Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2019, 19:10   #42
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kto by pomyślał, że latanie okaże się tak przyjemne. I nawet kilka godzin machania skrzydłami nie niszczyło tej przyjemności, choć dwa razy osłabieni trucizną Leith i Aurora zdecydowali się zrobić odpoczynek. A może po prostu nie spieszyło im się do dworskiego życia?
Kiedy jednak specyficzna była Dworu Wiatru pojawiła się na widnokręgu, to dworskie życie przyszło do nich samo. Nagle przed parą pojawił się portal, z którego wyleciała znajoma postać Kaspiana. Skrzydlaty nie był chyba zbyt zadowolony.
- Księżniczko, wszyscy bardzo się martwiliśmy o ciebie - powiedział zamiast powitania, po czym dodał - Księżna prosiła przekazać, byś nie zwlekając udała się do niej. Sama.
Dopiero teraz ‘zaszczycił’ spojrzeniem Leitha.
- Dobrze wyglądasz panie z tymi skrzydłami. Pasują do ciebie, choć odzienie woła o pomstę do nieba. W każdym razie ty również masz niezwłocznie stawić się u Ulva.
- A to dlaczego? - zdziwiła się Aurora, jednocześnie jakby strosząc niewidzialne kolce. Aż Kaspian podniósł dłonie w geście bezbronności.
- Próbujemy namierzyć tego, który was zaatakował w strażnicy. Pan Ulv tworzy jego hologram dla innych dworów. Wspomnienia pana Leitha z pewnością okażą się bardzo pomocne w tym procesie…
Leith tylko pacnął się w czoło:
- Kurwa, po prostu wiedziałem. Raz z pośpiechu nie uciąłem rudzielcowi głowy, którą chciałem zabrać dla weryfikacji, czułem, że będę tego żałować… - bękart powiedział zrezygnowanym głosem.
Zapadło milczenie. Kaspian przyglądał się Leithowi bez ruchu, starając się zachować pokerową twarz, podczas gdy księżniczka prychnęła cichym śmiechem.
- Do później - rzuciła i po chwili zniknęła, przekraczając jakiś portal.
Za chwilę też otworzyło się inne magiczne przejście w kolorze tatuaży Kaspiana.
- Zapraszam. - Powiedział dystyngowanie.
- Mrr… - mruknął z niezadowoleniem Leith i przeszedł przez portal.


***

Wyszli wraz z Kaspianem na taras, czy też ogromny, przeszklony balkon. Nie było tu prawie żadnych roślin, tylko czarne, gładkie meble z niewiadomego tworzywa oraz przeszklone i lustrzane ściany, przez które łatwo było stracić orientację.
- To ja pana zostawię - rzekł Kaspian, a w jego głosie niemal dało wyczuć się ulgę. Otworzył swój portal i... już go nie było. Leith został sam. A przynajmniej tak to wyglądało.
Mężczyzna czekał tylko aż te przeklęte czarne, mackowate drągi zaczną mściwie ruchać jego mózg. Daremnym było łudzić się, że wilgoć cieknąca teraz po krawędzi uszu bękarta w jakikolwiek sposób ułatwi nadciągającą niemiłosiernie wielokrotną penetrację głowy, nie - to definitywnie będzie na sucho. Gdyby to miała być dupa, nie byłoby jeszcze tak źle, Leith po prostu przez kilka dni musiałby polubić stanie i odlubić siadanie. Ewentualnie, miałby problemy z trzymaniem nóg przy sobie. Mężczyzna domyślał się, że zamiast tego, będzie miał problem z trzymaniem półkuli prawej, obok tej lewej…
Nic jednak się nie działo. Gdzieś z głębi pomieszczeń, za lustrzano-szklanymi ścianami dochodził jego uszu plusk wody.
- Mmmr… - fuknął Leith i zastrzygł uszami. Mężczyzna nie lubił stać w oczekiwaniu na koniec świata, poczłapał więc w kierunku plusków.
Musiał przy tym uważac, by nie wejść w jakąść cholerna przeszkloną ścianę. parę razy też jego ręka zadrgała nerwowo, gdy kątem oka zobaczył skradającą się postać - oczywiście, to było tylko jego CHOLERNE odbicie w lustrze. Coraz bardziej podirytowany Leith dotarł w ten sposób do przestronnej, urządzonej w tym samym stylu łaźni, gdzie w ogromnym basenie pluskały się dwie urodziwe szpiczastouche niewiasty.

[MEDIA]https://st4.depositphotos.com/6786128/19875/i/1600/depositphotos_198754808-stock-photo-two-girlfriends-blonde-brunette-love.jpg[/MEDIA]

Choć wyglądały jak siostry, ich zabawy i pieszczoty bynajmniej nie dało się nazwać siostrzanymi. A kiedy jedna z nich, a za nią druga podniosły wzrok na przybysza... obie zaczęły przeraźliwie piszczeć.
- Aaaaaaaaaaaaaaa!
- To ten krwawy bękart! Aaaaaaaaaaaa!
- Pomocy, Ulv!
- Boimy się!

Okazało się, że wspomniany Ulv również tu jest. Odziany jedynie w czarny ręcznik, którym miał owinięte biodra, leżał na pobliskim leżaku z książką. Przyglądał się całej scenie z rozbawieniem sadysty, który do klatki z myszami świadomie wpuścił węża.
- Mrrr… - Leith przewrócił oczami. - Szlachetny Panie… - bękart skłonił głowę w stronę Ulva.
- Ratunku!
- On tu idzie!
- Ulv, ratuj nas!
- Aaaaa!
Trudno było zrobić coś czy powiedzieć w tym przeraźliwym krzyku. Mężczyzna na leżaku podniósł rękę i teatralnym gestem złapał się za czoło.
- Nie, tak się nie da pracować... Zacznijmy jeszcze raz.
Nagle skrzydlate w basenie znieruchomiały. Ulv uśmiechnął się łobuzersko do gościa, po czym wykonał ruch dłonią jakby coś wypuścił.
- Ooooo... - szepnęła jedna z panienek, lecz tym razem nie ze strachem a ze zdziwieniem przyglądają się Leithowi.
- Mmmm masz przystojnego gościa Ulvie... - druga uśmiechnęła się kokieteryjnie do Bękarta i udając wstydliwość schowała dorodne piersi na moment pod wodą.
- Może ty się z nami pobawisz? - zapytała szatynka, robiąc po chwili smutną minkę - Ulv woli tę głupią zakurzoną książkę.
- Jesteśmy taaaakie samotne - wtórowała jej towarzyszka.
Leith trzymał ręce po sobie, obrzucił spojrzeniem całą scenerię notując w głowie proporcje pomieszczenia, niecierpliwie stukał pazurami po własnych biodrach, spojrzał na Ulva z pytająco.
- Fajne pozytywki… - skomplementował “wyposażenie” sadzawki. “Ciekawe czy umią unosić się na wodzie i udawać martwe” - pomyślał.
- Możesz się z nimi pobawić, nie musimy się spieszyć - odparł Ulv i trudno było stwierdzić czy była to odpowiedź na słowa, czy też na myśli Leitha.
- Hmm… no dobra - Leith podszedł do krawędzi basenu, rozłożył skrzydło i zamoczył je sprawdzając temperaturę wody. Jego odzienie zniknęło, wywołując przy tym kolejną salwę westchnień i przydługich samogłosek z ust kąpiących się. Następnie mężczyzna powoli wszedł do środka i usiadł.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline