Snorri się nie modlił jak Bladin. Nie jest godny, by prosić o cokolwiek bogów. No może Throrina o godną śmierć pokutną, lecz nasz Zabójca ma jeszcze parę przysiąg do wypełnienia nim przyjdzie mu zaznać spokoju. Dlatego milczał i sączył piwo. Opowiedział co udało mu się zdziałać. Wiele to nie wnosiła, bo trzeba było czekać i patrzeć co parszywy los przyniesie. Może i mógł zdziałać więcej w sprawie Huydermanów, ale nie nadawał się do negocjacji. Sprawy wolał wyjaśniać pięścią, oraz nie znał wszystkich szczegółów śledztwa, w całej sprawie najbardziej interesowało go możliwa z chaosowym pomiotem. Zwalił, by sprawę i by heca była .
Jedynym pomysłem co może dalej robić to wspomożenie w wysiłkach drużynowych kapłanów licząc, że bogowie odpowiedzą na ich modlitwy. Sam też podał pomysł, by poszukać kapłana, albo urzędnika odpowiedzialnego bezpośrednio za ten rewir i podpytać ich co wiedzą. Ewentualnie zawsze tą kobitę co z kamienicy wyłazi można siłowo na spytki zabrać, ale nie wie czy kolejne porwanie zakończy się tak polubownie jak ostatnie.