Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2019, 16:13   #62
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Kurierzy zaczęli podróż traktem, ale odbili w boczną ścieżkę gdy tylko skromne wzniesienie zasłoniło im widok na miasto. Wszyscy uważali, a Kaelon najdłużej oglądał się za plecy, aby mieć pewność że nikt ich nie śledzi. I mogli być pewni, że pomijając ich konie, jedyny ogon jaki mieli należał do Novio. Obranie bocznej drogi było bezpieczną opcją.
Szybko zjechali z bocznej ścieżki, obierając odpowiedni-północny kierunek pojechali wzdłuż wąskiej i ciągnącej się daleko linii drzew. Był to dość szeroki szpaler, oddzielający jedne pola winorośli od innych, a zapewniał im możliwość przemieszczania się niezauważonymi. Choć grunt na uboczu nie był tak łatwo przejezdny jak główny trakt, to nikt nie narzekał, zwłaszcza że konwojenci przemieszczali się umiarkowanym tempem. Oszczędzali konie, aby w razie zasadzki miały one dość sił i mogły przemierzyć galopem nawet dłuższy odcinek ich trasy.
Uważali i rozglądali się. Kaelon sięgał wzrokiem dalej niż inni. Sher i Novio mieli węch na wyczuciu. Tanyr uważał na ewentualne iluzje i inne magiczne zjawiska.
Jechali bez przeszkód. Byli dalej niż w połowie drogi, gdy pola winorośli ustąpiły skromnemu lasowi, który łączył się z ich szpalerem. Szybko zastąpiły go jednak pola uprawne, na których o tej porze roku jeszcze nic nie rosło. Na horyzoncie po ich prawej stronie, Kaelon dostrzegł wioskę, więc nadłożyli paręset metrów drogi trzymając się linii drzew i unikając pozostania zauważonymi.
Potem jechali przez las, mijając od czasu do czasu kwieciste łąki, a z tego co się orientowali był to już ten sam las, który roztaczał się wokół siedziby Hantrela.

W końcu zaczęli odbijać na wschód, zamykając ich objazd. Zdając sobie sprawę, że zbliżają się do celu, byli szczególnie ostrożni, ale wszystko wskazywało na to, że nikt się na nich nie zasadził.
Wtedy to dotarli na polanę, a ich oczom ukazał się dach stajenki w pobliżu domu Hantrela.
- Widzę konie i dwoje ludzi - powiedział Kaelon, zatrzymując całą "wycieczkę".
Ponad tuzin piratów nie dało im rady, więc dlaczego mieliby obawiać się dwójki osób? Przezornie odbili jednak w bok, aby móc spojrzeć pod innym kontem i aby budowla nie zasłaniała im widoku. Oczywiście zawsze mogli całkiem pominąć stajenkę i podjechać na koniach do samej bramy domu, ale widok który im się ukazał był bardziej niż intrygujący.

W stajence było troje ludzi, z czego jeden był ze straży królewskiej. Co ciekawsze znajdowała się tam kareta zaprzężona w dwa białe konie. Sher i Kaelon nie byli pod jakimś szczególnym wrażeniem powozu, ale Tanyr i Zevran mieli poważne przypuszczenia i musieli podjechać bliżej, aby je potwierdzić. Wszyscy wyjechali więc na bardziej otwarty teren i mieli okazję zobaczyć karetę w pełnej okazałości.


Z racji szlacheckiego pochodzenia, Zevran i Tanyr dobrze wiedzieli, że przed nimi stała osobista kareta Księżnej Margot de Frankia! Tanyr rozpoznał też obecnego tam mężczyznę, który nazywał się Monet i był woźnicą owej karety - co było dość zaszczytną funkcją.

Widok karocy sprawił, że Tanyr przypomniał sobie rozmowę, której byli świadkami jakiś tydzień temu.
- ...musicie tu być z powrotem, ze szkatułką, w przeciągu dziewięciu dni - oznajmił Edmund Hantrel, podkreślając wagę jaką stanowił limit czasowy i przez chwilę zdawało się, że skończył mówić.
- Ale Księżna zostanie chyba parę dni? - spytała siedząca za nim na fotelu czarodziejka.
Hantrel odwrócił się do niej szybko. Najwidoczniej karcąc ją spojrzeniem, gdyż kobieta natychmiast zamilkła i z miną winowajcy skierowała swój wzrok w podłogę.
Edmund odwrócił się z powrotem do drużyny. Był niezadowolony.
- Tak, pewien margines błędu istnieje. Ale chcę aby za dziesięć dni wszystko było gotowe. Wasz kontrakt przewiduje więc dziewięć - powiedział...
To nie ich deadline się liczył, a obecność Jej Wysokości. Tanyr nie zwrócił wówczas uwagi na tę przypadkowo uzyskaną informację i nie zainteresował się nią zbytnio, choć szansa na to że chodziło o jego Księżną wynosiła jeden do czterech.
Teraz, Jej Wysokość była w biurze Edmunda, a oni sami dostarczyli tu coś związanego z nekromancją, co mogło jej zagrażać.

Tymczasem, z woźnicą rozmawiała pewna rudowłosa kobieta, ale żadne z nich nie zwróciło specjalnie uwagi na nowo przybyłych. Jednak, ze zmrużonymi oczami bacznie przyglądał im się siedzący pod stajenką żołnierz.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 16-01-2020 o 20:27. Powód: zmiana jednej fotki na lepszą jakość
Mekow jest offline