Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2020, 10:59   #20
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Po wyjściu z ratusza rozdzielili się. Olgrim samotnie, ale i dziarsko ruszył w uliczki miasta, by się rozejrzeć po okolicy. Kapłan nie znał miasta i nie wiedział czy są w nim jakieś krasnoludzkie społeczności. A jeśli są to wokół jakich bogów skupione. Wypadało to sprawdzić. Poza tym Olgrim zamierzał połazić po straganach i popytać wędrownych kupców o sytuację na Wrzosowiskach. O to jakie sytuacje panowały na drogach, o to czego należy się tam wystrzegać i na co zwracać uwagę. O to jakie naturalne i nienaturalne zagrożenia można było obecnie spotkać w tamtej okolicy. No i o trolle… czy są tam jeszcze, czy może coś groźniejszego. Krasnoluda interesowała też mapa samych Wrzosowisk. Mogła być przydatna.


I znalazł sobie rozmówcę. W dodatku nie dość że gadatliwego, to jeszcze gadał do rzeczy. Niemniej nie było tak źle. Mieli druida… potencjalnie przynajmniej, bo jeszcze nie wiadomo co ten szlachcic sobie wymyśli i kogo zatrudni. A sam Olgrim potrafił oczyszczać bagienną wodę i jedzenie za pomocą prostej modlitwy o łaskę. Brak wody pitnej nie był więc problemem.
- Som jakieś szlaki przez nie…- mruknął do siebie kapłan i zapytał po chwili.- A ten smok o którym tyle gadają? Ten co jest mały? Czym on się tak naraził, że za niego nagrodę dają? Przecie on na Wrzosowiskach siedzi… między nim a ludźmi, gnolle i orki i insze tałatajstwo.
- Szlaki są, jako takie… A smok to cholera wie - Wzruszył ramionami rozmówca - Ale jak latać umie, to i bagniska opuści, i jedną osadę już chyba z dymem puścił. Reszta stworów na miejscu siedzi i nie wyłażą, bo dostaną po łbach, tak to pewnie wygląda.
- Osadę powiadasz? - zadumał się krasnolud słysząc te nowiny.-Jaką? Gdzie ona…? Duża była?
- A coś ty taki ciekawski, książkę piszesz? Kilka kilometrów dalej na wschód, ale to w sumie ledwie parę chat było, dumnie się osadą nazywając. Głównie tam myśliwi mieszkali - Odparł w końcu mężczyzna, pykając z fajki.
- Tak. W zasadzie to tak. Księgę piszę… cóż… są to luźne zapiski na razie. Skrawki wiedzy które przyjdzie mi uporządkować.- odparł dumnie krasnolud i podrapał się po hełmie.-Łatwo tam trafić, do ruin tej wioski?
- Pół godziny konno szlakiem, a przy trzech szarych dębach w prawo i jesteś. No ale tam nic nie ma ciekawego…
- Bo ja wiem.. nigdy nie widziałem osady spalonej przez smoka.- odparł kapłan z wesołym uśmiechem, na co dziadyga wzruszył ramionami, choć z nie tak wesołą miną.
- Nie żebym się cieszył ze zniszczonej wioski, acz trzeba przecie wyciągać wszystko co pozytywne, nawet z tak parszywej sytuacji jak zniszczona wioska.- wyjaśniał krasnolud.
- A co tu pozytywnego?? - Zdziwił się rozmówca.
- Jeszcze nie wiem. Dowiem się na miejscu.- odparł enigmatycznie Olgrim.
Po czym zmienił temat pytając.- A wody gdzie tam szukać? Lub pożywienia?
- Upolować coś można, a woda… czasem są jakieś źródełka, czasem nie - Rozmówca uśmiechnął się na chwilę odrobinkę złośliwie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline