W tym czasie obudził się Łotr. Chociaż lepiej byłoby użyć formy "został obudzony". Jeden ze sług Kadira wracając do swojego pana skorzystał z okazji i dźgnął Dalacitusa drzewcem swojej broni, co spotkało się z natychmiastowym warknięciem. Rozejrzał się po okolicy wciąż leżąc. Gigantyczny smok, jakaś świetlista istota, ale przynajmniej pająkowaty przestał się ruszać. Tyle dobrze. Nie chciał się rzucać w oczy majestatycznemu gadowi, więc zapadł się w swój cień, by po chwili zostać wyplutym w pobliżu Cantha. A dokładniej za nim. - Co tu się odpierdala? - wyszeptał, licząc na krótkie wyjaśnienie sytuacji - Portale wciąż niezamknięte? |