Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2007, 17:10   #17
Ra6nar
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Zdążyliście zawiązać już między sobą pierwszy kontakt. O przyjaźniach nie było oczywiście jeszcze mowy, ale zdążyliście się już przez te ładne kilka godzin lotu dobrze na sobie poznać. Nawet nie spostrzegliście się, kiedy minęło kolejne dziewięć godzin podróży a komputer pokładowy odezwał się:
Jesteśmy u celu...lądowanie za pięć minut. Proszę przemieścić się do sektora technicznego, usiąść w fotelach, zapiąć pasy bezpieczeństwa i w razie potrzeby skorzystać z masek tlenowych. Odliczam czas do startu - trzysta... - głos dochodzący z komputera pokładowego informował Was o tym ile jeszcze sekund pozostało do startu, co dwadzieścia sekund. Poszliście wszyscy do sektora technicznego i postąpiliście według poleceń. Sergia znów dopadły mdłości...
Lądowanie było jeszcze bardziej nieprzyjemne od startu. Najpierw znów ten ból w stawach spowodowany nagłym zerwaniem statku do niebotycznej prędkości a następnie ''zluzowaniem'' i wyłączeniem większości maszyn napędowych, a potem mdłości. Gdy wehikuł powoli zmierzał ku planecie otoczonej żółtą atmosferą, obserwowaliście na monitorze co się będzie działo. Nagle wszystkim Wam zdało się, że oberwaliście po głowach. Ból był przyrównywalny do uderzenia solidnym konarem. Statek wchodził w atmosferę planety, zdaje się, że grawitacja na tej planecie ma jakieś dziwne, inne od Ziemskiej właściwości. Gdy Wehikuł dotknął podłoża planety Xan, siedzieliście przez chwilę bez ruchu. Na monitorze nagle zniknął obraz i pojawiły się jedynie zaburzenia odbioru w postaci biało-czarnych fal.
Wejściowa śluza wehikułu otworzyła się z przeciągłym łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii.
Wtedy ujrzeliście Xan! Pierwsze co Was uderzyło to brak trawy czy jakichkolwiek roślin, czyżbyście wylądowali na jakimś pustkowiu? Po drugie zamiast drzew były tutaj tylko sterczące kikuty bez jakichkolwiek liści. Niebo było czyste, więc chyba coś w rodzaju dnia. W odległości kilkudziesięciu metrów ujrzeliście zbiornik wodny, co ciekawe koloru fioletowego, w którym odbijały się trzy słońca....Powietrze zdawało się dziwnie lekkie, oddychało się nim wyśmienicie, co do grawitacji to mieliście naprzemienne uczucie, że raz jest przynajmniej dwa razy większa od ziemskiej, to znów za chwilę czuliście się lekko jak nigdy. Na lewo od jeziorka w odległości jakichś dwustu metrów unosił się dym...dym? Jak to przecież...hmmm...czyżby ktoś przed Wami tutaj był? Czy to w ogóle możliwe?
 
Ra6nar jest offline