Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2020, 22:27   #117
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Klaus przygotował środowisko do elektrolizy.
- Zacznijmy do entropicznych. Przygotuj baterię.
- Oki doki.- odparł Healy zabierając się do roboty.
- Ponoć dzisiaj jest spotkanie z wampirami. Jeden z nas ma się na nim pojawić. Wolisz tam pójść, czy może ja się mam wybrać?- zapytał Irlandczyk podczas pracy przy kwintesencji.
- Ostatnim razem jak ich spotkaliśmy, pasywnie obraziłem ich nadwornego maga… sądzisz, że to dobry pomysł, abym ja tam szedł? - Klaus chwilę się zastanowił - Jak tam twoje zdolności dyplomatyczne?
- Jestem raczej wojownikiem niż kochankiem.- odparł Healy drapiąc się po karku. - Ale może będzie lepiej jak ja pójdę. Bądź co bądź obrażanie gospodarzy nie jest najlepszym zakończeniem tego dnia.
- Dobra, ja skończę tu… może wymyślę jakąś pułapkę na Lovecrafta…
- A masz jakieś pomysły? Bo ja rozmyślałem nad kryształową trumną. Pociski z kwarcowym grotem, który porasta błyskawicznie wroga i zamyka go w takim pudełku. Bo skoro skurczybyków nie możemy zabić, to uwięzienie jest kolejną logiczną opcją.- Healy wyłuszczył swój pomysł.

Obok magów przechodziła Hannah. Przystanęła chwilę przyglądając się ich pracy, czyli, po prostu, zapuszczając żurawia. Słysząc wzmiankę o Lovecrafcie, uśmiechnęła się odsłaniając niezbyt równe zęby.
- Lovecraft był naszym akolitą. I nie był aż takim rasistą - uśmiechnęła się szczerze i podreptała dalej z zestawem pędzli, puszek i jakiś proszków w stronę drzwi.
- Kto od nich nie był? Frankenstein był nasz… tyle co do mojej wiedzy o popkulturze. - Klaus zastanowił się chwilę - Ja operuję światłem, więc myślałem bardziej o skrzynce czystej luminescencji. Zawsze też zrobić mogę duży "pierdol się" laser i wycelować nim w gościa. Podziałało na komandosa technokracji.
-No… jak go wyparujesz, nie będzie miał z czego się regenerować.- podrapał się po karku Healy.- Choć… gdybyśmy znali nieco naturę wroga, to moglibyśmy uderzyć w jego rdzeń.. rozrzucić jego wzorzec po kilku wymiarach… zapomnij… zagalopowałem się.- zaśmiał Healy i dodał cicho.- A ja raczej przypuszczam, że Lov był takim rasistą… ale teraz jest moda na wybielanie historii. Zamiast po prostu pogodzić się z tym, że wielcy ludzie też mieli swoje wady.
Wzruszył ramionami dodając. - Ja zresztą myślałem że był kokainowym Kultystą Ekstazy który za daleko pognał swoim umysłem w Umbrę. I zobaczył rzeczy, które rzuciły mu się na mózg. To się zdarza… nawet czasem przy nadmiarze bimbru w żyłach.
- Mówisz z doświadczenia? Rdzeń takiej bestyjki jest chyba Umbralny… więc, taki laser musiałby walić nie tylko w rzeczywistości, ale też po drugiej stronie.

- Mogę pomóc z przebiciem Rękawicy, ale szczerze powiedziawszy przydałaby się też kartka z modlitewnika batiuszki, taka przyczepiona pieczęcią z laku do magazynku jak na modelach space marines. Tych z 40stki. Jeśli połączymy siłę lasera, z entropią przypadku, do tego kapkę ducha i pierwszej to powinno wywalić typka na drugą stronę wraz z kawałkiem rzeczywistości. I tak… mówię z doświadczenia. Są w Belfaście knajpki których absynt przekręca percepcję o sto osiemdziesiąt… tylko dla silnych głów i mocnych żołądków.- Healy przeskakiwał z tematu na temat nie przejmując się spójnością całej wypowiedzi.
- Wymagałoby to jednak nie lada źródła energii nie tylko mystycznej. Do tego coś o takiej sile może zrobić wyrwę w rzeczywistości… i wywołamy to co chcemy powstrzymać. Nie jestem typem co pije… za mało stresu i niebezpieczeństwa w życiu. - niemiec się chwilę zastanowił - Kompresująca się klatka? Wiesz, zamknąć go w sześcianie i powoli go zmniejszać?
- Raczej żywy rosnący kryształ, który będzie jego trumną. Uniemożliwiający mu ruchy. Nie możemy wroga zabić, bo wtedy ucieknie. Zaś z głodu czy braku powietrza nie zdechnie. Nie mogąc się poruszać nie będzie mógł nic zrobić, a jeśli kryształ będzie rósł lub nakładane będą kolejne warstwy, to jego moc do korodowania i wypaczania wszystkiego na niewiele mu się zda. W najgorszym wypadku da nam to trochę czasu.- wyjaśnił swój pomysł Irlandczyk.

- On nie… ale jego nosiciel? Będzie to trzeba rozważyć z resztą fundacji. Mam już kilka pomysłów, jak to można by zrobić. Potrzebowałbym jednak czasu.
- Nosiciel nie ma znaczenia. Możesz go porozrywać, a i tak to zignoruje… bo się zrośnie. A gdy zostanie zniszczony to potworek zniknie. Ale potem pewnie wróci w nowym ciele.- wzruszył ramionami Irlandczyk.- Dlatego wolę uwięzić niż zabić.
- O to mi chodzi. Ciało nosiciela może uschnąć, zanim zrobimy coś permanentnego. Szczerze, gdyby mnie złapano i miałbym taki łatwy system ucieczki… - Klaus westchnął - Trochę przykro mi ignorować tych biedaków… są tam ciągle? Czy ich świadomość została wyssana?
- Nawet jeśli świadomość tam została, to pewnie mocno wypaczona jak samo ciało. Śmierć będzie dla nich ulgą w cierpieniu.- stwierdził Irlandczyk pilnując reakcji chemicznej.
- Pewnie masz rację… człowiek nadziei ze mnie… chciałbym uratować wszystkich.
- To… właściwie godne pochwały i zrozumiałe.- odparł Irlandczyk i wzruszył ramionami. - Acz tym razem… chyba nic z tego nie będzie. To jakie masz plany ofensywne? Może mógłbym pomóc?
Klaus wyjął kilka latarek.
- Wzmocnię ich pobór i zwiększę wydajność. Jeżeli obezwładnimy gada, będzie można bezpieczniej się z nim obchodzić. Do tego porozmieszczam przynajmniej w bazie, kilka strategicznych świateł. Coś, aby wykorzystać jeżeli znajdziemy się w potrzasku.
- Jak dokładnie chcesz obezwładnić ich? Bo nie bardzo rozumiem…- poprosił o wyjaśnienie Irlandczyk.
- Zakładając jaką siłę potrafię z tego czasami wyciągnąć… demon nie potrzebuje kończyn, abyśmy go zamknęli.
- Regenerują się dość szybko…- zamyślił się Healy.- A co jeśli zregeneruje się z kończyny którą właśnie stracił?
- Zawsze sądziłem, że przypalanie ran załatwia tego typu sprawy. - Klaus zerknął na swe narzędzia zagłady - Alternatywnie można bestyjkę oślepić. Nagły szok może dać nam chwilę.
- To dobry pomysł. Z pewnością się przygotują na sztuczki, które użyłem na nich ostatnio, więc trzeba pomyśleć nad następnymi.- zadumał Irlandczyk drapiąc po podbródku.

- Nadmierna stymulacja zmysłów może nam unieruchomić C'tulhu dostatecznie długo, aby rozpocząć… jakiś rytuał wiążący. Tu musielibyśmy się poradzić z Iwanem.
- Mamy dwóch przeciwników do pokonania. A rytuały wymagają czasu i skupienia. - zadumał się Healy.
- Więc jesteśmy w kropce. Nie możemy ich zamknąć bo się zabiją i tak zwieją, nie możemy ich zniszczyć bo to tylko ich powłoki. Jedyne co myślę, to temporalna pętla, ale czas nie jest moją domeną.
- Nie ma istot niezniszczalnych.- odparł optymistycznie Irlandczyk. - Trzeba tylko znaleźć sposób i znaleźć ich słabość. Może wampiry w swoich legendach wiedzą o nich coś więcej.
- No to wypytajcie o to dziś. Ja postaram się, ulepić jakieś klatki świetlne, żeby przynajmniej ich zatrzymać na chwilę. - Klaus się chwilę zastanowił - Czy mistrz J z wami jedzie?
- Na spotkanie z wampirami? - zadumał się Irlandczyk i podrapał po karku.
- Typowe pytanie w konwersacji." Czy wasze pradawne legendy zainspiriwałyby Lovecrafta?" - zażartował Niemiec - Mam nadzieję, że nie wyślą tego ich maga..
- J. się obawia, że wyślą… i dlatego chyba. Ich Tradycja i tamci mają jakieś.. zatargi z czasów średniowiecza. Choć… mi się wydaje, że ten tutejszy jest taki chłopaczek w krótkich spodenkach, któremu się wydaje że jest prawdziwym magiem. Pozer.- ocenił Healy wzruszając ramionami.
- Czy mamy prawo oceniać, skoro toczymy tą samą wojnę z Technokracją od czasów kiedy jednoręczna piła była wynalazkiem stulecia?
- Z tego co wiem to bardziej osobiste przepychanki. Ale wątpię by tutejsze wampiry brały je pod uwagę. Są… dziwne.- ocenił Patrick po namyśle.
- Jesteś specjalistą? Nie miałem kontaktów z wampirami. Nic ponad notki innych kolegów z tradycji. - Klaus przyjrzał się Patrickowi - Jak wielkie gówno jest w twych rodzinnych stronach?
- Całkiem spore… z tego co wiem. Tym większe, że myśmy się ostatnio wyrzynali między sobą. My i technoludki. Są też bardziej dzikie… bo wiesz… wojna, nawet ta w ukryciu generuje entropię. A entropia przyciąga różne kreatury.- westchnął ciężko Healy.- Takie jak te tutaj, tylko w większych ilościach, słabsze i mniej subtelne. Zazwyczaj.
- Aż się boję zapytać… Co miałeś na myśli przez dziwne? W sensie bardziej kulturalne?
- Takie jakieś rozmiękłe, zblazowane… w końcu toczą ciągły bój z Sabatem i mają wysączonego przedtopowca w piwnicy. A zdają sie zachowywać jak klub literacki.- Healy’emu ciężko było zdefiniować co właściwie było nie tak w tych pijawkach.- Zresztą byłeś na ostatnim spotkaniu, więc sam wiesz… co o nich sądzić.
- Banda arystokratycznych dupków, która uważa, że ich piardy nie śmierdzą. Zapewne "nieśmiertelność" daje inną perspektywę.
- Możliwe… prapradziadek w piwniczce to jednak poważna sprawa. A i… nie dam sobie głowy urwać za prawdziwość tej teorii, ale wysuszenie wampira ze krwi nie jest metodą na jego zabicie. Więc ten praojciec pewnie żyje jeszcze.- wzruszył ramionami Healy.
- Nie nasz problem, przynajmniej na dziś. Najpierw Azathoth później Hrabia Von Superstary.
- Tak. Zresztą… rodzina niech się zajmuje swoimi starymi.- zaśmiał się w odpowiedzi Healy.- A skoro tamten śpi, to jeden problem z głowy… może jednak te… kreatury to jakiś magyiczny rezonans rzeczywiści na zbrodnie popełnione na tej wampirzej pijawce? Jakaś podświadoma samokreacja przez śpiącego pradawnego? - Irlandczyk zadumał się snując szalone teorie, mające małe podwaliny (o ile jakiekolwiek były) w znanych mu faktach.
- Mielibyśmy wtedy częstsze takie sytuacje. Pijawy są w dużych miastach, narzucając na to gówno które robi technokacjra i śpiący… Manhatan powinien pływać w mackach. - Klaus pokręcił głową - Po prostu popytajmy, czy istota o burzowych oczach nie pojawia się w ich folklorze.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline