Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2007, 00:28   #48
Tevery Best
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Gedan
Podniosłeś się i rozejrzałeś w sytuacji. Dwóch gangerów wskoczyło przez okno, dwóch następnych prowadziło ogień zza okna, jeden z pistoletu maszynowego w kierunku kontuaru (szybko jednak zacięła mu się broń), drugi - z jakiej spluwy z szeroką lufą, do waszego stolika. To jakaś śrutówa - mówi ci o tym dźwięk latających wokoło śrucin, chyba jednak celował nie w ciebie, a Killiana. Jeszcze jeden padł na ziemię i osłonił głowę rękoma, by nie trafiły go kule, które na ślepo puszczał Kristoff. Wreszcie następny właśnie przewrócił stolik, za którym siedział wcześniej Carver, tworząc sobie prowizoryczną osłonę, jak wy. Nie myśląc wiele, wygarnąłeś do najbliższego wroga, którym był ten gnojek na ziemi. Kula weszła mu w plecy, nie widziałeś jednak, jak na to zareagował, bo w chwilę potem wybuchł obok granat. Rozpryski poorały ci policzek i prawe ramię.

Killian
Poderwałeś się w ułamku sekundy i wyjrzałeś zza zasłony. Jeden ganger leżał na ziemi, kuląc się przed ogniem Kristoffa, drugi jednak biegł do przodu, w kierunku stolika, przy którym wcześniej siedział Robin. Tymczasem dwóch następnych wskakiwało do środka przez okna, więc to do nich wypaliłeś. Pierwszy już miał iść na spotkanie ze Stwórcą... kiedy zaciął ci się pistolet! W tej strzelaninie już nim nie ponaparzasz, ciężko ci chwilowo określić przyczynę uszkodzeń, albo jak bardzo są poważne. W chwilę potem twój cel miał już prowizoryczną osłonę, a tuż przed nim wybuchł granat... Gdybyś się nie schował, pewnie też byś oberwał. Gedan nie miał tyle szczęścia.

Kristoff
Wysunąłeś rękę i gdybyś jeszcze wierzył w Boga, tak jak Gedan, pewnie modliłbyś się drugą ręką o nagięcie przez Bozię praw fizyki na tyle, by twoje kule mogły kogoś trafić. Z drugiej strony, całkiem nieźle zatrzymuje to kolesi w jednym miejscu - nie wiedzieć czemu, strzały, które nie mają szans trafić do celu (bo wcale nie celujesz), zawsze to robią. Potem słyszysz strzały również od innych, na szczęście nie do ciebie, a wszędzie wokół, no i eksplozję granatu.

Robin
Słysząc za sobą strzały z pistoletu i tłuczone szkło, przyspieszyłeś tylko kroku. Po chwili już byłeś za kontuarem. Ganger leżał na ziemi i się nie ruszał - chyba nie żyje. Wyciągnąłeś zawleczkę i rzuciłeś we wskakujących przez okno gangoli, którzy jednak pochowali się już za przewróconym stolikiem, nie wiesz, jak to na nich podziałało... Tymczasem ktoś od tyłu strzelił ci z pistoletu w nogę! To ten frajer, co udawał martwego! Na szczęście nie zranił cię zbyt poważnie - kula przeszła przez tłuszcz na łydce, co prawda niezbyt gruby, ale na każdej łydce sam przez się będący. Ekspresowa terapia odchudzająca, nie ma co. Nawet cię poważnie nie zabolało, oczywiście jak na postrzał z pistoletu.

Stan
Czekasz chwilę, szykując się do biegu, jak w tym filmie, co to go ci kiedyś pokazywał ojciec, w Nowym Jorku, w ostatnim kinie w mieście. Nazywało się "Iluzjon" czy jakoś tak, w każdym razie twojego ojca równiutko tydzień później powiesili, a w filmie był taki przygłupawy dzieciak, nazywał się Forrest i lubił biegać... W jednej scenie uciekał przed łobuzami, a miał szyny na nogach, a jego koleżanka za nim wrzeszczała "Run, Forrest, run!". Pamiętasz, że te jego szyny się pokruszyły, a twój ojciec kazał ci zapamiętać, że to kultowa scena w historii kina. Ciekawe, czy jeszcze kiedyś obejrzysz jakiś film w kinie...
Z tych rozmyślań wyrwał cię wybuch granatu. Rzuciłeś się naprzód, w kierunku kontuaru, choć, niestety, nie było żadnej dziewczyny, która by cię dopingowała. Oczywiście odpowiednio starszej, niż ta w filmie. Ech, życie...
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline