Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2020, 17:50   #63
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Tym razem Leith nie miał okazji się ponudzić. Choć Aurora powiedziała, by tym razem nie ubierał na siebie 1/4 jej arsenału, pozwoliła mu wziąć tyle broni, ile mieściło się w dużym plecaku.
Ledwo bękart skończył pakowanie, by zostać wezwanym na plac przed dworem “w gotowości do skoku przez portal”. Niestety i tym razem kazano mu wybrać dla siebie ubranie na uroczystą kolację, więc podejrzewał, że bez kontaktu z kolejnym dworem się nie obędzie.
Leith nie martwił się o swój strój - miał Kaspiana.
Podobnie jak ostatnio, ekipa składała się z pięciorga uczestników. Aurora, Athos i Leith z poprzedniej ekipy, Ulv z wiadomych względów i jeszcze jedna kobieta, lecz tym razem bynajmniej nie w typie dwórki, tylko raczej gwardzistki - jak Aurora.

[MEDIA]https://s6.ifotos.pl/img/77da8609f_qanhnxs.jpg[/MEDIA]

Tylko nie była tak ładna jak księżniczka. Właściwie to jak na skrzydlatą wydawała się strasznie przeciętna - płowe blond włosy, szczupła, pozbawiona krągłości sylwetka, kanciasta szczęka i mocno zarysowana żuchwa, które upodabniały ją bardziej do faceta.
Leith jednak nie oceniał osób po wyglądzie. Zachowanie było istotniejsze, nawet zapach bardziej się liczył. Najważniejsze jednak były czyny.
- Ostatnio widziano kogoś, kogo wygląd przywodził na myśl Vasco w górach pomiędzy Dworem Ducha, a Dworem Wody. - Instruowała ich księżniczka. - Przeniesiemy się więc na Dwór Ducha, gdzie spędzimy noc i rankiem wyruszymy, szukając tropu. Przypominam, że od kiedy opuścimy Dwór Ducha wszyscy mają zakaz używania magii. Vasco prawdopodobnie nie tylko niweluje wokół siebie pola mocy, ale także wyczuwa prądy w pobliżu. Jedyna moc, jakiej możecie używać to telepatia, która zdaniem Mistrza Seana i jego uczniów zalicza się do sił magnetycznych a nie magicznych. Cóż, biorąc pod uwagę fakt, że tylko w ten sposób Ulv jest w stanie przekazać nam zapach poszukiwanego, miejmy nadzieję, że się nie myli.
Tym sposobem Leith już wiedział dlaczego towarzyszy im właśnie ta kobieta, po prostu posiadała autentyczne umiejętności walki a nie jakieś tam… “czary mary zrób mi laske” której to metody używało większość skrzydlatych “dam” obojga płci. Plus chyba Ulv.
- Naszym celem jest znaleźć i unieszkodliwić. Jeśli to niemożliwe - zabić. Jakieś pytania? - zapytała Aurora, wchodząc w swój generalski tryb głośnych, krótkich wypowiedzi.
Leith spędził dziesięć lat w armii, nie miał pytań. Miał zdanie, ale nie pytania.
- Księżniczko - zaczął mówić Ulv i od razu było wiadomo, że szykuje się coś niedobrego, bo jego głos był słodki niczym miód. - A czy myślałaś o tym jak go pokonać? Wiem, że to pytanie może zbyt wczesne, jednak pamiętając o tym w jakim stanie, w trakcie walki z owym Vesco, znalazł cię tu obecny Leith. A, wybacz Leith, wszyscy wiemy, że poza zapałem, nie ma on wielkich zdolności walecznych. I że to on musiał cię wtedy ratować... no cóż, rad byłbym poznać twój plan.

Leith od razu miał lepszy humor, nic go tak nie bawiło jak bzdurne podtekstowe mielenie jęzorem skrzydlatych, takich jak Ulv. Słowa, przynajmniej te nie magiczne, nie mogły ranić czy tak naprawdę nawet denerwować. Po co w ogóle Ulv zniża się do jego poziomu? niebywałe. Leith przykrył usta maskując bezgłośne ziewanie i czekał na koniec wielkopańskich dywagacji. Sam miał prostą odpowiedź: “Jeśli coś krwawi, można to zabić…
… łatwiej niż coś co nie krwawi
Aurorę to chyba jednak ruszało. Na tyle zdążył ją poznać. Paradoksalnie jej twarz nabierała w takich chwilach rozluźnionego, arcyspokojnego wyrazu.
Leith znał język mowy ciała, który wspólny wszystkim zwierzętom poprzedzał jeszcze mowę. Rozszerzone nozdrza mówiły na przykład o wielkiej pożądliwości lub chęci mordu. A nosek Aurory właśnie się poruszył.
To było chyba jedyne kłamstwo, na jakim ją przyłapał.
- Tak, mam plan. Nie bez powodu też towarzyszą nam Leith, który jak słusznie zauważyłeś, spisał się naprawde dobrze mimo elementu zaskoczenia, Athos i Selena. Na ile więc mogłam modyfikować skład wyprawy, pozwoliłam sobie wybrać optymalnie jeden z lepszych składów do walki niemagicznej.
- Nie wspomniałaś o mnie. - Zauważył Ulv.
- Nie wspomniałam. - przyznała, a on uśmiechnął się szerzej.
- Jeszcze jakieś pytania? - zapytała Aurora po chwili.
Leith rozejrzał się po pozostałych “gadułach” może rudzielec zdąży umrzeć ze starości?…
- Dlaczego Dwór Ducha a nie Dwór Wody? - Ulv najwyraźniej postanowił zapracować na tytuł najbardziej wkurwiającej persony roku. - Wydawało mi się, że masz tam koneksje…
Mieszaniec wciąż nie orientował się w skrzydlatej polityce. Więc to nic mu nie mówiło
- Dobrze wiesz, dlaczego Ulv. - Warknęła księżniczka, tracąc cierpliwość. - Dobra, koniec gadania. Za chwile przeniesiemy się na Dwór Ducha. Pamiętajcie o tym, że to miejsce, gdzie żaden rodzaj przemocy nie będzie tolerowany w granicach dworu. Także słownej. - ostatnie słowa dodała, zerkając na Ulva, który odpowiedział jej rozbawionym wyrazem twarzy. Przechodzimy w kolejności: Ja, Ulv, Leith, Selena, Athos.
To rzekłszy zaczęła wyczarowywać magiczny portal.
“Miejsce bez przemocy… to będzie ciekawe” pomyślał Leith, czekając na swoją kolej by znaleźć się w nowym miejscu.

Tym razem obyło się bez nieplanowanych spotkań. Po przejściu przez portal wszyscy znaleźli się niezbyt wielkiej, pozbawionej ozdób sali z kamiennym, rzeźbionym portalem. Nie czekając na pozostałych Aurora otworzyła drzwi i wyszła krużganek jakiegoś ogromnego zamczyska. Niebo było jasne, powietrze rześkie, choć też rozrzedzone, sugerując, że są gdzieś wysoko w górach. Gdzieniegdzie stały rozstawione niewielkie sekretarzyki, przy których osoby, odziane w ten sam typ luźnych szat, coś skrzętnie pisały.

[MEDIA]https://1hx5ll3ickiy2waa471l3o2x-wpengine.netdna-ssl.com/wp-content/uploads/english_heritage_battle_abbey_cloister.jpg[/MEDIA]

Pisarze byli tak zajęci, że nawet nie zwrócili uwagi na pojawienie gości. Tylko jedna istota zareagowała. Odziana tak samo jak inni w mnisie szaty, oraz kryjąca twarz pod obszernym kapturem, wstała ze swojego miejsca i ruszyła niespiesznie w ich stronę.
Im bliżej obcy się znajdował, tym bardziej niezwykły wydawał się mrok, panujący pod jego kapturem - wokół było zbyt jasno, aby nie pokazał się choć czubek nosa czy zarys szczęki... tymczasem pod kapturem nadchodzącej postaci panowała ciemność.
Leith rozglądał się na wszystkie strony nie kryjąc wielkiego zaciekawienia, chłonął obrazy, dźwięki i zapachy.
Wszystko tu pachniało papierem, atramentem, wyprawioną skórą pokrywającą woluminy i oczywiście, magią.
- Księżniczko Auroro, jakże miło znów cię widzieć... - wysyczała postać, której oblicze wciąż było niewidoczne. Jej głos też był jakiś nieludzki, jakby wydobywał się z bardzo daleka.
- Mistrz Sean, dobrze cię widzieć w zdrowiu. - Aurora ukłoniła się głęboko, choć Leith nie pamiętał, by wcześniej to robiła. Nawet Królowej tylko skinęła głową. - Pozwól że ci przedstawię...
- Och, nie doceniasz mojego pociągu do wiedzy. Leith, nieczysty. Witaj na Dworze Ducha. - ciemność pod kapturem zwróciła się w kierunku bękarta.
Leith zogniskował spojrzenie na Saenie, nie próbując ukryć swojego zaciekawienia jego enigmatycznością.
- Dziękuję - Odpowiedział po prostu mieszaniec i kiwnął postaci głową. Jeśli ma padać na kolana czy coś w tym stylu ktoś mu to zaraz wytłumaczy, bękart za poleceniem Aurory starał się dawać (czasami) skrzydlatym szansę… by dopiero móc pokazać mu swoją chujowość. Dlatego też Leith pozwalał sobie nie zakładać na wstępie, iż jego rozmówca ma inne intencje niż po prostu powitać go w kraju. Mężczyzna nie wiedział co myśleć też o fakcie że już w drugim odwiedzonym kraju skrzydlatych ktoś od razu go zna. Dlatego też, Leith postanowił o tym teraz nie myśleć.
Mistrz Sean przywitał się z pozostałymi członkami wyprawy, nawet z cichą Seleną, wyrażając nadzieję, że jej siostra jest w dobrym zdrowiu. Następnie zakapturzony odwrócił się na pięcie i dał znać dłonią, by ruszyli za nim.
- Przygotowaliśmy dla was skromne pokoje. - Powiedział swoim dziwnym, nieludzkim głosem - Wiem, że wielu z was nie nawykła do takiej prostoty - czyżby spojrzał przez ramię na Ulva? - ale prosiłbym aby nie zniekształcać ich magicznie. Staramy się skupiać na rozwoju ducha. Przepych jest czymś, co nas rozprasza, więc go unikamy. Podobnie, jeśli chodzi o posiłki. Jadamy je wspólnie w tamtej sali na dole. Każdy dostanie swoją porcje, każdy się naje, jednak nie wyprawiamy uczt. Wezwaniem na posiłek jest potrójne uderzenie dzwonu w północnym skrzydle.
- Zaczynam żałować, że nie zrobiłem ci tego przedmiotu z zapachem - Leith usłyszał w głowie głos Ulva. A nawet jego “duchowe” westchnienie.
Mieszaniec “dorzucił” więc w swoim umyśle “do pieca” upewniając się, że jest tam wystarczająco ciepło, gdyby na przykład Ulv zdecydował się wpaść i się ogrzać. Bękarta wciąż irytowało gdy nagle w głowie pojawiały się słowa inne niż jego własne.
Leitha natomiast perspektywa spartańskich warunków nie wzruszyła, a im mniej magii tym też zawsze lepiej.
- Właściwie jest jeszcze wcześnie. Będziesz miał coś przeciwko Mistrzu, jeśli zamiast siedzieć w pokojach pozwiedzamy trochę... - zapytała Aurora.
Tym razem zakapturzony spojrzał chyba na Leitha, po czym odparł:
- Oczywiście. Proszę tylko byście starali się nie przeszkadzać innym.
- Taaa tu nikt nikomu nie przeszkadza... - tym razem Ulv skomentował na głos, po czym dodał - Czy dobrze słyszałem, że odwiedziła was Valeria?
- Owszem. Jest tutaj, choć z tego co wiem, nie życzy sobie towarzystwa. - Odpowiedział mu Sean.
- I dobrze. Niech pisze. - skomentował tylko skrzydlaty.
Leith zlustrował po raz kolejny zachowanie swoich towarzyszy. Oczywiście chętnie pozwiedzałby miejsce pełne książek, z drugiej strony, nie był pewien co dokładnie Aurora miała na myśli. Ulv zaś albo postanowił przejąć “moralną” rolę Mileny, albo przynajmniej świetnie to grał.
Tymczasem dotarli do korytarza, gdzie twarz księżniczki jakby bardziej rozpromieniła się. Posłała uśmiech zakapturzonemu, choć ciężko było osądzić czy ten go widzi.
- Zatem spocznijcie i posilcie swoje ciała oraz dusze przed dalszą drogą. To twój pokój Ulvie - Sean widać nie honorował modnych wśród skrzydlatych tytułów szlacheckich - ten obok ma największe łóżko, więc przypisaliśmy je tobie, Athosie. dalej Leith. I Selene. Auroro, ty chyba nie potrzebujesz wskazania.
- Dziękuję - było widać, że skrzydlata naprawdę z czegoś się cieszy.
Leitha w pewnym sensie uspokajał fakt iż księżniczka jest zadowolona, może obejdzie się tu bez problemów.
Może…
- Odpocznijcie, a ja pozwolę sobie wrócić do swoich obowiązków. Gdybyście potrzebowali pomocy, każda siostra i każdy brat z pewnością wam jej nie odmówi. - Pożegnał się z nimi Sean.
- Ciekawe czy o zrobienie loda też można poprosić - Leith znów usłyszał w głowie irytujący głos Ulva, choć ten jako pierwszy grzecznie schował się w swoim pokoju. Następna była Aurora.
- Mmm… - Leith westchnął oceniając odległość między pokojami. Oczywiście mógłby znaleźć się pod tymi drzwiami w dowolnym momencie ale mieli tutaj nie robić takich rzeczy a w szczególności już bękart, który z tymi nowymi “mocami” wolał się nikomu nie afiszować. Mężczyzna poczekał aż księżniczka schowa się za drzwiami, po czym spowolnił swoje ruchy do tego stopnia by wszyscy pozostali mieli także okazję wejść do cel przed nim.
Athos i Selena nie wydawali się jednak mieć takich planów. Selena otworzyła drzwi i omiotła wzrokiem wnętrze pokoju. Athos stał i marszcząc brwi patrzył na Leitha. Chyba wrócił do dawnych zwyczajów.
Leith przejechał pazurami po kamiennej ścianie jakby sprawdzając jego wytrzymałość, po czym zerknął za siebie na skrzydlatych.
- Cóż to, szlachetny panie i panno… zmęczenie jeszcze nie doskwiera?
Athos napiął mięśnie, jakby chciał rzucić się na Leitha. Selena jednak, zachowując tę samą znudzoną minę, zastąpiła mu drogę.
- Sparing? - zapytała Athosa. - Polecimy nad wodospad, tam się nie przyczepią.
Leith oparł się ramieniem o ścianę i skrzyżował ręce na piersi. obserwował parę z zainteresowaniem. W sumie oglądanie ich sparingu mogło być całkiem ciekawe.
Patrząc na niego Athos warknął niczym zwierzę, po czym wyleciał między kolumnami na zewnątrz zamku. Selena poleciała w ślad za nim.
- Nie cierpi cię, bo też jest pół krwi - Leith usłyszał głos po swojej prawej. Nawet nie zauważył, że drzwi do pokoju Ulva otworzyły się. Co więcej, skrzydlaty zdążył się już rozebrać i ubrać w czarny szlafrok, mocno rozchełstany na piersi.
- Chodź, nauczę cię grać w szachy. - Rzekł i nie czekając odpowiedzi, wszedł do pomieszczenia.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline