Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2019, 21:42   #18
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Secomber


Karczma “Śpiewający duszek”

Druid - z małą pomocą miejscowych - szybko odnalazł kamienny budynek, który go w tej chwili interesował. Przybytek okazał się całkiem miłym miejscem dla oka, zarówno z zewnątrz, jak i nie tylko dla samego oka, wewnątrz. Było czysto, było miło udekorowane, a podłogi z ciemnego drewna świeciły po wypastowaniu. Kilku ludzi i nie-ludzi zajadało się z kolei na całego w głównej sali, najwyraźniej Daveth trafił na porę obiadową?


Właścicielem karczmy był Gnom Heverseer Windfeather, który prowadził ją wspólnie z trzema braćmi, po śmierci swej żony, na cześć której nazwano tak przybytek. Samego Heverseera w tej chwili nie było, zastępował go jeden z braci, wszyscy czterej pracowali tu bowiem na zmiany…

Po kilku minutach pobytu bez tygrysicy(prooooosimy ją zostawić na zewnątrz), i kilku zdaniach zamienionych z jedną z kelnerek-żon Windfeatherów, Druid dowiedział się, iż owszem, są dwie izby do wynajęcia, po dwa łoża w każdej, nawet z własnymi baliami z wypolerowanej miedzi za parawanami. A ceny zaś nie były niczym niezwykłym, wszystko sprawiało więc solidne wrażenie, i owszem, dla jego “bestii” miejsce w stajni również się znajdzie.

- Obiad i piwo? - Zagadnęła go na zakończenie rozmów Gnomia kobietka.





Targowisko

Gwarno, kolorowo, wesoło, a do tego i cała gama przeróżnych, miłych zapachów. Tak odbierała wszystko na miejscu Amaranthe, lawirując z Czarodziejką i Rycerzem między straganami, oglądając masę różnych różności. Podobało jej się wszystko, ciekawiło ją wszystko, sprawiała wrażenie osoby pragnącej poznać chyba cały świat, całą sobą, co było na swój sposób urocze… podobnie zresztą, jak i sama Bardka była urocza, co co pewien czas zauważało jej towarzystwo nad wyraz dobitnie, gdy uśmiechała się tak niezwykle miło, gdy pisnęła wesoło z radości na widok jakiejś rzeczy… gdy w końcu owinęła się jakimś zwiewnym fatałaszkiem, niby go przymierzając na szybko.

Zbyt gwarno, zbyt kolorowo, zbyt duża gama często i przykrych zapachów, i do tego ten kurz… tak początkowo widziała to wszystko na targu Carys, wraz z biegiem czasu, to się jednak zmieniło, i to głównie za sprawą towarzyszącej im Bardki. Jej niepoprawny optymizm szybko udzielił się i Czarodziejce, i w sumie ta mała wyprawa nabrała już nieco innych, bardziej znośnych barw. Do tego i sama rudowłosa dała się nawet namówić na zjedzenie bez zastawy, czy sztućców, miejscowego przysmaku.


Jakieś mięsne kuleczki, polane zarówno słodkimi, jak i kwaśnymi sosami, do tego z kapustą? No cóż, smakowało nie najgorzej, jednak nie było chyba dla każdego… uwagę trójki towarzystwa na targu przykuły jednak nie tylko ciuszki, ozdoby czy i jadło, było również kilka innych, interesujących rzeczy.

Choćby jegomość sprzedający “żywe” obrazy, wymagające drobnej interakcji ze strony podziwiającego. Wystarczyło włożyć lekko dłoń w sam obraz, by tchnąć w niego pozorne życie. Pole zboża zaczęło uginać się pod wiatrem, wyraźnie dało wyczuć się zapach roślinności, a nawet i sam wiatr na twarzy. Na kolejnym, jako portrecie, piękna Elfia dama poruszyła się, uśmiechnęła, można było wyczuć zapach lasu i lekkich perfum. Na następnym Czerwony Smok buchał ogniem z paszczy, było słychać skwierczenie ognia i zapach… siarki? Dzieła te przyciągały sporo zainteresowanych, jednak ich ceny równie szybko odstraszały ciekawskich. Najtańszy obraz kosztował 500 złotych monet.

- Przerabiamy pancerze i tarcze! - Usłyszał w pewnym momencie Villem, robiący za przyzwoitko-ochronę, co i w końcu i jego zainteresowało. A przerabiali jak się tylko dało, i jak się niemal tylko chciało. Wyciszyć zbroje, zamaskować jakimiś farbami, dołożyć do nich, lub tarczy kolce… wszystko oczywiście ograniczała jedynie pojemność sakwy interesanta.

Różdżki. Sprzedawano na targu również magiczne różdżki! Ale jedynie te dosyć słabej mocy, i często już nawet jako używane.





Ulice miasta

Olgrim wędrował ulicami Secomber, zbierając użyteczne dalszej wyprawie informacje. Po pozbyciu się kilku miedziaków, dotarł w końcu do kogoś, kto wiedział coś więcej o samych Wysokich Wrzosowiskach niż zwyczajowy mieszczuch, a i dumnie tytułował się jako “Przewodnik”. Po tym - jak tym razem już parę srebrników - zmieniło właściciela, Krasnal dowiedział się kilku interesujących rzeczy o miejscu ich nie tak już odległej misji.

- Trolli już mało na bagniskach panie, teraz tam się Gnolle panoszą. Wredne pso-człeki, uzbrojone, opancerzone, silne, wcale nie takie głupie i wszystko-mięso-żrące - Wzdrygnął się rozmówca, na własne słowa, a Olgrim jedynie się na chwilę skrzywił, po czym wzruszył ramionami. Niemal każda bestia, z jaką się stawało do walki, miała ochotę na pożarcie truchła więc w sumie nic nowego.

-Trolle, Gnolle, czasem Hobgobliny albo Orki, zależy w jaki kąt Wrzosowisk się wybierasz - “Przewodnik” zaczął wyliczać na palcach, po czym wrednie się uśmiechnął - No i ten pieprzony smok… Baron gada, że mały, ale ja mu tam nie daję wiary. Jakby był mały, to by go już te inne stwory zatłukły albo przepędziły. A co jeszcze oprócz stworów? Hmmm... - Mężczyzna wystawił perfidnie dłoń po kolejnego srebrnika.


- O wodę pitną na bagnach ciężko, a o chorobę łatwo. Pełno robaków, żmijów, komarów, czasem natrętne, a czasem czymś potrafią zarazić. No i bagna same w sobie, wciągną, udławią, utopią jeźdźca z koniem, śladu nie zostanie. Mgła też jest, to i się zgubić idzie, no i są też drzewa stare i spróchniałe, pod dotykiem się przewalają… ruiny? Ano są i ruiny, w których siedzą różne paskudztwa, jeszcze gorsze od tych co gadałem, kryją się po kątach, może i siedzą na skrzyni złota, kto tam wie. Elfie ruiny, ludzkie, Krasnoludów, nikt już w sumie nie pamięta czyje, a setki śmiałków łakomych skarbów i mocy już poginęły na Wrzosowiskach, może i tysiące. Jak se tak pomyślę, to aż dziw, że dalej tylu tam ciągnie, nie? Hehehe, sympatyczne miejsce...





***
Komentarze jutro
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline