Wystraszona służąca gdzieś zniknęła. Z dołu, od strony holu dały się słyszeć krzyki. Nie były to jednak nawoływania strażników, a raczej spanikowane głosy pozostałych członków służby zamkowej. Na górze trzasnęły drzwi. Chwilę potem rozległ się przeciągły, jakby zaspany ni to ryk, ni to ziewnięcie. Najwyraźniej ktoś duży był na górze i właśnie przerwano mu drzemkę, co nie wprawiło go w dobry nastrój. Stojący u stóp schodów, uzbrojeni w broń dystansową awanturnicy czekali, ale nikt się nie pojawił.
- Ej! Wy tam na dole – odezwał się za to ten z buczącym głosem. Musiał zdawać sobie sprawę z tego, że są uzbrojeni, więc nie wychylał się. – Czego chcecie? Jestem tu tylko gościem i wolałbym zbytnio nie ucierpieć.