Bez słowa zabrał się do jedzenia. Alkoholu nawet nie tknął. Cenił sobie trzeźwość umysłu, poza tym chciał okazać swoją wyższość nad tą hałastrą. Dwa uszatki, gnojek i... krasnolud! Jeśli się zastanowić to nie był w stanie powiedzieć co miał do reszty kompanii... Poza tym że krasnoludy są małe wredne i śmierdzą, gnojek ma tą swoją lutnię a elfy według niego nie wyglądają na zbyt myślące. I jakoś nie potrafił ich polubić. Przez cały ten czas nie odezwał się ani razu, przenosił tylko wzrok z jednych na drugich. Szybko skończył bigos i odparł do tropiciela:
-Dobra. A teraz możemy przejść do rzeczy? - Spojrzał po trójce znajomych małego śmierdziela i dodał. - Jeśli oczywiście oni - tu wskazał na trójkę - też są... wtajemniczeni.
__________________ I like rusty spooonsss... I like to touch them... I like it when the red water comes out... |