Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2020, 11:17   #20
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Post pisany z udziałem MG

11 Martius 816.M41, kwatery Winter Corax
Salon sprawiał wrażenie dużo mniejszego po odejściu Ramireza, który z powodu swych augmentacji zdawał się wypełniać go w znacznej mierze.

Wnętrze salonu uprzątnęły pokojówki pod okiem Louise Maede, ochmistrzyni dworu Winter. Louise wraz z Madalene St Germain były również nieco zaskoczone prośbą nie o przygotowanie lady kapitan do snu, lecz do kolejnego spotkania. Tym razem z seneszalem. Stolik kawowy został nakryty, amuse bouche podano na paterach a napar herbaciany Ramireza parzył się w misternie zdobionym czajniczku. Służba gotowa też była do zaserwowania alkoholowych napoi choć Winter czuła, że niebezpiecznie zbliża się do swej granicy. Mimo to chwila odświeżenia i była gotowa na ostatniego gościa tego długiego dnia.

Gdy Madalene wprowadziła do salonu seneszala, który stawił się na spotkanie punktualnie, coś w jego mowie ciała, w lekko rozkojarzonym wzroku zdradziło Winter, że Barca był skrajnie zmęczony. Szlachcianka mogła się jedynie domyślać ogromu obowiązków jakie spoczywały na barkach jej zausznika w ostatnich dniach przed odlotem poza granice Imperium.

A jego zmęczenie było jej tego wieczoru na rękę, bo spotkanie z prezbiterem Błysku obfitowało w drogi alkohol i kapitan czuła pewien problem z koncentracją.

- Winter - Christo skłonił nieznacznie głową, usiadł na wskazanym mu miejscu, a brunetka odpowiedziała lekkim uśmiechem - Dość nietypowa pora na spotkanie, niedługo północ. Czasami odnoszę wrażenie, że jesteś bliżej związana z kultem Omnisjasza niż sądziłem. Posiadasz podskórne akumulatory, które zasilają cię przez całą dobę?

Mężczyzna uśmiechnął się kącikami ust, ale jego oczy przez cały czas krążyły po apartamencie dziedziczki Glejtu.

Salon utrzymany był w nietypowych barwach bo bieli i błękitu, które kojarzyły się odruchowo z imieniem lokatorki. Wygodna, biała sofa i takież fotele zapraszały swą wygodą. Stojący za sofą regał wypełniony był woluminami i bibelotami i tylko chwilowo odwracał uwagę od miękkich, grubych dywanów kuszących do zanurzenia w nich bosych stóp. Światło w salonie było przytulnie przydymione, ale i ono nie potrafiło ukryć jednego kompletnie nieprzystającego mebla w tym pomieszczeniu stojącego obok rzeźbionego, drewnianego stołu kawowego. Był to ogromny fotel, z burgundowym pokryciem świadczącym o dawnym kunszcie tapicerskim, jednak w tej chwili tak wytartym i znoszonym, że ciężko było rozczytać naturę zdobień. To właśnie do tego mebla skierowała się Winter, niemal niknąc i zapadając się w nim. Cienie na jej postaci bo stały się nieco głębsze gdy zagłówki fotela przesłaniały ją. Służba zakrzątnęła się natychmiast wokół seneszala, podsuwając mu łakocie.

- Napijesz się herbaty czy wolisz coś mocniejszego, Christo? - Winter usadowiła się wygodnie, gestem odmawiając przekąsek i ciągnęła - Właściwy wybór może dodać Ci skrzydeł.


- Mam nadzieję, że nie urażę cię odmową - odparł Barca - Miałem dzisiaj sporo na głowie, a bynajmniej nie skończyłem jeszcze pracy. Ostatnie dni przed odlotem wymagają szczególnej skrupulatności w dopełnieniu wszystkich obowiązków.

- Nie czuję się urażona a jedynie zaniepokojona. - Szlachcianka przyglądała się rozmówcy - Że przez swą skromność i perfekcjonizm podejmujesz zbyt wiele obowiązków, Christo. Doprawdy, musisz zadbać o siebie bo nie zdołam podołać dowodzeniu Błyskiem bez Twej pomocy. - Winter uniosła dłoń jakby chciała uciszyć ewentualne protesty - Oddeleguj część spraw. Nalegam.

- Deleguję wszystko, czego nie uważam za krytycznie ważne, Winter - Barca uśmiechnął się ponownie, kolejny raz jedynie kącikami ust - Odlatujemy za pięć dni. Kiedy okręt opuści stację, pozwolę sobie na odpoczynek, daję słowo. Tymczasem muszę dopilnować kilku wciąż otwartych spraw. Na orbitalu nadal przebywają blisko dwa tysiące załogantów z ostatniej zmiany przepustek. Moi ludzie muszą dopilnować ich powrotu. Stu czternastu już nie wróci, zostali aresztowani przez służby porządkowe stacji za wykroczenia uniemożliwiające ich wykup bądź zwyczajnie zniknęli. Dezercje nie są niczym nadzwyczajnym, aczkolwiek mogą budzić w tobie zrozumiałe rozczarowanie. Chcę też dopilnować ostatnich przygotowań pod zaokrętowanie naszych czcigodnych gości ze Świątyni Omnisjasza. Co się zaś tyczy gości, zamierzasz zaszczycić audiencją Hyperiosa jutro z samego rana czy dopiero po ceremonii wyniesienia de Vries do rangi Arcymilitanta?

- Przed, tak by mógł ewentualnie dołączyć do ceremonii i oglądać jej przebieg. Myślę, że to umocni jego przekonanie co do podróży i ewentualnej przyszłej lojalności… Co do dezercji i osób zatrzymanych. Zniknęły całe rodziny czy pojedynczy ludzie obsługi?

- Indywidualne przypadki - seneszal wzruszył ramionami w sposób mający dać rozmówczyni do zrozumienia, że nie powinna się o ów kłopot troskać - Zbadałem wszystkie te sprawy, w sumie to dwadzieścia jeden osób. Podejrzewam, że większość z nich już nie żyje. Są w Port Wander strefy wyjęte spod prawa, istnieją gangi żerujące na przejezdnych. Nie mogę też wykluczyć, że ci nie dość ostrożni padli ofiarą gangów werbunkowych marynarki albo trafili do laboratoriów w enklawie Adeptus Mechanicus. Mimo to zasugerowałem Amelii zaostrzenie kontroli przy wszystkich wejściach na pokład. Chcę zredukować ryzyko infiltracji naszego okrętu przez szpiegów podszywających się pod zaginionych.

Winter zmarszczyła brwi w nagłym zaniepokojeniu i pochyliła się ku seneszalowi.

- Podejrzewasz, że ktoś zamieszany w zabójstwa naszego rodu próbowałby w ten sposób dostać się na pokład?

- Istnieje mnóstwo powodów, dla których ktoś mógłby chcieć wejść na pokład Błysku, a ścigający cię skrytobójcy są jedynie jednym z zagrożeń. Pasażerowie na gapę chcący wydostać się z jakiegoś powodu z Port Wander, najpewniej ścigani przez Arbites. Szpiedzy pracujący dla innych kupieckich dynastii. Heretycy. Przemytnicy. Wierz mi, potencjalna lista jest bardzo długa.

- Rozumiem - Winter opadła z powrotem na fotel - Christo, pomówię z Amelią i Nikosem.
Brunetka zamrugała i przesunęła dłonią po czole:
- Dziękuję, że mi to uzmysłowiłeś. Nadal mam ogrom do nauczenia i w zasadzie to właśnie powód naszego spotkania. Zależałoby mi na ściślejszej współpracy w przyszłości. Chodzi mi szczególnie o wystąpienia czy okazje towarzyskie. Widziałabym Cię u mego boku. Widzisz jakieś przeciwwskazania?

- Przeciwwskazania? - Christo otworzył nieco szerzej oczy, sprawiając wrażenie szczerze zaskoczonego pytaniem - Służba rodowi Coraxów jest dla mnie zaszczytem. Każda twa prośba rozkazem. Musisz tylko powiedzieć, czego ode mnie żądasz.

- Christo… pokazywanie publiczne jako moja eskorta nie będzie niosło żadnych trudności z twej strony? - Winter sondowała dyskretnie.

- Funkcja seneszala ma charakter publiczny, moja droga. Jeśli sobie życzysz, mogę ci towarzyszyć w każdych okolicznościach, aczkolwiek łudzę się nadzieją, że nie zamierzasz oddalić jednocześnie przybocznych Amelii. Potrafię naprawdę wiele, ale sam jeden nie ochronię cię przed wszystkimi zagrożeniami.

Winter spojrzała na Christo i roześmiała cicho:
- Chodziło mi o okoliczności nieco bardziej intymne. Wymagające subtelności i wyczucia. Niestety tam gdzie u ciebie te punkty są siła, u innych są słabością. Przyjęcia, wizyty oficjalne i inne okazje wymagające pewnych konwenansów. Tego rodzaju okoliczności.

- Czegokolwiek sobie zażyczysz - odparł seneszal - Prosiłbym tylko o poinformowanie mnie o potrzebie asysty z kilkugodzinnym wyprzedzeniem. Nie spędzę tych ostatnich pięciu dni tylko i wyłącznie na pokładzie. Chcę odbyć jeszcze kilka spotkań z infobrokerami w Złotej Komnacie i mam nadzieję, że w międzyczasie otrzymamy jakąkolwiek wiadomość od twojego kuzyna. Dopóki możemy korzystać z pomocy orbitalnego Chóru, nasze szanse na pozyskanie czytelnego przekazu są bardzo wysokie. Po drugiej stronie Paszczy będziemy zdani wyłącznie na Bellittę i jej krąg. Nie zrozum mnie źle, wysoko oceniam jej kompetencje, ale znajdzie się na obcych wodach. Na krańcu galaktyki przygasa nawet blask Astronomiconu.

- Jest szansa na uzyskanie dodatkowych zleceń?

- Obawiam się, że przewóz ekspedycji techkapłańskiej to jedyna aktywność, na którą możemy liczyć. Dzięki akcji w pasie asteroidów zyskałaś pięć minut chwały, ale teraz wszyscy cofnęli się o krok i bacznie cię obserwują. Alecto doprowadziła nas jedynie do Pobojowiska, to zaledwie początek drogi przez Paszczę. Poważni gracze w biznesie nie zainwestują w nas, dopóki nie przekonają się, ile jesteśmy warci: ty, twoja nawigatorka oraz sam Błysk. Musimy przedostać się za Wielkie Burze, dotrzeć do Przyczółka i powrócić z dowodem naszej kompetencji. Dopiero wtedy będziemy mogli zostać zaliczeni w poczet znaczących i godnych zaufania sprzymierzeńców.

Winter skinęła lekko z namysłem.
- Chciałabym byś towarzyszył mi przy kolejnych audiencjach oraz powitaniu zespołu Adeptus Mechanicus. Zatem jeśli możesz, zwolnij czas w swym napiętym grafiku. Jeżeli masz też jakieś dodatkowe sugestie dotyczące tych spotkań, zamieniam się w słuch…
 
corax jest offline