Brut - Mutant o popielatej skórze. Znany z ogromnej siły. Wytrzymały, masywny i agresywny. Cechują go wystające dolne kły i niewielkie, głęboko osadzone oczy. Posądzani o niski poziom inteligencji, brak dobrych manier i ambiwalentne podejście do higieny.
Zatrzymała się na moment, aby spokojnie popatrzeć na monumentalną salę. Lubiła rozmach. Rozważała też architekturę, jako opcję do suwerenowania. Może da się połączyć obie profesje?
Przeszła kilka kroków, żeby obejść tron i przywitać się z ojcem.
Potężny supermutant opancerzony od stóp do głów w czarny jak noc pancerz zasiadał na swym tronie. Na jednej ręce podpierał okutą w masywny, rogaty hełm głowę. Wizjer jego nakrycia głowy emanował niepokojącym szkarłatnym blaskiem. Jego peleryna 8opadała na podłokietnik tronu. Druga ręka oparta była na potężnym dwuręcznym toporze energetycznym, którego zapewne żaden śmiertelnik nawet by nie dźwignął.
Twój ojciec jednak nie zareagował na twój widok, lecz dalej tkwił w tej samej pozycji.
Podeszła bliżej, stając u stóp tronu.
- Ekhm.. Miło Cię widzieć, ojcze.
– To nie moja kapusta! Nic mi nie udowodnicie! – Wrzasnął nagle, głowa mu zjechała z ręki, on zsunął się z tronu a głownia topora upadła mu na stopę.
W sumie przez chwilę wyglądał jak kupa czarnego złomu, zaraz jednak się pozbierał i stanął na równe nogi.
– Córuś… ja… ja wcale nie spałem… – Powiedział w ramach wyjaśnienia.
- W nocy? - dopytała. - A co robiłeś?
– Teraz miałem na myśli… a w nocy… – Zamyślił się. – Ej… nie muszę ci się tłumaczyć… – Oburzył się krzyżując ręce na piersi.
– Suweren miał na myśli, że jego spadnięcie z tronu, nie było spowodowane uciętą, w czasie godzin pracy drzemką… co jak wie każdy w tej sali, jest wierutnym kłamstwem – Powiedział usłużnie lokaj. – W nocy, zaś nasz miłościwie Panujący władca, próbował ograć najnowszą część “Władcy piekieł” z krytycznie marnym skutkiem.
– Dziękuję Florianie… – Sarknął do reszty skompromitowany Mroczny Pan.
– Do usług Sir – Ukłonił się archont szczerząc kły.
– Córuś… czemu masz na sobie… połowę tego, względem czego oczekiwałem całości? – Zapytał rozkładając ręce.
- Minimalizm - wyjaśniła, przysiadając na podłokietniku tronu. Teraz jest taki trend w modzie, żeby nosić kawałki odzieży. Bluzkę pod biust, spodenki do połowy… - przerwała, w końcu był jej ojcem. - Krótkie. Bez nogawek. I rękawiczki bez palców - pomachała mu dłonią przed wizjerem.
- Przez ten kask nic nie widzę - poskarżyła się.
– Chłopaki z inżynierii mieli dać ci poprawkę z rozszerzonym spektrum… – Rzucił. – Na nikogo nie można liczyć… A co do mody… nie podoba mi się ten kierunek… pomysłodawcą na pewno była jakaś zwodzicielka… Te cholery zawsze coś nabroją...
-Trzeba iść za trendami - westchnęła. - Muszę na raz podkreślać moją osobowość i starać się nie odstawać od nurtu. To prawdziwy czalendż. - przyjrzała się uważnie ojcu a raczej tym widocznym kawałkom. - Nie wyglądasz dobrze.
– Ja nie wyglądam dobrze? – Zapytał zaskoczony. – To ty wyglądasz jak pół suwerena… jak ja tęsknię za czasami gdy jedynym zmartwieniem modowym suwerenów było, czy płaszcz barwić krwią zarżniętych wrogów, czy własnych fanatycznie oddanych sług… – Siadł na tronie.
-No nie wyglądasz… - westchnęła. - W środku. Spałeś, choć Florek, kłamie, że nie. . Jesteś zdezorientowany. Zdejmij czapkę.
– Nie kłamię… jestem fizycznie niezdolny do kłamstwa… mogę jedynie używać ironii, Panienko… właśnie dlatego twoja szacowna matka prosiła mnie o pilnowanie was obojga. – Odparł lokaj.
Aarina przewróciła oczami.
– Nie jestem zdezorientowany… grałem w grę całą noc i przez to podsypiam na tronie… zadowolona? – Rzucił. – Jesteś jak twoja matka… wszystko ze mnie wyciągniesz.
- Fiołek twierdzi, że oglądałeś “Władcę ciemności” - przypomniała, nie mogąc zapomnieć mu “panienki”. - W co grałeś? - zaatakowała znienacka.
– Nie władcy ciemności… – powiedział jak nerd, któremu ktoś przekręcił nazwę ulubionej serii gier. – WŁADCA PIEKIEŁ! Gra RPG… Nie ważne…
- Ty jesteś dla mnie ważny , ojcze, więc Twoje zainteresowania też - zapewniła go. - A Lucyfera widziałam na laptopie,, więc wiem, w co grałeś.
Zeskoczyła ze schodków tronu i rozejrzała się niecierpliwie.
- No dobra, a mój prezent?
– Prezent! HA – Powiedział władca wstając – Na prezent będzie czas. Jednak najpierw chciałbym abyś załatwiła dla mnie kilka rzeczy.
Niedowierzanie odmalowało się w jej oczach. Rozłożyła dłonie w geście “WTF?”
- Masz Fionka, setkę służących , te dzwony pod ścianami, uwodzicielki i inne rozmaite demony, a chcesz żebym JA biegała jak ten chłopiec na posyłki? Dziewczynka znaczy? Kto ja niby jestem?!
– Przyszły suweren – Odpowiedział poważnie. – I jako taka zaczynasz mieć obowiązki – Powiedział. – W związku z tym chcę abyś udała się do naszych lochów i zapoznała się z listą więźniów… a potem przyniosła mi raport od nadzorcy. Warto również abyś pokazała się strażnikom i więźniom. Swoją postawą i obecnością powinnaś wzbudzać strach w sercach naszych wrogów… na więźniach łatwiej się ćwiczy… są już trochę zestrachani.
- Och, nie mam żadnych trudności we wzbudzaniu strachu u innych - zapewniła ojca, wygładzając spódniczkę. - Ćwiczyłam na Felku. Pamiętasz, jak weszłam na wieżę i próbowałam uprawiać parkour? Wyglądał na bardzo zestrachanego. Z więźniami poradzę sobie bez problemu.
Zastanowiła się.
- Zanim zacznę zastraszanie… Czy Dzwony mogli by ich przenieść trochę wyżej? W lochach strasznie marznę, jest tam dość wilgotno. No i umyć, bo warunki higieniczne są trudne. Nie chciałabym się upaprać. Taki przeciętny więzień wydziela dość nieprzyjemną woń.
– Miałem obawę, że uszkodzisz blanki… wiesz ile kosztuje remont Panienko? – Rzucił lokaj.
– Nie te lochy… – Dorzucił władca. – Te nasze… zamkowe… czyste i zgodne z konwencją twojego dziadka. Tam gdzie trzymamy VIP’ów.
- O! - zainteresowała się wyraźnie. - VIPy. Ktoś, kogo mogłabym znać? Z opowieści, pieśni, Internetu? Jacyś złoczyńcy, gwałciciele, mordercy? Podpalacze może? Celebryci?
– Tak, nie do końca, nie, tak, chyba tak – Odpowiedział Lokaj, który w lot złapał każde twoje słowo.
Suweren natomiast palnął się z plaskacza w hełm, na zasadzie iście memicznego facepalm’a.
Aarina gładko zignorowała ojca.
- To co, zaprowadzisz mnie, Felicjanie? - zagadała do lokaja. - VIPy nie powinny czekać.
– Florianie Panienko – Rzucił i ruszył schodami w dół hali.
- Aarino Felicjanie - odpowiedziała, uśmiechając się słodko. - siju ojcze.
– W kogo ona się wdała… – Mruknął suweren. – Pewnie w dziadka…