może też zechcą sprawdzić? - dziewczyna stanęła naprzeciw Jiny, a dłoń przesunęła się po biodrze i potarła wydatne wargi sromowe. - Możesz się puszczać gdzie popadnie, mamo. Niech te dziurki się za mocno nie kurczą - zamruczała i dwa jej palce wniknęły w doświadczoną pochwę.
- Przestań… - poprosiła. - Bo znowu stracę kontrolę… I puszczę się z kimś. Znajdę sposób. Będę posłuszna - mówiła krótko i urywanym głosem.
- Potrzebujecie jeszcze chwili dla siebie? - zapytała rozbawiona pani profesor.
Lei wyjęła palce i całe w śluzie wsunęła sobie do ust i oblizała na oczach obu kobiet.
- Obie z mamą ciągle potrzebujemy. Ale lepiej wracajmy już do nas - uczennica z trudem nie skorzystała z oferty.
- Mądra decyzja. Nie chciałabym, żebyś opuszczała zajęcia - kobieta uśmiechnęła się jeszcze ironicznie i aktywowała krąg. Lei już bez słowa przyciągnęła mamę i dała się porwać magii.

Pożegnanie z mamą nie było łatwe, ale poczucie obowiązku pozwoliło Leilenie nad sobą zapanować. Jina została przeteleportowana do rodzinnego miasteczka, a rudowłosa od razu musiała udać się na lekcje. Akurat tego dnia nie miała zajęć z Aithe i może i dobrze? Miała dzięki temu okazję, by trochę ochłonąć. No i z drugiej strony Selunarra musiała najpierw zamienić słówko z jasnowłosą tantrystką.
Ta chwila (co prawda krótka) odpoczynku od seksu, pozwoliła Leilenie zauważyć, że w jej umyśle pojawiły się słowa nowego zaklęcia, którego nigdy wcześniej nie studiowała. Znała już jednak to uczucie - dar Nessaliny coraz mocniej się manifestował. Tym razem czar pozwalał kogoś okrutnie przekląć - wymuszał wierność. Gdyby ofiara spróbowała kochać się z kimkolwiek innym niż Leilena, czułaby wyłącznie ból. Nie było to specjalnie zgodne z przekonaniami dziewczyny, ale najwyraźniej demoniczne podarunki nie zawsze były tym, czego się chciało.
Do czasu spotkania z nauczycielką transmutacji, panna Mongle mogła się skupić na innych lekcjach. Teraz, gdy była motywowana obietnica sprośnych zwierzeń swojej mamy stwierdziła, że wieszczenia mogą być całkiem przydatne. Na wykładzie lady Aurory czekało ją jednak coś jeszcze ciekawszego.
- Uczycie się w naszej Akademii dość długo, by nie wstydzić się już seksu - rektorka rozpoczęła od dość oczywistego stwierdzenia. - Większość z was pewnie nawet już zna się intymnie.
Było to niepodważalną prawdą szczególnie w stosunku do Leileny, która kochała się z, albo podglądała wszystkich uczniów w klasie.
- Dzisiaj chcę bowiem wyjawić moim młodszym podopiecznym tajniki rytualnej magii - spojrzała po Lily, Leilenie, Elorze i Connorze. - A nasza magia rytualna, co pewnie was nie zaskoczy, wymaga seksu. Nie przedłużając zapytam, czy jest jakiś ochotnik do prezentacji?
To nie było pytanie wymagające zastanowienia. Rudowłosa oczywiście bez zawahania uniosła w górę rękę. Ostatnio wydarzenia wokół niej na tyle przyspieszyły i się zintensyfikowały, że zaczynała zastanawiać się nad zaklęciem zmniejszającym ilość potrzebnego do odzyskania sił i możliwości snu.
- Nie spodziewałam się aż takiego odzewu - dopiero słowa Aurory uświadomiły Leilenie, że nie tylko ona podniosła rękę. Tuż obok, filigranowa Lily wymachiwała swoją. - Nie będę was jednak zniechęcać. Chodźcie do mnie.
Gnomka zeskoczyła na ziemię, uśmiechając się przy tym. Robienie za ochotnika u Orbrynsaar było dla niej straszne, ale rektorce ufała. No i była przecież ekshibicjonistką. Leilena także się uśmiechnęła, zbliżając się bez skrępowania do pani rektor.
- Nasza magia może pochwalić się czymś, czego nie są w stanie dokonać inni magowie. Ponieważ czerpiemy energię z sił witalnych, umiemy wykorzystać ją do leczenia. Nie wystarczy nam jednak do tego modlitwa, jak mają szczęście to robić niektórzy kapłani. Myślę jednak, że nas sposób całkiem wam się spodoba - równie nieskrępowana rektorka objęła obie uczennice. - Rytuał opiera się bowiem na natychmiastowym wykorzystaniu wyzwolonej energii nie do zasilenia naszych własnych zasobów mocy, lecz do rewitalizacji ciała. Naszego, albo kochanka. Jakieś pytania do tej pory? - spojrzała na Lei i Lily.
Rudowłosa pokręciła głową. Rytualna magia wydawała się bardzo ciekawa, chyba też działała inaczej niż poprzez zapamiętywanie zaklęć. To mogło dawać przewagę nawet nad “normalnymi” czarodziejami.
- Ja mam - zgłosiła się za to gnomka. - A jak mamy przekierować moc? No bo długo się uczyłyśmy, żeby nam nie uciekała. A w tym rytuale, to chyba chodzi o to, żeby...eee… uciekła z nas we właściwy sposób? - próbowała wysłowić swoje wątpliwości.
- Dobra dedukcja panno Dims - pochwaliła rektorka. - Do tego stosujemy kręgi. Co sprawia, że seks czasem jest niewygodny, bo nie da się go uprawiać na łóżku - uśmiechnęła się czarująco. - Dzisiaj kręgiem nie musicie się przejmować, bo ja go wyrysuję. Wy potrzebujecie kogoś, na kim możecie poćwiczyć. Naturalnie możecie też skorzystać z wyczarowanego asystenta, jeśli nie chcecie zaciągać nikogo na środek sali. Leilena brała już udział w jednym rytuale, do którego rzecz jasna ani myślała się przyznać. Uśmiechnęła się do reszty uczniów.
- Ktoś chce mi pomóc? - zapytała, cicho chichocząc.
Connor nie zaliczał się do wstydliwych, ale jego raczej ospała natura nie popychała go do wielkich szaleństw. Co innego Alden z Umbero. Akademiccy awanturnicy śmiało podnieśli ręce, czym wywołali u stoickiej elfki przewrócenie oczami. Ci również brali udział w eksperymencie, który wymknął się odrobinę spod kontroli i pozostawał niewypowiedzianą tajemnicą pomiędzy nimi i Siri.
- Z braku lepszych alternatyw, nadacie się i wy - stwierdziła rektorka, nie rezygnująca z prób utemperowania młodych mężczyzn. - Jeśli nasze ochotniczki nie mają nic przeciwko.
- Ja nie mam - zapewniła od razu gnomka.
- Ja też nie - dodała Lei, błyskając ząbkami. Ci dwaj byli szaleni w inny nieco sposób niż ona, ale i tak ich lubiła. Choć było im pewnie bliżej do lubiącej wybuchy gnomki.
- Wasze zdanie - rektorka zwróciła się do dziewczyn - jest raczej proste. Musicie doprowadzić nasze rytualne ofiary do orgazmu, pozostając wewnątrz kręgu.
Aurora bez śladu zawstydzenia opadła na kolana i zaczęła rysować kredą magiczne znaki. Jej dość przylegająca sukienka opinała przy tym kuszącą jej wypięte kształty.
- Jednak zamiast absorbować moc, tak jak nauczyłyście się w poprzednim semestrze, musicie pozwolić jej się wyzwolić. Jakieś pytania?
- Czy może to nastąpić podczas naszego orgazmu, czy zadziała jedynie przy ich wytrysku? - zapytała Lei. - I czy tylko spełnienie jest wyzwalaczem?
- Każdy znany rytuał tantryczny wymaga orgazmu partnera, bądź partnerki - rzeczowo tłumaczyła lady. - Te najprostsze wymagają nasienia lub kobiecego śluzu. Te bardziej skomplikowane potrzebują mieszanki płynów wielu kochanków. Ten konkretny wymaga pojedynczego spełnienia.
Młodzi mężczyźni stanęli przed dziewczynami, uśmiechając się głupkowato w oczekiwaniu na to, co miało stać się dalej.
- Czy jest istotne, gdzie to nasienie się znajdzie? - dopytywała dalej rudowłosa, czekając aż Aurora skończy rysować krąg.
- Nie, o ile nie opuści kręgu - odpowiedziała rektorka i wstała z podłogi. Kręgi znaków nie były duże, co mocno ograniczało potencjalne sposoby pozyskania nasienia. Nawet mała Lily nie miała się w nich jak położyć i musiałaby klęczeć.
W końcu były do nauki, a nie szaleństw pokroju tych, których dopuszczała się Leilena. Udała, że się namyśla, po czym popchnęła Umbero w stronę jednego z nich.
- Czy trzeba mieć wolne usta do wypowiadania jakichś formuł? - zapytała dla formalności.
- Na szczęście nie. Wtedy byłoby jeszcze trudniej - uśmiechnęła się Aurora, ustępując miejsca.
Rosły szatyn posłusznie wszedł do kręgu, ale nie omieszkał zażartować.
- Aż tak się stękniłaś za porządnym chłopem?
- Gdyby tęskniła za porządnym, to wybrałaby mnie - odciął się blondyn, ale że akurat był trzymany w kroczu drobną rączką gnomki i prowadzony na swoje miejsce, niczego więcej już nie dodawał.
- Tyle się chwalisz, a tak rzadko udowadniasz, a przecież nigdy nie odmawiam - Leilena ustawiła go w kręgu i przesunęła dłonią po jego kroczu. - Lepiej pokaż, że coś z prawdy jest w tych wszystkich słowach. Wyciągnij go.
- No wiesz, trudno cię odkleić od rąk przyjaciółek - zerknął w kierunku Siri, próbując jakoś ratować męską dumę. Palcami sięgnął do sznurków spodni, które rozwiązał z wprawą wynikającą z lat doświadczenia. Obnażył się bezwstydnie, bo i faktycznie nie miał się czego wstydzić… no, chyba żeby ustawić w szeregu z Connorem, albo centaurem. O ile jednak na rozmiar Lei nie mogła narzekać, to na gotowość już tak. Podokuczałaby mu jeszcze, ale nie o to tu chodziło.
- A podobam ci się chociaż trochę? - uśmiechnęła się przekornie, odsuwając na boki materiał zielonej sukienki i obnażając swoje piersi. Spojrzała mu w oczy i objęła obiema dłońmi dużą, ciepłą męskość i ściągnęła skórkę, obnażając żołądź. Chłopak położył dłoń na jej głowie, dość jasno dając do zrozumienia na co ma ochotę. Już sama myśl sprawiała, że sztywniał.
- Jasne, że tak. Bardzo lubię takie - poczochrał ją po głowie, chyba chcąc powiedzieć “rude”, ale jedno spojrzenie na rektorkę kazało mu inaczej dokończyć zdanie - chętne.
Rzuciła cicho zaklęcie, znacznie powiększając swoje możliwości oralne. Nie spuściła z niego spojrzenia.
- Lubię ssać powoli i delikatnie. Ale lubię też ulegać, pozwalać się zdominować. Nie krępuj się, przyjmę cię jak lubisz - szepnęła, aby tylko on usłyszał, po czym klęknęła przed nim. Otworzyła usta i powoli wprowadziła sobie główkę penisa w usta, oblizując ją językiem. Od razu mu się spodobało, bo dziewczyna mogła poczuć słony posmak jego wilgoci. A tym, że ktoś ją podsłucha nie musiała się chyba przejmować. Lily okazała się bowiem od niej szybsza i już głośno ssała męskość Aldena. Umbero nie zamierzał się specjalnie ograniczać i zaczął narzucać dłonią swoje tempo. Przynajmniej z początku było niespieszne, jak gdyby chciał rozkoszować się sprawnością języczka młodszej koleżanki. A ta dostosowywała się do tego, podniecona dłonią na swojej głowie oraz publicznością, która co prawda przyzwyczajona była do różnych widoków… ale jednak była tą publicznością. Jedną z patrzących była na dodatek rektorka, co pobudzalo dodatkowo. Lei nawilżała i pieściła językiem dużą męskość, mlaszcząc przy tym z wyraźnym zadowoleniem. Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie pozwalała kochankowi pójść na całość. Z każdym ruchem jego ręki pozwalała mu wchodzić głębiej, aż do gardła, zachęcając go do zabawy bez organiczeń. Rudowłosa gdy jej pozwolać, to przy nauczycielkach robiła jeszcze bardziej perwersyjne rzeczy niż zwykle. Szkoda tylko, że szatyn nie chciał zaszaleć. Owszem, z przyjemnością zagłębiał się w gardło Leileny, ale jego ruchy pozostawały niespieszne. Z boku dziewczyna słyszała dyszenie blondwłosego i obsceniczne siorbanie gnomki. Choć była za mała, by pozwalać sobie na sztuczki, które opanowała rudowłosa, to nadrabiała to entuzjazmem.
Panna Mongle nie robiła z tego zawodów. W pełni oddała się obciąganiu smacznego członka, wylizując każdą kropelkę męskiego soczku z czubka. Umbero mógł już zanurzyć się cały w gardło małej dziewczyny, wyraźnie je uwypuklając za każdym razem. Po takim wejściu Lei cofała głowę i skupiała się na żołędziu, ssąc go i liżąc, szczególnie dziurkę i wiązadełko, które bardzo szybko pocierała językiem. Na efekty nie musiała długo czekać - jej kochanek również zaczął głośno dyszeć, a jego palce zacisnęły się mocniej na rudych puklach.
- Zaraz zadzieje się magia - zdołał nawet żartobliwie ostrzec dziewczynę o nadchodzącym wytrysku. Jego kolega był w tym mniej subtelny, bo swój orgazm ogłosił krótkim krzykiem, kończąc na twarzy Lily. Leilena przygotowała się mentalnie, starając się dobrze uchwycić moment i spróbować przelać moc w kochanka. W tym celu nie wypuszczała go z ust, głośno ssąc penisa, sama przy tym pojękując. Uwielbiała tak działać na innych, doprowadzać ich do największej przyjemności. Gdy dochodzili szybko to pozwalało jej cieszyć się ze swojego uroku i umiejętności. Ssała i lizała, trzymając sam żołądź w buzi, aż poczuła gorącą salwę białego płynu.
- O tak - pochwalił Umbero.
Dziewczyna od razu poczuła przepływająca z nasieniem moc. Demoniczny dar pozwalał jej instynktownie rozumieć tajniki tantrycznej magii i nie inaczej było tym razem. Energia przepłynęła przez nią i zawróciła ku mężczyźnie, napełniona witalnymi siłami. Magiczne runy zabłysły krótko po czym zaczęły szybko blednąć, pozbawione wyzwolonego właśnie zaklęcia.
- Brawo, panno Mongle - rektorka aż zaklaskała. - Mało komu udaje się za pierwszym razem.
Gnomka przecierała dłonią jedno sklejone oko. Jej krąg pozostawał nienaruszony.
Lei spojrzała na nią z uśmiechem, na jej oczach przełykając spermę i wstając.
- Dziękuję, pani profesor.
- Przez kilka kolejnych wykładów będziecie głównie uczyć się malowania różnych kręgów i poznawaniu niezbędnych konfiguracji do odprawiania podstawowych rytuałów. Z czasem młodsi z was dorównają starszym kolegom. No, chyba że ci wam za bardzo odskoczą.
Teraz Leilena już wiedziała skąd Siri zdobyła wiedzę niezbędną do przywołania sukkuba. Trochę wyniosła z lekcji u Blesseda, do tego wykłady Aurory… i dzięki temu Lei miała teraz wymagającą, ale niebywałą panią.
- Ze starszymi kolegami nie da się za dużo nauczyć. Zanim przygotuję wszystko, co niezbędne do skomplikowanego rytuału, ci już kończą w spodnie - to Siri nie wytrzymała siedzenia w ciszy i postanowiła wbić szpilę kolegom.
- Więc może znajdzie panna godnego partnera w młodszym roczniku - krótko skomentowała rektorka, kontynuując lekcję.
- Na pewno ktoś wymyślił zaklęcie pozwalające mężczyźnie tak często jak kobieta - zastanowiła się na głos rudowłosa, w międzyczasie zbliżając się do Lily i pomagając jej się wyczyścić. Kiedy Aurora nie patrzyła robiła to językiem, chcąc posmakować też drugiego chłopaka.
- Wymyślił, wymyślił. Ale co z tego, skoro co chwilę muszą robić przerwy - dalej wyzłośliwiała się ciemnoskóra.
- No, moje panny. Wystarczy już tych przytyków. Do ławek i słuchać wykładu - upomniała je jeszcze rektorka.
Lei nie dyskutowała z tym. Drugoroczniacy mieli tu chociaż trochę rozrywki, w końcu te zajęcia to dla nich powtórka z poprzedniego roku.
 
Zapatashura jest offline