Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2020, 11:21   #48
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kryształowy zamek bezsprzecznie robił wrażenie... opustoszałego.
- Wybaczcie, ale nasz dwór funkcjonuje w nieco innym trybie niż wasze. - Książę uśmiechnął się przepraszająco, kiedy wprowadził emisariuszy do głównego holu. - Dlatego nazywa się go dworem snów. Służba budzi się zwykle około 19 godziny, mieszkańcy po 20. W związku z tym zaprowadzę was teraz do waszych komnat. Odświeżycie się, coś zjecie... radzę też się przespać, aby przywyknąć do naszego trybu życia.

Wnętrze zamku było przestronne i równie zadziwiające, co sama konstrukcja. Właściwie każdy przedmiot zasługiwał na to, by nieco dłużej mu się przyjrzeć. Niestety, nie było teraz na to czasu. Prowadząc gości po schodach z kamienia, które przywodziły na myśl rozgwieżdżone niebo (Leith nigdy nie widział takiego budulca), Cassper mówił dalej:
- Nie mieliśmy zbyt wielu informacji o niektórych z was, staraliśmy się jednak uczynić wasze komnaty jak najbardziej komfortowymi. W razie czego korzystajcie z dzwoneczków, które leżą obok łóżek. Ktoś ze służby zawsze jest na dyżurze. Nawet w południe. Królowa i ja zapraszamy was natomiast na powitalną ucztę o godzinie 22. Potem, jak już poznamy się nieco i posilimy, chętnie poznamy zagadnienia, z którymi tutaj przybyliście. Chyba, że to coś bardzo pilnego? - książę spojrzał na posępną Aurorę.
- Zaczekamy. - Odpowiedziała krótko księżniczka, cały czas rozglądając się na boki. Wyglądała tak, jakby szukała ewentualnych, nietypowych dróg ucieczki.
Leith jak najbardziej sympatyzował z takimi poszukiwaniami. Bękart ułożył już sobie plan działania w tym potencjalnie zabójczym miejscu. Zamierzał sypiać zaledwie 20 minut ale co każde 4 godziny. 3 godziny bowiem wystarczały w zupełności na dobę. To da mu zapas czasu na “zwiedzanie” kryształowego “aresztu”. Bękart zaplanował sobie infiltracje służby, wszak sam do niej należał.
Tymczasem musiał zapamiętać drogę do głównego holu, co wśród zawijasów korytarzy i wielu schodów nie było takie łatwe.
Szczególnie dla osoby, która ma niezwykłe poszanowanie dla sztuki i nie ważyłby się subtelnie popaćkać poręczy czy ścian krwią z rozciętego pazurem palca przy każdej okazji...
Nie wiadomo czy pozostali to zauważyli, ale tylko Athos spojrzał wprost na Bękarta, gdy ten zostawiał ślad. Olbrzym był ponury jak zwykle, wydawało się jednak, że rozumie i aprobuje to działanie.
Wreszcie zostali wprowadzeni do niedużego korytarza, gdzie znajdowało się 5 par drzwi.
- No dobrze, zatem ja was zostawię tutaj. Pokój po mojej lewej jest przeznaczony dla sir Athosa, potem lady Milena, te drzwi na końcu to komnata waszej wysokości, mam nadzieję, że będzie ci odpowiadała księżniczko, sąsiadująco, po prawej stronie sir Leith, a te tutaj koło nas po prawej to pokój magistra Kaia.
- Ja nie... - zaczął chłopak, lecz zgromiony wzrokiem Mileny, szybko rzekł - Dziękuję bardzo, na pewno będzie mi tu wygodnie.
- Książę Cassprze, a może zgodzisz się na chwilę wstąpić do mojej komnaty i... osobiście pokazać mi wszystkie udogodnienia? - zapytała rudowłosa, niemal ocierając się o mężczyznę. Ten uśmiechnął się uprzejmie, nie odtrącając kobiety, ale też i nie reagując.
- Wybacz pani, ale muszę odmówić.
- Nawet przez wzgląd na stare czasy? - Milena zrobiła słodką minkę.
- Mileno, ponoć to mnie miałaś chronić od kompromitacji - wysyczała przez zęby księżniczka, która wyglądała, jakby zaraz miała wybuchnąć. Rudowłosa odsunęła się od jasnowłosego przystojniaka niezadowolona, ale wciąż trzepotała rzęsami w jego stronę. Cassper uśmiechnął się przepraszająco.
- Powiem wprost, nie czuj się pani urażona, twa uroda wciąż mnie zachwyca tak samo jak przed laty, ale serce teraz nie jest wolne, lecz należy tylko do jednej niewiasty.
- Do królowej? - zapytał Kai cicho.
- Owszem. Stała się ona panią nie tylko mych ziem i mego dworu, ale również mnie samego. Czy macie jeszcze jakieś pytania, nim się oddalę?
Leith nawet gdyby miał pytania to by ich nie zadawał. Nie miał zamiaru rzucać się w oczy, czy uszy.
- A co jeśli zechcemy opuścić pokoje przed kolacją? - zapytała Aurora.
- Jesteście naszymi gośćmi. - Uspokoił ją książę. - Możecie chodzić gdzie chcecie. Prosimy tylko o poszanowanie prywatności innych mieszkańców dworu i uszanowanie jego sztandarowej zasady.
- Czyli? - zapytał Kai.
- Oko za oko, ząb za ząb. - odparł gładko Cassper. - Jeśli niesłusznie wyrządzisz krzywdę komukolwiek na tym dworze, taka sama krzywda spotka ciebie. To samo dotyczy się zabijania.
- Ale to chyba nie działa w przypadku służby? - Milena uśmiechnęła się jakoś tak niepewnie.
- Owszem, dotyczy. - Cassper odpowiadał uprzejmie. Jak wiecie, Królowa zniosła niewolnictwo. Służba to zwyczajni pracownicy zamku. Podobnie zresztą jak ja czy inni szlachcice. Każdy ma swoją partię obowiązków do wykonania i te same prawa.
- A kto oceni, że krzywda została niesłusznie wyrządzona? - zapytała księżniczka, zapewne spodziewając się już odpowiedzi.
- Królowa, oczywiście.
- A kto wymierzy karę?
- Również ona.
- Czyli Królowa jest poza prawem?
- Ależ księżniczko... - Milena próbowała przystopować Aurorę, ale ta patrzyła tylko na Casspra.
- Królowa jest prawem. Ona je ustanawia i dba, by je respektowano. - Orzekł książę nieco jakby za szybko.
- Czyli jest despotycznym tyranem?
- Auroro! - rudowłosa patrzyła błagalnie na wojowniczo nastawioną księżniczkę.
Leith zaś złapał za klamkę swoich drzwi i uchylił je.
Pomieszczenie w środku wyglądało zadziwiająco podobnie jak jego własna sypialnia na Dworze Wiatru. Oczywiście, meble były inne, ale stylowo podobne, tak samo ułożenie ich. Było ich jednak nieco więcej, a pomieszczenie było też większe. Po prawej stronie znajdowała się nawet balia z gorąca, parującą wodą - jakby zapraszająca, by do niej wskoczyć. Na stoliku zaś stało kilka przykrytych tac. Węch Bękarta podpowiadał mu, że znajduje się tam jedzenie.
- Masz ochotę na kąpiel, księżniczko? - powiedział Leith spoufałym tonem jakiego możnaby się spodziewać po osobie która, przynajmniej publicznie miała uchodzić za materac Aurory.
Ona sama patrzyła na niego teraz ze zdziwieniem, które jednak psuło efekt manipulacji.
