Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2020, 20:52   #19
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
11 Martius 816.M41, Port Wander

Bellitta szła w milczeniu próbując nie ulec ogłuszającym ją odgłosom gigantycznej stacji. Kaptur nasunęła na czoło na tyle głęboko, aby mijani przechodnie nie mogli dostrzec jej oczu, chociaż wiedziała doskonale, że przez wzgląd na szaty oraz zwieńczoną emblematem Orła adamandytową laskę większość rezydentów Port Wander i tak od razu rozpoznawało w niej astropatkę. Musiała przyznać, że choć niepokoiło ją, że Christo zaproponował powiększenie chóru, nie miała nic przeciwko nowym astropatom na Błysku Cieni. Wsłuchała się w idące za nią postacie, te jednak najwyraźniej postanowiły przemilczeć drogę na statek. Ilu z tych plotek wydostali nim przedstawiono im ich przydział? Jeśli nawet starszy Chóru pozwolił sobie na tak niewybredne uwagi, co też mogło docierać do ich uszu? Bell poczuła delikatną irytację, ale szybko odsunęła od siebie to uczucie. To nie miało znaczenia. Oni wsłuchiwać się mieli w szepty kosmosu, plotki ludzi niech pozostaną dla szlachty.

Weszła na pokład okrętu przez śluzę umieszczoną na wysokości podstawy wieży, jedną z ośmiu usytuowanych w wysięgnikach górnych pirsów doku. Żołnierzy kapitańskiej gwardii pozostawiła zaraz za kordonem bezpieczeństwa, odnotowując w pamięci skrupulatność, z jaką uzbrojeni marynarze kontrolowali tożsamość i kieszenie każdego wracającego na pokład załoganta. Jej samej ani pary nowych astropatów nikt nie poważył się zatrzymywać, kordon uczynił mentatce przejście z szacunkiem zrodzonym z głębokiego lęku. Bellitta nie odpowiedziała na pokłony marynarzy, od razu kierując się w stronę najbliższej szybkobieżnej windy dla oficerów i wysokich rangą dostojników rodu.

- To najkrótsza droga do naszego azylu - rzuciła cicho pod adresem swych towarzyszy - Z tej komunikacji mogą korzystać wyłącznie posiadacze specjalnych kart dostępu.

Przesiadając się z windy do windy w drodze ku sanktuarium chóru, próbowała chociaż z grubsza zobrazować Xarze i Lornowi układ szybów i korytarzy wieży okrętu, ale zdawała sobie sprawę, że młodzi astropaci stracili poczucie położenia po pokonaniu kilku pierwszych podpokładów - Malchediel pokaże wam później te pomieszczenia w bezpośrednim sąsiedztwie sanktuarium, które powinniście znać. Jest tu dłużej niż ja i z pewnością odpowie na wszelkie wasze pytania.

Spokojnym krokiem wprowadziła towarzyszy do wnętrza sanktuarium, za chroniony grawerowanymi w adamandycie heksagramami próg. Główna nawa zajmowała kilka kondygnacji. Jej misternie rzeźbione ściany, wypełnione malowidłami płyciny sklepień i ścian, oraz spływające po filarach gobeliny świadczyły o potędze i majętności rodu Corax. Ze strony niewielkiego prezbiterium dochodziły dźwięki śpiewu. Bell zamarła pozwalając Xarze i Lornowi oswoić się z nowym miejscem i jego podniosłą atmosferą. Sama wciąż czuła się ogłuszona, przytłoczona ilością ludzi, których przyszło jej w ostatnich dniach i godzinach poznać.

Lecz chociaż niczego nie pragnęła bardziej od zamknięcia się we własnym pokoju, nie chciała porzucać nowych towarzyszy na pastwę samotnej asymilacji.

- Chodźmy - poprowadziła towarzyszących jej astropatów na prawo od wejścia i dalej na górę krętymi schodami. Ściany pokrywału misterne rzeźby. Prowadzące od stopni półkolumny zwieńczone były kapitelami ozdobionymi twarzami niewidzących postaci. Płyciny pomiędzy nimi wypełnione były malowidłami przedstawiającymi sceny ze Świętych Ksiąg. Złoto mieniło się w świetle lamp ozdabiając błyskami szaty astropatów i wtedy weszli do przestrzeni chóru. Przez arkady wpadało, do tej znaczącej wielkości auli, światło lamp. Do tego chór miał też swoje oświetlenie, a jednak wykonane z czarnego kamienia kolumny i wymalowane na czarno płyciny, w których mieniły się jedynie złocone gwiazdy, sprawiały że wydawało się iż w pomieszczeniu panuje półmrok. Na ścianach z trudem dostrzec można było dwoje drzwi identycznych do tych, którymi przyszli. Środek pomieszczenia wypełniał długi stół przy którym stały tapicerowane krzesła.

Ciszę, wypełnioną jedynie dochodzącymi ze świątyni modłami przerwało ciche skrzypnięcie drzwi. Stanęła w nich Brenien. Miała na sobie długie proste szaty i opaskę na oczach. Mimo to twarz jej zwróciła się w kierunku Bellitty i jej towarzyszy. W jej wizerunku pojawiła się pogarda

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/04/6c/1d/046c1d080620489c02c5cf892cff660d.jpg[/MEDIA]

- Brenien to Xara i Lorn. Wyruszą razem z nami. - Bell odezwała się cichym głosem, poniósł się on jednak po pustej komnacie.
Kobieta prychnęła jednak jedynie w odpowiedzi i ruszyła w kierunku przeciwległych drzwi, Bell nie zwróciła na to uwagi.
- Tam jest nasza biblioteka, w której przechowujemy też spisane wiadomości. Tutaj… - Astropatka wskazała na drzwi, za którymi zniknęła Brenien. - Możemy przejść do naszych komnat.

Poprowadziła nieco speszonych nowicjuszy na wąski korytarz. Wyłożony był posadzką podobnej do tej, która znajdowała się w przestrzeni chóru. Kończył się wpadając na typowy korytarz Błysku Cieni.
- Po tej stronie są pokoje Brenien, Saniela i Malchediela. Na końcu… - Wskazała na solidne drzwi. - Są moje kajuty. - Odpowiedziała spokojnie, po czym pokazała na proste drzwi znajdujące się po przeciwnej stronie korytarza. - Tu są cele dla nowicjuszy. Błysk Cieni może pomieścić dziesięciu astropatów.

Bell podeszła do jednych z drzwi i otworzyła je. Tak jak się spodziewała, służba przygotowała dwa pomieszczenia na przybycie nowych członków załogi. W prostej kajucie było już zasłane łóżko. Jedna ściana wypełniona była szafkami i szufladami, a w trzeciej znajdowały sie drzwi do niewielkiej łazienki.
- Możecie wybrać sobie pokoje i zgłoście się do Malch…
- Wzywałaś mnie, pani?
- Bellitta wyjrzała z pokoju. Na korytarzu stał starszy mężczyzna. Malchediel gładził się po brodzie spoglądając. Oczy miał zamknięte, choć skierowane one były w stronę towarzyszących jej nowicjuszy. - Kogóż to nam sprowadziłaś?

[MEDIA]https://i.pinimg.com/236x/ab/c4/60/abc4602d5bce9045cfcf36da05573981--epic-beard-beard-fashion.jpg[/MEDIA]

- Nowicjuszy. Xara i Lorn. - Wskazała kolejno na młodych astropatów. - Powiedziałam, że pokażesz im Błysk Cieni.
- Pozwól więc Pani, że się tym zajmę.
- Mężczyzna podszedł do nowicjuszy i uśmiechnął się do nich. - Saniel czeka na ciebie.
- Och…
- Bell uśmiechnęła się delikatnie. Lubiła spotkania z młodszym nieco od niej astropatą. - Wobec tego… dziękuję.

Kobieta ruszyła spokojnym krokiem w kierunku swych komnat słysząc już za sobą jak Malchediel udziela nowym już swych dobrodusznych pouczeń. Wiedziała, że pozostawia nowicjuszy w dobrych rękach. Tylko… czemu Brenien tak zareagowała? Otwierając drzwi do swych komnat, Bell westchnęła cicho. Już naprawdę wierzyła, że jej podopieczna nieco zapanowała nad swym temperamentem, jednak jej emocje chwilami wciąż brały górę nad samodyscypliną.

Zauważalny brak samokontroli Brenien budził w Bell mieszane uczucia. Przez wzgląd na swą specyficzną rolę astropaci musieli dążyć do perfekcji w panowaniu nad emocjami. Zmuszeni z racji pełnionych obowiązków do penetrowania własnymi umysłami otchłani Immaterium, narażali się na tym większe niebezpieczeństwo opętania, im większą emocjonalną sygnaturę pozostawiali w Morzu Dusz.

W kotle pierwotnego Chaosu dusze rozumnych istot paliły się światłem zauważalnym dla wielu łowców. Zwyczajni ludzie byli zaledwie iskierkami, ustawicznie pojawiającymi się i znikającymi w kipieli mentalnej energii. Ci obdarzeni psionicznym talentem, tak zatrważającym w swej niepojętej naturze dla zindoktrynowanych „ślepaków”, świecili płomieniem znacznie silniejszym, dużo łatwiejszym do zauważenia. Stanowili łakomy kąsek, pożądany łup nienazwanych drapieżców składających się na esencję Osnowy. Umysły mentatów stanowiły bramy, przez które psionicy mogli wysysać z Immaterium dającą im niewyobrażalną moc energię, lecz jeśli czynili to zbyt nieostrożnie, przez bramy te do świata ludzi mogły przechodzić ucieleśnienia ich największych lęków.

Demony, przyobleczone w wynaturzone emocje objawiane nieopacznie przez śmiertelne umysły.

[MEDIA]https://i.postimg.cc/hPKH0kcW/Saniel.jpg[/MEDIA]

- Bell - Saniel podniósł się ze znajdującego się w pomieszczeniu fotela. Przedsionek komnat starszej wypełniony był przez cztery fotele i stół. Jedną ścianę zajmowała niemal w całości jej osobista biblioteczka, której szufladki wypełniały nietypowe pamiątki z licznych wypraw. Całość zamykana była na klucz, który Bell zawsze miała przy sobie.

- Witaj San - astropatka uśmiechnęła się i przysiadła do swego podopiecznego, aby wysłuchać jego raportu.

-Jesteśmy przygotowani do drogi, Bell - odparł mentat pocierając kciukami palców przysłaniającą jego puste oczodoły opaskę - Na tyle, na ile to było możliwe. Co nie zmienia faktu, że wszyscy czują się zdenerwowani. Może nawet zalęknieni. Skok na drugą stronę tych Burz będzie wyzwaniem, przed jakim dotąd nie stawaliśmy. Istnieje ogromne ryzyko, że nie wszyscy z nas tę podróż przeżyją.

-Imperator strzeże, San - Bellita uśmiechnęła się wyrozumiale, ujęła dłonie rozmówcy w swe własne - Wierzę, że uchroni nas przed złem Osnowy.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 13-01-2020 o 07:48.
Aiko jest offline