Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2020, 10:54   #44
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Na ćwiczeniach minęło sporo czasu, aż na zewnątrz zaczęło szarzeć, a Leithowi zaburczało w żołądku dokładnie kilka chwil przed tym, nim bez pukania do jego pokoju wparował Kai z butelką jakiegoś złotego płynu i pieczenią na wielkiej tacy.
- Oooo już wróciliście - młodzieniaszek zareagował zdziwieniem na widok Bękarta - Wy... wybacz panie, pomyliłem pokoje!
Leith zjechał na skrzydłach do poziomu na którym jego stopy dotykały podłogi pozostawiając przy tym krwawe plamy na ścianach.
- Mmmm…. ta taca wydaje się jak najbardziej na miejscu. - Jak tam te twoje modlitwy do ojca czegoś tam i tak dalej? - spytał Leith bo akurat mu się przypomniało.
- Aaaa proszę... znaczy, możemy się podzielić - powiedział Kai i postawił naczynia na stole, po czym rozpiął koszulę i dumnie pokazał szmaragd na swojej piersi.
- Jest dobrze, jakiś dwukrotny wzrost mocy. Tylko że teraz Kira naprawdę zaczęła mnie katować nauką i... wybacz, ale jak cię nie było, to tu się przed nią chowałem. Ale niczego nie ruszałem! - zapewnił chłopak.
Leith zerkając na chłopaka i jego przyrosty, miał już usta pełne mięcha.
- Mhm.. to kiedy planujesz posiadać jakieś niewolnice, niewolników i tym podobne? - bękart wiedział, że jak Kai się rozgada zapomni o jedzeniu…
Chłopak siadł naprzeciwko i urwał sobie spory kawałek mięsiwa, choć nie tak duży jak Leith.
- Daj spokój, nie ma już niewolnictwa. Królowa zakazała. Teraz mogę tylko iść na służbę do jakiejś damy dworu i przy dobrych wiatrach zostać jej... siódmym mężem. W moim rodzie nie ma zbyt potężnych Szlachetnych, więc to że Kira wzięła mnie na nauki... to spore wyróżnienie. Jak dobrze pójdzie, sam stanę się za kilka lat nadwornym medykiem jakiejś domeny margrabiny czy baronówny. To dobra robota.
Mięso ptaka było tak dobrze upieczone, że nawet kości z łatwością kruszyły się w ustach, toteż Leith po prostu je zjadał.
- Ale skoro nie ma wojen i tak dalej to dużo Kira ma roboty? Czy cała praca ogranicza się do pomagania tym kilku szlachcicom którzy wymyślają sposoby na okaleczenie siebie i innych?
- Może cię to zaskoczy, ale jest ich więcej niż kilku - poszukiwacze przygód, gladiatorzy, no i... cóż, kłótnie małżeńskie bywają też czasem krwawe. - Kai szybko pochwycił ostatnią bułkę, która leżała obok pieczeni. - Ale wiesz, moją specjalnością są implanty - spojrzał znacząco na skrzydła Leitha - zmiany wyglądu nie jako zaklęcie czy iluzja, ale trwałe.
Leith uniósł brew.
- Trwałe? nawet jakby hmm, magia znikła, to te… implanty by zostały?
- A jakby słońce spadło, to wszyscy byśmy się upiekli - zaśmiał się Kai serdecznie, po czym widząc wyraz twarzy Bekarta szybko wyjaśnił - Tak, chociaż nie wiem jak miałby istnieć świat bez magii.
- Hmm, no ale jako medyk, chyba zetknęłeś się z jakimiś przypadłościami czy może… substancjami, które odcinają zdolności magiczne skrzydlatego. Przecież skoro można ogłuchnąć czy oślepnąć to “stracić magię” chyba też można?
Kai zastanowił się, przeżuwając ostatnie kęsy.
- Znaczy nie miałem takich pacjentów, zresztą Kira mówi, że nie wolno o pacjentach rozmawiać bo to nieetyczne, aleeeee słyszałem o jakimś artefakcie, który wsysał magię. Tylko że to tak naprawdę było zaklęcie umieszczone w przedmiocie, który je wzmacniał. No a zaklęcie tak czy siak musi ktoś rzucić.
- Jasne… ale robicie sobie takie… “psikusy”, znaczy nie mówię, że ty ale słyszałeś o czymś takim? o takich zaklęciach pozbawiających innych magii, choćby na trochę?
- Nie, no co ty, poza tym żeby coś takiego działało to... nie wiem w sumie na ile znasz się na magii, ale jest pewna podstawowa zasada przez którą właśnie wszyscy świrują na punkcie intensywności koloru naszych kamieni - chłopak sięgnął po butelkę i pociągnął z niej solidny łyk - Każdy kto ma mocniejszy kolor, czyli silniejszą magię, może przełamać czar kogoś o słabszej magii. Dlatego jeśli taki psikus miałby działać na wszystkich... musiałaby go chyba sama Księżna utkać. Albo księżniczka.
Leith dłubał w zębach pazurem, drugą ręką wyrywając właśnie kawałek deski z blatu z której zamiarował urobić wykałaczkę. Chłopak patrzył zdziwiony, ale i zafascynowany tym aktem wandalizmu.
- Inaczej: czy sprawdzaliście jaka część mózgu odpowiada za używanie magii? wiesz przecież, że można tak uszkodzić głowę, że na przykład tylko się nie widzi, albo nie słyszy? albo ciągle się jest wściekłym i tak dalej?
- Magia bierze się z kamieni - powiedział nagle bardzo poważny Kai. - Prowadzono różne... straszne eksperymenty za czasów wojen z ludźmi. Oczywiście to oni nam robili... Magia jest intuicyjna dla nas, nie potrzebuje myślenia.
Leith aż się uśmiechnął.
- No tak, brak myślenia na pewno pomógłby wielu… A wracając do tematu, chcesz powiedzieć, że nawet jeśli… upijesz się, to twoje zdolności magiczne pozostaną takie same?
- No oczywiście. - Kai spojrzał teraz nieco bardziej podejrzliwie na swojego rozmówcę. - Czemu mnie o to wszystko pytasz?
- Wiesz co to statek? taki pływający po wodzie? ludzie budują całe floty takich okrętów, ale ja sam ich nie widziałem, tylko rysunki i opowieści. Widzisz, podobno ci którzy na nich służą, a służą całe swoje życia czasem, w ogóle nie potrafią pływać. Wydaje się szalone nieprawdaż? otoczeni wodą, całkowicie ufni w statki które ich unoszą, zdani na nie ze swoim życiem. Zawsze chciałem z którymś o tym porozmawiać.
Kai uśmiechnął się szeroko.
- No jasne, do mnie możesz z takimi rzeczami przychodzić. W końcu jestem przyszłym medykiem i mam pomagać. - Roześmiał się z własnego żartu, po czym zaczął podnosić z podłogi - Dobra, muszę wracać, bo Kira znów każe mi ręcznie czyścić fiolki.
- Jasne. - Leith machnął tylko ręką i zaczął wdrapywać się na skrzydłach po ścianach.Jeszcze tylko kilkadziesiąt prób podniesienia krzesła stopą zanim padnie i zaśnie…

- Możesz wpaść jak wymyślisz jak zmienić stopy w szpony, takie jak mają ptaki, z przeciwstawnym kciukiem zamiast pięty - powiedział na pożegnanie.
Kai popatrzył na niego z uśmiechem.
- Z Kirą na pewno byłbym w stanie to zrobić, ale wątpię, aby Aurora się na to zgodziła. Pewnie drapałbyś ją pod pierzyną - znów wybuchnął śmiechem, po czym dodał - Wiesz, że ona ma swoją salę do ćwiczeń? Tam chyba byłoby ci łatwiej.

- Na pewno byłoby łatwiej - odpowiedział Leith, niedopowiadając reszty swojej myśli. Łatwiej nie pomogło mu do tej pory przeżyć.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline