W drodze powrotnej narzuciła szybsze tempo, gdyż w trzewiach czuła, że coś jest mocno nie tak, że zbliża się coś złego. Rozglądała się wokół czujnie, wbijając na dłużej spojrzenie w domostwa na farmie, którą mijali. Przez chwilę oczami wyobraźni widziała grupkę nieumarłych, która wystrzeliła z drzwi i okien ponurego budynku, ale nic takiego się nie wydarzyło.
Wydarzyło się za to coś innego. Kolejny błysk i grzmot. To musiała być sprawka tego czarownika, w tych wyładowaniach nie było przypadku. Intuicja i jakieś wewnętrzne przekonanie podpowiadały jej, że Zło zbiera siły, by zadać ostateczny cios okolicy.
- Musimy się pospieszyć, te błyski nie są normalne i przypadkowe - powiedziała. - Trzeba jak najszybciej wycofać się do klasztoru w górach, inaczej będzie źle. Mam nadzieję, że w wiosce są już spakowani i gotowi do drogi.
Przyspieszyła jeszcze bardziej, rozglądając się po okolicy z naładowaną kuszą w dłoniach.