Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2020, 03:29   #19
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Ofka i Seba

Ciszę wykuto ze stali, a zimno stało w niej wygięte na baczność. Pod drzewami mieszkały cienie, pazernie wypełzające spomiędzy korzeni i mchu, im więcej czasu mijało. Zuchwale rozpanoszyły się wśród mgły i deszczu bez litości atakującego te parę dwunożnych elementów, zagubionych w krainie wybitnie nie należącej do domeny ludzi. Obce, niechciane drobiny, ginące w feerii zieleni wymieszanego z gnijącym brązem oraz szarością. Intruzi za którymi podążała uwaga drzew, bądź skrytych wśród nich, niewidocznych dla oczu istot. Ophelia czuła się obserwowana, osaczona. Krocząc na końcu pochodu ściskała w mokrej dłoni pistolet, tak na wszelki wypadek. Szczęście głupców, dotrwali do wieczora… choć patrząc na aktualną pozycję zgub, do szczęścia było im równie daleko, co na księżyc.
- Seba - pierwsze słowo wypowiedziane od paru ładnych godzin zabrzmiało w ustach Swann kanciasto, niczym szczeknięcie psa. Wydobyło się na lodowate powietrze cicho, szeptem prawie. Dość głośnym jednak, by miał siłę przebić się przez ulewę i uderzyć prosto w plecy adresata, będące na wyciągniecie ręki.

- Co jest? - brodacz odwrócił się odsuwając pasma mokrych włosów z twarzy. Krople deszczu zbierały się na jego rzęsach i spływały po policzkach na brodę. Zwolnił o pół kroku by zrównać się z brunetką - Ok?
Krótkie pytania, wypowiadane nieco szczekliwie jak rozkazy podszyte były jednak pełnym troski błyskiem w oku.

Krótkie kiwnięcie głową było całą odpowiedzią. Nie czas i miejsce na rozklejanie, choć i tak gdyby było źle jedyne racjonalne zachowanie to udawać że panuje się nad sytuacją oraz sobą. Pozory, próba zagięcia czasoprzestrzeni - Ophelia znała tę grę aż za dobrze.
- Jeszcze jest jasno - powiedziała jakby się nad czymś zastanawiała, lecz on znał ją zbyt dobrze, aby nie dać się nabrać. Wiedziała doskonale co chce powiedzieć, grała na czas dla lepszego efektu.
- Pójdę do przodu, wezmę kogoś do pilnowania pleców - dyskretne spojrzenie na krótkowłosą blondynkę, po którym Swann parsknęła, trącając brodacza barkiem - Ty zostań, przypilnuj ich. Szybciej pójdzie bez kuli u nogi - ostatnie mruknęła, wskazując wzrokiem milczącą i wyraźnie niedomagającą siostrę Jamesa.

- Dobrze - Sebastian pokiwał głową. Gdy brunetka przesunęła się, musnął jej dłoń małym palcem swej dłoni.
- Ostrożnie, Ofka. - wymruczał cicho, ostrzegawczo. I wykonał ruch brodą w kierunku Alex sygnalizując dziewczynie wybrany kierunek.

- Nie rób głupstw - powiedziała, choć zabrzmiało prawie jak prośba i westchnęła ciężko. Oto wkroczyli w beznadziejność, jakby stanowiła ich podstawę. Zacisnęła szczęki, uciekając spojrzeniem w bok, gdzie dalsza ścieżka ku nieznanemu. Cuda były ciche, głuche na modlitwy i niepewne. Jak cienki, bardzo cienki lód.
- Nie baw się w bohatera - dodała po krótkiej chwili, chcąc dojrzeć co kryje się dalej, za ścianą mgły, deszczu i starych drzew. Bezskutecznie.
- Chcę mieć po co wracać - dorzuciła zanim zdążyła ugryźć się w język.

Zmokniętą twarz mięśniaka rozjaśnił krzywy uśmiech. Pełen ciepła ale i triumfu lub samczej dumy.
Otarł wodę z oczu i zamrugał:
- Znasz mnie, rzadko się bawię - uśmiech nabrał cech dwuznaczności. - Masz. - odparł po prostu.
Poprawił torbę na ramieniu i wyciągnął dłoń po bambetle Opheli.

Swann przewróciła oczami, bardziej dla higieny psychicznej, niż wyraźnej potrzeby. Dzięki temu również dało się zamaskować niepokój, albo smutek. Zależy jak na to spojrzeć i czy chciało się w ogóle to robić.
- Będziemy iść drogą - rzuciła niby bez powiązania, ściągając z ramienia plecak. Wręczyła go brodaczowi, ściskając krótko jego palce gdy ich dłonie się zetknęły. Spojrzała mu przy tym prosto w oczy.
- Nocą dźwięki niosą się daleko, zachowaj ciszę. Spróbuj... - skrzywiła lekko usta, ściszyła też głos - Przetrącone kolano. Mięso jest lepsze gdy się rusza i krzyczy. Zwraca wtedy uwagę. - zaśmiała się cicho, przez zęby - Ogarnijcie obóz na tyle aby nie zamarznąć. niedługo wrócimy, a jak nie to wróćcie na cmentarz i idźcie wzdłuż rzeki, bo to oznacza że do przodu lepiej się nie pchać.

- Dobrze
- Sebastian przyglądał się niewielkiej postaci, wydającej rozkazy. Był rozczulony. Nie podejrzewał Ophelii o taką troskę. - Uważaj na własny tyłeczek. Nie odchodźcie za daleko, łatwo się zgubić, a jeszcze łatwiej zgubić kogoś. - jakiś wyraz powagi zaczął zasłaniać wcześniejsze uczucia. Plecak dziewczyny skończył na szerokich ramionach Sebastiana.
- Czekamy. Spróbujemy ogarnąć zadaszenie tam - Sebastian wskazał na zewnętrzną resztkę murów położoną wyżej.

Brzmiało sensownie, wyglądało że Federata sobie poradzi. Tyle i aż tyle musiało wystarczyć.
- Zgubić? Nie ma tak dobrze - mruknęła, odwracając się na pięcie i bez spoglądania za plecy ruszyła przed siebie, szukając Alex. Na zwiadzie potrzebny był zwiadowca, jeśli podobna wyprawa miała mieć jakikolwiek sens.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline