Konrad spojrzał na Mikołaja, jakby tamten zwariował.
Sprawa była oczywista. Choć Konrad czuł się zmęczony tym wszystkim, nie mógł zapomnieć zapłakanej Ewki i Lilki, która prawdopodobnie była zamknięta teraz gdzieś w ruskich kazamatach, zastąpiona oczywiście przez swojego robotycznego klona.
Co jak co, ale musieli wypić to piwo, które sobie nawarzyli. Nie mogło być tak, że oprawcy Lilki pozostawali na wolności! No i wszakże pozostawała sprawa z Wkrętaczem i bronią atomową, którą zapewnie amerykańcy mieli spuścić na Stalinogród, jeśli tylko okaże się, że maszyna końca świata nie zostanie rozbrojona.
- Idę z tobą – rzekł Konrad ze śmiertelnie poważną twarzą.
__________________ Evil never sleeps, it power naps! |