Nie trafili. Obaj chybili celu. Leonard pokręciłby głową z niedowierzaniem albo podziękował Sigmarowi, że żaden bełt nie wbił się w jego ciało, gdyby miał na to czas. Nie miał jednak, zajęty atakiem na szalonego Wittgensteina, wijącego się aktualnie na podłodze jak robak.