Jagoda w samobójczym szale. Timi w godnym półboga handlu szale biznesowym. Berg czekający na zderzenie z rzeczywistością. Ci to się musieli nieźle zdziwić kiedy, jak gdyby nigdy nic, Jacek przybiegł, złapał ich i zaciągnął do piwnicy Świątyni Morra. Zdziwią się jeszcze bardziej, gdy powie im czego od nich chce.
Na zewnątrz tymczasem szalały zombie mordując kogo popadnie. Brama bowiem nadal była otwarta i wlewały się przez nią coraz większe ilości nieumarłych. Pozbawieni dowodzenia obrońcy rozpierzchli się. Jagoda siała panikę pchając ludzi na zatłoczone mosty i w wodę, gdzie ginęli dziesiątkami (i nie wspominając im, że szczęście Pani to głównie ona z kolegami zużyła), okłamując ich, że za rzeką będą bezpieczni. Nie tak znowu daleko stąd niewezwani Bohaterowie skończyli pakować zdobyte w kopalni skarby do juków i pojechali dalej, nieświadomi tego co działo się w Gluckwunsch.