- We wszystkich pokojach czekają na was kąpiele. - Wyjaśnił Cassper, patrząc z wdzięcznością na Leitha. Widać nie zamierzał jednak ignorować niewygodnego pytania księżniczki, bo zaraz zwrócił się do niej:
- Pani, daj nam szansę. Niedługo sama poznasz królową. Poznasz jej jasny blask, prawość i dobroć. Jeśli wciąż będziesz mieć wątpliwości, zadaj jej swoje pytania. Możesz pytać o co tylko zechcesz, tylko... poznaj ją najpierw nieco. O nic więcej nie proszę. A teraz szanowni goście, życzę wam dobrego dnia, co w naszym żargonie jest równie, waszemu “ dobranoc”. To rzekłszy, skłonił się, i ruszył ku schodom.
- Do... dobranoc. - Kai odpowiedział jako pierwszy i jako pierwszy zniknął za drzwiami swego pokoju. Pozostali patrzyli wyczekująco na Aurorę.
- Ja... ja wykąpie się sama. - Powiedziała cicho, nie patrząc na Leitha, lecz w ślad za Cassprem.
- Mhm… wymamrotał bękart chwytając drzwi do swojego pokoju w obie dłonie i… zdejmując je z zawiasów. Następnie mężczyzna wyciągnął kawałek rękawa i wytarł nim całą oliwę, wtedy wsadził je z powrotem i zaczął poruszać energicznie czekając aż zaczną skrzypieć.
Aurora i pozostali przyglądali mu się. Księżniczka bez słowa po prostu skierowała się do swojej komnaty. Kiedy zniknęła za drzwiami, Athos również ruszył do swojego pokoju, mamrocząc coś pod nosem. Została tylko Milena, która patrzyła na poczynania Bękarta z pogardliwym uśmiechem.
- Masz klucz w zamku. Poza tym... wiesz, że większość z nas nie potrzebuje otwierać drzwi, by dostać się do środka?
Leith czekał na upragniony efekt.
- Nie wydaje mi się bym wyglądał na kogoś kto mógłby to wiedzieć, tym bardziej dziękuję za dobre słowo, dostojna pani… - przekręcił głowę i odwzajemnił gest agresji nazywany “uśmiechem” - spokojnej i samotnej nocy, tfu… dnia. - to powiedziawszy bękart znikł za drzwiami. Jeśli Milena miała dla niego jakąś ripostę, nie usłyszał jej. Został sam. A przynajmniej tak to wyglądało.
Bękarta nie było stać na zmarnowanie jakiejkolwiek choćby najbardziej błahej czy naiwnej możliwości uzyskania elementu ostrzegawczego. Tylko dlatego, że sytuacja była ponura nie było jeszcze powodem by się poddawać, gdyby tak się sprawy miały popełniłby autoaborcję…
Leith zdjął ubranie i zanurzył się w balii. Po rozgrzaniu się i zrelaksowaniu mięśni, mężczyzna, nie opuszczając wody sięgnął po jedzenie. Gdy ugasił stres rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu. Czuł się wyjątkowo spokojnie. Podejrzanie wręcz spokojnie i bezpiecznie. Ocenił jednak gdzie musi stać, by doskoczyć do każdego sprzętu, czym mógłby rzucić i tak dalej.
Kiedy bękart wreszcie zdecydował się opuścić balię, zaczął się ubierać, robiąc to zajrzał jeszcze do szafy - wisiało tam sporo ubrań, wszystkie na jego miarę. I można by powiedzieć, że w jego guście. To potwierdzało jego przypuszczenia: albo ktoś tu szpiegował, albo czarował, a najpewniej jedno i drugie.
W końcu nastał czas na jego pierwszą drzemkę, po kąpieli i jedzeniu był w nastroju. Leith otworzył oba okna i usiadł w rogu pod ścianą. Zamknął oczy. Choć robił to całymi latami, bękart wiedział, że po tygodniach “rozleniwienia” trudno jest tak po prostu zacząć spanie w krótkich interwałach, dlatego przygotował się do tego poprzez wyziębianie pokoju. Nie powinno minąć więcej niż dwadzieścia minut nim temperatura jego ciała spadnie do na tyle nieprzyjemne, że dalszy sen nie będzie możliwy. Kolejne drzemki będą już prostsze. Leith zamknął oczy.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline