Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2020, 20:40   #61
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Znów był cienistym potworem, wizualizacją, którą przed chwilą utkał. Znajdował się jednak w zupełnie innej krainie. Wyglądała ona jak... bezkresny, wzburzony ocean, który nagle zamarzł i zamiast fal wokół piętrzyło się tysiące sopli, wyrastających z podłoża. Wtem jeden z wielkich sopli pękł, ukazując fantastyczną istotę. Była ona spójna ze scenerią, ale jej niezwykły kształt - sześć ramion ułożonych na obręczy, która przywodziła na myśl bryłę Dworu Wiatru oraz rysy twarzy - bezsprzecznie łączyły ją z Aurorą.

[MEDIA]https://s6.ifotos.pl/img/wYXQ-f5mt_qanpnqa.jpg[/MEDIA]

- Witaj w moim świecie wyobraźni - powitała go, lewitując w powietrzu.
Chociaż awatar Leitha miał skrzydła, mężczyzna człapał po zamarzniętym oceanie rozglądając się ciekawie. Mógłby chodzić tu przed siebie latami i by mu się nie nudziło. Było tak… samotnie, zimno i spokojnie.
Aurora, czy raczej wizualizacja jej tożsamości podleciała do niego. Uśmiechnęła się lekko. On miał w sobie ogień, ona lód, a jednak w jakimś sensie byli podobni.
- Znajdź więc mój umysł i spróbuj czegoś się z niego dowiedzieć. Nie będę z tobą walczyć, więc... masz pewne fory. Ulv nie miałby tak lekko. - jej głos był cichy, lecz słowa w pełni zrozumiałe.
Leith zastanowił się. Było kilkanaście prawdopodobnych dróg już w tym momencie. Mężczyzna zastanowił się gdzie jest ściana: czy jest nią woda czy powietrze? bo tylko to pozornie tutaj było widoczne. Jeśli była to woda, to umysł mógł być wyspą, okrętem lub czymś innym co pływało. Ale to też mogło być coś pod wodą: wrak statku na dnie, perła, cokolwiek. Dlaczego Ulv nie miałby lekko? Jak tu można było walczyć? oczywiście tworzyć sztorm, zamrażać wodę lub podgrzewać ją do stanu wrzenia.
Mężczyzna kiwnął głową, spojrzał pod nogi i spróbował zrobić lodową krę pod sobą.
Udało mu się to bez większych problemów. Aurora jednak pokręciła głową.
- Nie analizuj tego, co widzisz, analizuj mnie. Chodzi o to, w co wierzę. Gdzie mój umysł będzie najbezpieczniejszy według mnie? Gdzie ktoś taki jak ja, kto pewnie czuje się mając pełną kontrolę nad sobą, mógł schować swoją jaźń
- Hmm… - wizualizacja Leitha wydała z siebie dźwięk który wciąż nie wydawał się wcale żadnym rodzajem mowy. Mężczyzna zastanawiał się. Gdzie mogło być chłodniej jeszcze i bardziej niebezpiecznie w tym miejscu? skąd można było mieć pełną kontrolę?
Z góry, wysoko gdzie wzrok nie sięga, tam gdzie nie ma powietrza, ciało zamarza, a wiatr smaga cię i rzuca, wprost na te lodowe sztylety. Leith wzbił się do lotu wystrzeliwując w górę. Leciało się ciężko, powietrze było coraz zimniejsze i miał wrażenie, że zamarza. Przypominał sobie jednak, że to tylko jego wyobraźnia, a opór... stanowił wyzwanie.
Kiedy pokonał wreszcie warstwę grubych, zamarzniętych chmur, które chrupały, gdy przedzierał się przez nie, zobaczył to, czego szukał. Na tle gwieździstego, nocnego nieba znajdowało się słońce.
Nie było to oczywiście prawdziwe słońce, lecz aurorowa jego wersja. Słońce w jej świecie było lodowym olbrzymem, po którego powierzchni pełzały niebieskie, magiczne płomienie.
Avatar księżniczki zatrzymał się koło Leitha.
- No dalej, spróbuj go dotknąć. - zachęciła.
Leith wyciągnął ramię ku zimnej gwieździe ale szybko je zatrzymał. W tej formie nie miał już szponów czy pazurów ale raczej ostre jak brzytwy sierpy zamiast palców. Nie było takiego miejsca na jego smolistym ciele, o które nie możnaby było się zranić. Dlatego też Leith włożył ogromną uwagę, by dotknąć gwiazdy jedynie wnętrzem swojej dłoni.
Nawet nie poczuł bólu, jedynie dziwne łaskotanie. Pod wpływem jego dotyku jednak coś zaczęło dziać się z gwiazdą. Zaczęła się... mnożyć.

[MEDIA]https://s6.ifotos.pl/img/epRstar16_qanpapq.jpg[/MEDIA]

- Rozbawiło mnie, gdy też na to wpadłeś - odezwała się Aurora. - Przy czym moja koncepcja jest nieco inna. Jądro znajduje się tylko w jednym z klonów.
W czasie, gdy mówiła, gwiazd było już kilkanaście i mnożyły się one za każdym razem, gdy dotknęły postaci Leitha.
- Mhm… - potworne alterego Leitha kiwnęło głową. mężczyzna zaczął dotykać kolejnych i kolejnych gwiazd stymulując ich multiplikacje, poruszał się szybciej i szybciej i szybciej…
To nie było proste. W efekcie jego działań, otaczały go setki malutkich słońc. Może tysiące. Przestały się jednak dzielić z chwilą, gdy ich średnica zmniejszyła się do około centymetra.
Wtedy dopiero Leith zaczął poświęcać im dokładniejszą uwagę wszystkich swoich zmysłów, to że wyglądały tak samo było jasne, ale czy wszystkie były tak samo zimne? Smolisty potwór przelatywał między lodowymi świetlikami niczym ciemna kometa, skanując ich temperaturę, niemal jeden po drugim…
Niczym jednak w tej materii nie zdawały się różnić. Przelatując jednak koło kolejnego kłębowiska malutkich słońc, poczuł coś innego - zapach. Zapach Aurory.
Leith pozwolił więc przejąć sterowanie właśnie zmysłom powonienia.
Tylko czy w sferze umysłu naprawde chodziło o węch? A może to coś innego, co on sam dopisał do doznań sensorycznych, a wcale takie nie było. Potrafił odgadnąć położenie Aurory nawet wtedy, gdy wszystko przysłaniały chmury, gdy wiał wiatr - on zawsze precyzyjnie wiedział, gdzie znajduje się księżniczka. Teraz też bez wahania znalazł “pachnącą” dlań kulkę - maleńkie, rozczulające na swój sposób błękitne słoneczko.
Leith zamrugał oczami.
- Nic ci się nie stanie jeśli to… jeśli cię dotknę?
- Jeśli spróbujesz to zniszczyć, będę walczyć, ale... to twoja nagroda. Weź dowolne wspomnienie. - Odparła Aurora z lekkim uśmiechem.
Leith delikatnie wysunął dłoń lecz znów ją cofnął, niemal w ostatnim momencie.
- I ono zniknie? na zawsze?
Pokręciła głową, wraz z niezwykłą, lodową otoczką.
- Nie, po prostu je poznasz.
- Mmmm… - Leith zatrzepotał skrzydłami poruszając się w powietrzu i zakładając wielkie, hakowato kolczaste ramiona. Wyglądał przy tym chyba jak jakieś potworne wypaczenie dziecięcych historii o dżinach.
- Jesteś moim przyjacielem, nie potrzebuję wykradać ci sekretów. Skoro chcesz mnie nagrodzić po prostu wybierz coś czym chciałabyś się podzielić. Wiesz… ja mam raczej grubą skórę, ale wezmę naprawdę cokolwiek. - zapewnił.
Istota, która była avatarem Aurory zawahała się, a potem pochwyciła palec Leitha w swoją dłoń i powoli najechała nim na powierzchnię kulki, zarysowując ją delikatnie.
Nagle Leith został wciągnięty w zupełnie inną scenerię. Znalazł się w komnacie zamkowej, za oknem panowała noc, a jedynym źródłem światła był niewielki, zdobiony słoiczek, wypełniony wielokolorowymi, obijającymi się o siebie świetlikami. Mała dziewczynka o jasnych włosach i złocistych oczach powolnymi ruchami dłoni próbowała przemycić jakiś wysadzany drogimi kamieniami sztylet. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ broń znajdowała się w niedużej pochewce, przyczepionej do uda mężczyzny, który siedział na jej łóżku. Skrzydlaty o szerokich jak u niedźwiedzia barach, trzymał w dłoniach książkę i czytał swoim głębokim głosem.
... przyjdzie nań pora
Bo choć lico mieć będzie potwora
Do wszystkich należeć
I do nikogo zarazem
On nada obrazom nową ramę
I nic już nie będzie takie same.

- Ale ja się boję potworów, tatku - powiedziała dziewczynka, której zamiary w międzyczasie zostały udaremnione przez wielką dłoń mężczyzny, która nakryła jej drobne paluszki.
- Nie bój się dziecko, tych co wyglądają jak potwory, bo wiesz z kim się mierzysz. Najgorsze potwory wszak, to te ukryte w skrzydlatych duszach. Ich można, a nawet trzeba się bać. Ale nigdy nie wolno przestać walczyć. Nawet jak bardzo się boisz, rozumiesz, Auroro?

Wizja urwała się. Leith otworzył oczy, czując sztywność na całym ciele z powodu długo niezmienianej pozycji (cóż… osiem sztyletów wczepionych dookoła szyi też mogło nieco do tej materii kontrybuować) naprzeciwko niego siedziała księżniczka, która także w tej chwili otworzyła powieki i zaczęła powoli rozprostowywać ręce.
- Jak się podobało? - zapytała pozornie niefrasobliwie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline