Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2019, 16:57   #25
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację


Desmond Wright patrzył w milczeniu na leżącego na podłodze Maurice'a, obdarzając go równie zimnym spojrzeniem, jako i była pustka Głębokiego Kosmosu; spojrzeniem pozbawionym jakichkolwiek oznak ludzkiego odruchu współczucia.

***


Alex dotarł wcześniej niż Vincent do zajazdu, będącego miejscem spotkania i to co wpierw zobaczył to... Joyce'a jedzącego z zadowoleniem jeden z specjałów tego miejsca - kanapkę zbyt drogą na budżet zwykłego człowieka.

***


Komptroller stanął bliżej leżącego agenta, wyraźnie oceniając jego reakcję... lub stan mechanicznych części, co było bardziej niepokojącą opcją.

***


Miasto Zjednoczonego Królestwa nie zrobiło miłego wrażenia na eutanatosie przyzwyczajonym do samotności, jaką oferowały gęsto zalesione tereny Ameryki Południowej. Gwar Liverpoolu zaczynał drażnić nerwy mężczyzny, któremu niemiłe było szaleńcze życie wielkomiejskich społeczności - na pewno nie po odizolowaniu od ludzkich gromad. O wiele lepszym kompanem były odgłosy lasu deszczowego oraz dźwięki powodowane przez jego mieszkańców; mimo ich wszechobecności stanowiły one ledwo szum tła, w porównaniu do kakofonii miasta w Zjednoczonym Królestwie.

Zbyt nieobliczalne.
Zbyt chaotyczne.

***


Fortunae był bardzo niepocieszony, poirytowany wręcz. Musiał znowu spotkać się z Odysem i tą bandą! Ktoś jednak naprawdę życzył źle jego nerwom...

***


- Nie rozumiesz. - Desmond odezwał się tym głosem absolutnie wypranym z emocji - Najwyraźniej Nowy Porządek zapomniał przeprowadzić porządków we własnych rankach... albo, co bardziej prawdopodobne, woli te porządki przeprowadzić naszymi rękoma. Przykre.

***


Gabriel wszedł do zajazdu ignorując oburzony głos sugerujący brak wychowania eutanatosa, który trącił ramieniem wychodzącego mężczyznę. Szybko odnalazł wzrokiem Odysa i towarzyszącego mu Morrisa oraz trzeciego nieznanego człowieka o obliczu sugerującym, jakoby był on przyjacielem wszystkich.
Podejrzane.

Ruszył w stronę zgromadzonych, przechodząc obok Alexa (którego tożsamości jeszcze nie poznał), gdy doszedł go głos nieznajomego, zwracającego się do siedzącego mężczyzny przy stoliku oddalonym kawałek od grupy Odysa.

- Myślałem, że tacy jak ty, wolą bardziej... oleiste jedzenie. - mruknął, po czym dodał szeptem, który ledwie posłyszał przechodzący obok eutanatos - ...lub po prostu benzynę.

***


Vincent zobaczył wpierw Alexa i Joyce'a, którego to kultysta chyba zaczepiał złośliwie... a przynajmniej hermetyk miał taką nadzieję. Później Odysa, przeklętego Morrisa i drugiego hermetyka... Och, jego wspaniała kompania w komplecie... Prócz mówczyni fochu, oczywiście, czy co tam było jej problemem.

***


Maurice miał jedynie jedną rękę sprawną, ale wiedział, że opór był daremny w tym momencie... przynajmniej na razie. A może w ogóle?

Technokrata został położony na metalowym stole, przy którym rozmawiał Komptroller z drugim iteratorem, przez wezwanego przez Desmonda cyborga, który chyba nie posiadał już wielu części z człowieka.
Sam Desmond natomiast przyglądał się tylko prawie całkowicie unieruchomionemu Maurice'owi. Harvey Cowell natomiast oczekiwał na rozwój wypadków, najwyraźniej ich niepewny.
- Jesteś wadliwym egzemplarzem. - odezwał się wprost - Przeznaczonym do utylizacji... Tylko ktoś najwyraźniej wciąż miał zbyt wielki sentyment do ciebie... lub cokolwiek innego. - zważył w dłoni sztuczną rękę Maurice'a - To Konstrukt Iteracji, nie NWO. Jest on kierowany przez nas, w tym momencie to ja nadzoruję wszystko w nim... Także i twój przypadek. Przybyłeś tu nie z łaski swojego patrona, nie z miłości Kontroli. Nie. Jesteś testowanym obiektem, poszukujemy wad i ważymy je. Co przeważy? Wady, zalety? - oparł drugą dłoń na przedramieniu żywej ręki Maurice'a, przyciskając ją swoim ciężarem i powodując tym ból - Jak myślisz - czego oczekujemy od ciebie, agencie Acker?

 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline