Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2020, 21:26   #181
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Bury nie mógł wyjść z podziwu jak niezwykły pojazd przyszło mu prowadzić. Zresztą... Czy to aby na pewno Witold prowadził? Ten pojazd zdawał się sam podejmować decyzje! Wszak z całą pewnością mężczyzna nie miał pojęcia jak aktywować błony lotne. Nie wiedział nawet o ich istnieniu! Tymczasem sztuczna inteligencja wehikułu sama podpowiadała rozwiązania, zaś Bury po prostu płynął z prądem, w odpowiednim momencie wciskając rozmaite wykrzykniki czy inne symbole podstawiane przez system Wyrocznia. Był cholernie wdzięczny autorowi tak doskonałego oprogramowania, bo kiedy zablokowano im drogę, nie miał pojęcia co robić. Nie był przyzwyczajony do tego, że samochód potrafi szybować. Dopiero co nabrał wprawy w używaniu impulsów elektromagnetycznych i fal uderzeniowych... Nie był orłem z dziedziny technologii, ale sterowanie było na tyle intuicyjne, że nawet taki trep jak on mógł sobie poradzić.

Poczuł się cholernie dobrze, kiedy wjechał w grupę obezwładnionych impulsem robotów i rzucił nimi o ścianę pobliskiego budynku.
- Nieźle ich wyciągnąłeś, młody - pochwalił Adama, zdając sobie sprawę że metalowi adwersarze zostali wywabieni przez nietoperzowego drona. - Twoja lejdi powinna odetchnąć.
Witold zmienił biegi, przelotnie zerkając na wskaźnik stanu pojazdu. 55%. Włączył się drugi silnik.
- Więcej, niż mi trzeba... - mruknął pod nosem zawadiacko, po czym ponownie rozpędził samochód. Płynąca w żyłach adrenalina przyjemnie pobudzała. Witold miał wrażenie, że żył dla tej jednej chwili.

Kiedy zatrzymali się w bezpiecznej odległości od robotycznej armii, nadciągnęła kawaleria. Witold czym prędzej opuścił pojazd, aby ustalić dalsze działanie. Nadciągnięcie Wonder Woman i nastolatków o nadnaturalnych zdolnościach może zaskoczyłoby go kilka godzin temu. Jednakże teraz przyjął to jako coś zupełnie zwyczajnego. I cieszył się ze wsparcia, bo sytuacja wydawała się beznadziejna.
Korzystając ze spowolnienia robotów (i nie wnikając w jego naturę), Witold w pełnym skupieniu odbywał przyspieszony kurs używania gadżetów Batmana. W przypadku Bruce'a Wayne'a nawet kij musiał stanowić absolutny cud technologii!

Jak to Angie ujęła w myślach, Bury zamierzał rzucić się w wir walki - z oczywistych powodów. Nim jednak to nastąpiło, mężczyzna podszedł do ciemnoskórej dziewczyny, wręczając jej pistolet. Beretta M9.


- Tak odbezpieczasz, tak zabezpieczasz - wyjaśnił łopatologicznie, pokazując również praktyczne działanie mechanizmu. - Nie odbezpieczaj, póki nie będziesz musiała. Nabój jest w komorze, więc nie przeładowuj. Piętnaście naboi, oszczędzaj. Lufa w stronę ziemi, póki nie chcesz strzelać. I weź tę latarkę, jakby trzeba było przyświecić naszej cienistej.

Witold dorzucił do zestawu ciężką latarkę o dużej mocy, zaś sam czym prędzej udał się w stronę "straganu" Batmana. Nie wiedział czy Angela chociaż raz w życiu była na strzelnicy - za krótko się znali. Miał po prostu nadzieję, że nie odstrzeli sobie stopy, a w razie zagrożenia zrobi z pistoletu dobry użytek. Czym prędzej wsunął się w wyprodukowany przez Wayne Enterprises egzoszkielet. Gdy tylko zbroja zamknęła się na plecach Burego, mężczyzna pewnie chwycił w dłoń kij, testowo wysuwając grot włóczni. Doskonale... Taka broń wyrówna szanse, gdyż zapewni mu odpowiedni zasięg. Poza tym czyż istnieje prostszy w użyciu oręż niż włócznia? Prawdopodobnie nie.
- Idę sam - odparł hardo były żołnierz, ruszając w stronę krawędzi osobliwej sfery wytworzonej przez Forzę. Przy okazji każdego kroku zapoznawał się z kontrolami dostępnymi w masce i w głowie opracowywał taktykę.

Gdy tylko wyjdzie na zewnątrz, zamierzał czym prędzej otoczyć się dronami. Amunicja: pociski z kwasem. Cel: zgięcia nóg robotów.
- Nie chodzisz, nie walczysz... - mruknął Witold, zręcznie ważąc w dłoni elektromagnetyczną włócznię. Słowa te usłyszał kiedyś od amatorskiego zawodnika boksu tajskiego, który uwielbiał niskie kopnięcia. Podczas sparingu z nim, Bury na własnym udzie przekonał się o prawdziwości wypowiedzianych słów.


 
Bardiel jest offline