Kadir odchrząknął cicho a potem usunął się na bok. Ani jego wkład ani pomoc nie były tu najwidoczniej wymagane.
Skupił swą uwagę ponownie na portalach. Szukał jakiejś możliwości by je zamknąć.
~ Drogi Nathanielu, czy był byś tak łaskaw i oświecił starego głupca zdradzając co tutaj się wyprawia? ~ Kadir wcale nie próbował ukrywać swej niewiedzy. Spojrzał tylko w stronę smoka i pertraktującego jak równy z równym przewodnika, a także spojrzał w stronę drugiego dziwnego przybysza.
potem solna istota odezwała się, chyba do niego?
- No więc... hem. - zająknął się Kadir szukając w głowie jakiegoś rozwiązania.- Portale? Że ja? No... tak oczywiście. Portale.
Wreszcie Kadir opanował roztargnienie, odchrząknął i wyprostował się nieco.
- Moja skromna osoba zdolnościami i możliwościami wręcz zanika przy obecnych tutaj. - Kadir nikogo nie wskazał, jednak było jasnym, że chodzi mu o smoka i Nathanie la.
- Toteż moje możliwości zamknięcia owych bram są nad wyraz znikome, i jak już celnie zauważyłeś, wpatrywanie się bez zrozumienia jest ostatnią z pozostałych mi możliwości, jakim zamierzam się oddać w pełni. - Kadir uśmiechnął się przepraszająco.
- To jest, dopóki nie spłynie na mnie olśnienie, które w cudowny i raczej mało prawdopodobny sposób, pozwoli mi na zrozumienie zaistniałej sytuacji, problemu portali, a jak już przy tym jestem, może pozwoli mi zrozumieć jak działa wszechświat w swej całej rozciągłości. Cóż... czy to odpowiada na twoje pytanie mój nieznajomy przyjacielu? - Kadir mówił spokojnie, jakby tłumaczył jakiemuś uczniowi zagadnienie z filozofii. Pominął plan B, który zakładał jak najszybsze oddalenie się od tego miejsca - innymi słowy, ucieczkę, nim następne monstra postanowią go pożreć.
- A może dopomożesz owemu olśnieniu, które jakoś samoistnie spłynąć się nie śpieszy, i wyjawisz nam, kim jesteś, skąd się wziąłeś, kim jest nasza ukochana modliszka i o jakim tronie jest mowa? - Kadir uniósł wyczekująco siwą brew wysoko do góry. |