Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2020, 09:40   #62
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Leith przekrzywił głowę i skrzywił się od fizycznego dyskomfortu po czym jego ręka schowała się za plecy i z ogromną prędkością zaczęła wyszarpywać ostrza z okolic szyi. Tym sposobem niemal spontanicznie w podłogę koło łoża wbiło się kilkanaście sztyletów. Dopiero wtedy mężczyzna poświęcił kobiecie całą uwagę na jaką zasługiwała.
- Bardzo - wyznał szczerze. - może jednak skusisz się teraz na kąpiel? jeszcze nigdy nie zmęczyłem się tak... masując stopy i to takie małe jak twoje! - dodał z uśmiechem, który byłby pewnie całkiem sympatyczny, gdyby wykonany inną twarzą…
Księżniczka spojrzała za okno, by przekonać się, że słońce stoi już wysoko.
- Chodźmy więc, w każdej chwili mogą mnie znów wezwać. Jeśli nie masz nic przeciwko, poproszę, żeby ktoś przyniósł nam jedzenie.
- Jeśli o to chodzi… - zaczął Leith - jedzenie już tam jest… - Mężczyzna powoli tłumaczył czemu w swojej łaźni Aurora znajdzie wciąż sporo talerzy żarcia.
Ta skinęła głową z uśmiechem.
- No to, kto będzie pierwszy? - to powiedziawszy, otworzyła portal.
Leith natomiast skulił się w kłębek i zwizualizował sobie dno bali z gorącą wodą…
Wygrał. Był pierwszy. Problem polegał jedynie na tym, że woda zdążyła przez te kilka godzin ostygnąć. Aurora wyszła z portalu i spojrzała na mężczyznę.
- Kolejna lekcja podgrzewania, czy poradzisz sobie z tą odrobiną zależności ode mnie? - zapytała wesoło.
Leith wypuścił wodę ustami.
- Hmm… - lubie twoje lekcje ale wolałbym nie ugotować wody w której właśnie siedzę… zresztą, we dwoje byłoby i tak ciepło - uniósł brew.
Aurora aż odwróciła się od talerza, nad którym aktualnie się pochylała i spojrzała na mężczyznę, jakby upewniając się, że się nie przesłyszała.
- Skoro tak mówisz... - to rzekłszy, chwyciła udko jakiegoś ptaka w zęby i szybko pozbywszy się majtek, wskoczyła do balii, chlapiąc wodą na wszystkie strony.
Leith dołożył tylko chlapania robiąc “piruet” pod wodą by w czas usunąć wszystkie kolce z drogi Aurory. Gdy kobieta wylądowała w balii obok niego, mężczyzna dla odmiany, bardzo powoli zaczął wyrzucać na podłogę wszystkie elementy własnej garderoby. Leith nie miał na sobie wiele materiału, za to dobre kilkanaście kilo metalu w małych, ostrych przedmiotach, których deszcz dzwonił teraz uderzając o puste tace po żarciu i inne sprzęty.
- To dla mnie się tak ładnie ubrałeś? - zapytała skrzydlata podgryzając udko i przyglądając się poczynaniom bękarta.
- Mhm - przyznał szczerze mężczyzna - myślałem, że natychmiast ruszamy kogoś mordować, poczułem się jakbym… - zastanowił się - jak to się mówi… jakby mi ubyło lat, albo dwóch, albo przynajmniej kilkunastu miesięcy.
Leith zdążył zdjąć z siebie tyle “pożyczonej” broni, że zasadniczo można było go już uznać, za nagiego.
- Myślę, że jeszcze dziś wyruszymy, jeśli ustalimy gdzie ostatnio rudzielec był widziany i ile czasu minęło. - księżniczka dokończyła jedzenie, po czym usiadła wygodniej - Może jutro. Rozumiem, że Ulvowi udało się uchwycić zapach Vasco?
- Mhm… w zasadzie to kombinował coś, żeby w ogóle z nami… znaczy z tobą nie wyruszać, jakiś przedmiot chciał dać czy coś. - Leith tłumaczył ale sam za bardzo nie wiedział o co chodziło skrzydlatemu. - chciał żebym wybrał, ale po tym jak pogrzebał w mojej głowie w bezbolesny sposób, powiedziałem, że może mieć to jak chce.
- Przedmiot... - Aurora odchyliła głowę do tyłu, dumając, przy czym jednocześnie jej dłoń sięgnęła do talerza z krokiecikami. - To by było dobre. Ale pewnie zrobienie czegoś takiego zużyje więcej jego mocy. Mówił ci co za to chce?
Leith pokręcił głową.
- Chyba trochę przekombinował w tej kombinacji, jego sczwaność marnuje się na kimś takim jak ja - mężczyzna rozłożył łapy - mi specjalnie nie zależało bo dla mnie wszystko co jest z nim związane i wszystko co wychodzi z jego ust jest nie warte zaufania.
- Muszę przyznam, że w tej kwestii zgadzam się w pełni. No dobrze, to będzie dodatkowa motywacja, żeby jak najszybciej znaleźć Vasco. Pozbędziemy się wtedy Ulva.
Leithowi ostatnie sformułowanie spodobało się niezależnie od tego jak by je zinterpretować.
- Mmm - zgodził się, kładąc pod wodą delikatnie łapy na biodrach Aurory, woda faktycznie była taka chłodna dla księżniczki, czy może jednak nie?
Widział jak wpływa na jej ciało, jak skóra napina się, szczególnie w okolicy sutków, jak pojawia się gdzieniegdzie gęsia skórka. Aurora jednak nie narzekała. Przyglądając się poczynaniom bękarta dokończyła krokieta, powoli, jakby z premedytacją, oblizując po smakołyku palce.
Jej ciało wpływało zaś na jego własne. Było przyprawione zapachem rzezi, uszy Leitha chłonęły dźwięki zębów i dziąseł kobiety, które rozrywały kawałki jedzenia, jej mlaskanie. Na pewno nie było mu zimno, pomrukując przysuwał się brzuchem do jej brzucha.
A kiedy jej usta wpiły się w jego wargi w namiętnym pocałunku, jakby ktoś zerwał z łańcucha bestię... rozległo się dyskretne pukanie do drzwi.
Leith zdążył już usiąść skrzyżnie w bali, jedną łapą objął pośladek księżniczki i ostrożnie przysunął ją do siebie, druga ręka zaś w przeciągu niespełna sekundy wyrzucił z dna cztery sztylety które przybiły owe drzwi do własnej futryny.
Aurora zachichotała, siadając na mężczyźnie i obejmując go wokół pasa nogami. Jej wargi błądziły teraz gdzieś w okolicy jego policzka, żuchwy i szyi. Tym sposobem nie mogła zobaczyć jak sztylety wypadają z futryny, a drzwi otwierają się, by ukazać znajomą sylwetkę Kaspiana.
- Matko Noc... - jęknął skrzydlaty patrząc na nich z autentyczną zgrozą.
Leitha nie peszyło nic w osobie Kaspiana, po prostu teraz już obie swoje ręce zainwestował w pieszczenie ciała księżniczki, pomrukując równo z zadowolenia.
- Chyba nie jedliście tego zimnego, wczorajszego jedzenia, które nawet nie zostało przykryte na noc? - wyartykułował wreszcie swoje obawy sługa księżniczki. Ta odchyliła tylko głowę w tyłu, by na niego spojrzeć, prezentując przy okazji Leithowi swój dekolt i łabędzią szyję.
- Kaspian, proszę cię... jesteśmy zajęci…
Leith definitywnie był zajęty - Aurorą. Toteż całkowicie ignorował Kaspiana. To czego natomiast nie ignorował, to dekolt i szyja księżniczki które pokrywał teraz powolnymi cmokuśnymi pocałunkami.
Kaspian przyglądał im się chwilę, westchnął.
- No dobrze, daruję sobie proponowanie śniadania. Jesteś pani proszona na naradę do księżnej za kwadrans.
To rzekłszy skłonił się i wyszedł.
- Mrrr kwadrans, będziesz musiała bardzo szybko dojść na naradę… - wyszeptał Leith nie przerywając bynajmniej niczego.
- Przecież umiem tworzyć portale. - Odparła Aurora.
Podniosła znów głowę i spojrzała mu w oczy z psotnym wyrazem twarz. Nawet kiedy próbował ją pocałować, odsunęła lekko głowę, by dać mu do zrozumienia, że ma patrzeć. I jak się okazało - również czuć. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, księżniczka powoli zaczęła opuszczać biodra, tym samym nabijając się na jego gotową do działania - mimo niesprzyjających warunków temperaturowych - męskość. Leith obserwował każde drgnienie, każde napięcie mięśnia na twarzy księżniczki, powstałe w efekcie zanurzania się w jej gorącym, ciasnym wnętrzu.
I Leith patrzył, to była teraz najbliższa mu istota. Samo to sformułowanie, poza oczywistym, dosłownym sensem miało też głębszy przekaz. Mężczyzna powoli zaczął uświadamiać sobie, że coraz głębszy. Czy to czary?
Leith nie myślał teraz o tym, chłonął za to księżniczkę wszystkimi zmysłami. Jego dłonie zaś krążyły teraz po jej piersiach.
Aurora zarzuciła ręce na jego ramiona i zamruczała słodko, nie przestając pracować biodrami. Właściwie ową pracę wykonywała coraz bardziej gorliwie, unosząc je w górę i w dół.
- To nasze piętnaście minut, bo potem... raczej nie będę chciała tego robić, gdy Ulv będzie w pobliżu. - wyznała.
- Mhm … - Leith oddychał ciężko. Zbliżyl na moment własne usta do jej warg dając jej do zrozumienia, że w takim razie kwadransu nie należy marnować na czcze gadanie.
Szczególnie o Ulvie…
Leith zaczął wykonywać okrężne ruchy własnymi biodrami. Bardzo krótkie ruchy, ale z ogromną prędkością, To nawet nie były prawdziwe ruchy co bardziej skurcze mięśni. Przy takiej szybkości cała tafla wody drżała od wibracji.
Aurora napierała nań własną siłą i równie szybkim rytmem w efekcie nie tyle współgrali ze sobą, co ścierali się w jakiejś pierwotnej, niezwykle przyjemnej walcie. Jasnowłosa oddychała szybko, unosząc górną wargę i pokazując zęby, jakby faktycznie była drapieżnikiem. Zamiast jednak ich użyć, jej język prześlizgnął się lubieżnie po ustach i policzku kochanka, zlizując zeń pot oraz krople wody.
Leith nie wiedział jak Aurora to robi, nie potrzebował tego wiedzieć. Wiedział jednak, że Księżniczka na niego działa, że to co ona robi sprawia mu przyjemność, że to czego on z kolei pragnie to być w niej przez najbliższe piętnaście minut jeśli nie da się dłużej i być z nią przez najbliższe pięćset lat.
Jeśli nie da się dłużej.
Mężczyzna był bardzo wokalny w tym miłosnym złączeniu. Uwielbiał oglądać też wszystkie walory kochanki, jak równe, białe ząbki, całkiem ostre, złote kocie oczy.
Wiedział też, że ona pozwala mu patrzeć. Choć w burdelu miał różne kochanki, Aurora nigdy nie była jak większość z nich - wulgarna. Przy czym bękart był pewien, że skrzydlata prowokuje go swoją zmysłowością, że działa na niego nie tylko przypadkiem, ale też świadomie. Tak, jak gdy wchodził w nią, a ona dała mu możliwość patrzeć jaki to wywiera na nią wpływ. Teraz prężyła się i wiła, pokazując mu swoje ciało, pozwalając mu je wąchać, smakować, brać. Dając mu całą siebie.
Dlatego też w odpowiedzi Leith dawał jej w zamian siebie całego, wszak tylko tak byłoby uczciwie. Mężczyzna nie mógłby inaczej.
Na moment, gdy Leith zamknął oczy, zobaczył ją w jej lodowym królestwie. Również tam, w swojej cienistej postaci kochał ją i brał w posiadanie.
- Leith... - szepnęła mu do ucha słodko, sprowadzając znów do rzeczywistego świata. Dyszała coraz bardziej a ruchy jej bioder stawały się chaotyczne, by wreszcie... zatrzymać się.
Krzyk spełnienia, który wyrwał się z gardła księżniczki Leith słyszał na wszystkich planach, jakie poznał - rzeczywistym, swojego umysłu i jej umysłu. W każdym z nich byli teraz razem. O czymś takim nigdy nawet nie śnił, a skoro mógł to przeżywać, po co byłoby śnić?
Leith osunął się na plecy układając Aurorę na swojej piersi. Tulił ją oddychając głęboko.
- chyba możemy poleżeć tak.. pięć minut? cztery?
Zamruczała, wtulając się w niego.
- I pewnie mam nie gadać... nigdy nie myślałam o sobie, jako o gadule. Wszystko zależy od punktu odniesienia, widać.
Leith tylko pogładził ją po głowie i pocałował w czoło. Leżeli więc z wannie pełnej zimnej wody nie cztery, nie pięć, lecz dziesięć minut, dopóki znów nie nawiedził ich Kaspian.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline