Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2020, 20:52   #144
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 38 - 2519.VIII.12; wieczór

Miejsce: Ostland; Las Cieni; Kalkengard
Czas: 2519.VIII.11 Wellentag (1/8); wieczór
Warunki: noc, chłodno; pogodnie, cisza, zapach krwi, spalenizny i trupów



Tladin



Tamci nie wracali. Obolały krasnolud stał albo chodził przy tej zdewastowanej barykadzie. Mijał te dwa trupy kozłogłowych jakie teraz już niezbyt się wyróżniały na tle reszty zalegających tu trucheł. A tamci nie wracali. Jakby ten miejski mrok bezludnego miasta pochłonął ich na dobre. Ile czasu minęło już od rozstania? Z dobrych kilka pacierzy. Już pewnie była północ. Może trochę przed albo po. Raczej po. A tamtych nie było i nie było. Nawet nie było wiadomo jak wielkie jest to miasto. Przecież jeśli by weszli dostatecznie głęboko to nawet gdyby stoczyli jakąś walkę to tutaj, przy bramie, nie musiało być tego słychać.

Zanim zdążył się nad tym zastanowić usłyszał ostry świst. I prawie od razu coś stuknęło głucho od strony barykady. Ledwo Tladin zdążył spojrzeć w tą stronę gdy coś świst i stuknięcie powtórzyło się znowu. Wydawało mu się, że dostrzegł jakiś nagły ruch przy jednej z beczek ustawionych na sąsiednim od niego wozie.



Karl



Więzień szeptał i machał rękami rozpaczliwie próbując zatrzymać jedyną swoją nadzieję na ratunek w postaci odwracającego się do niego plecami Karla. Ale zatrzymać go nie mógł. Do pleców Karla doszedł rozpaczliwe wycie skazańca jakie mogło rozedrzeć niejedno serce. Zdesperowany jeniec nie mogąc się doczekać ratunku który był już tak blisko zaczął kląć co nie miara skoro miał tutaj szczeznąć to nie miał już nic do stracenia.

Krzyki i płacze więźnia zwierzoludzi wkrótce umilkły. Nie wiadomo czy dlatego, że Karl z towarzyszami odeszli na tyle daleko, że go już nie było słychać czy z innego powodu.

W nocnych ciemnościach nie szło rozpoznać wyrazu twarzy. Tylko blade owale twarzy jakie były wpatrzone w powracającego Karla. Co na nich było? Ciekawość? Potępienie? Pytanie? Mrugnięcie oka? Tego w tych ciemnościach nie szło zgadnąć. A słowem się nikt nie odezwał.

Zresztą Karl zastał większość swoich towarzyszy zajętych przeszukiwaniem zwłok i domów. Przyjęli jego decyzję powrotu do bramy bez większych oporów. I tak mieli jeszcze spory kawałek do tej bramy a więc sporo trupów mieszkańców i ich domów do sprawdzenia. Przeszli tak już chyba spory kawałek do tej bramy przy której został Tladin. Noc wydawała się wyjątkowo ciemna a zdewastowane miasto odpychające i bezludne. W chłodnym powietrzu niosły się odgłosy biesiady na placu. Ale stopniowo cichły. Więc coraz wyraźniej słychać było własne przyspieszone oddechy, kroki, stukot ekwipunku własnego czy tego jaki był pakowany do sakw i toreb. Czasem ktoś coś kopnął, czasem się potknął jak to zwykle się zdarza gdy maszeruje się po ciemku po wertepach i pobojowisku.

Wracali bez przeszkód do czasu gdy Tido który właśnie zanurzył się w czeluści jakiegoś domu z wyłamanymi drzwiami nie pojawił się nagle w oknie. - Hej! Słyszycie? Ktoś tu się zbliża! - syknął cicho do pozostałych. Uwe który klęczał przy jakimś trupie leżącym na bruku znieruchomiał nasłuchując. Ragnis zatrzymał się w pół kroku w bocznej ulicy jaką chciał właśnie sprawdzić. Karl też nie widział ani nie słyszał nic podejrzanego. O ile nie liczyć za podejrzane szabrowanie porzuconych zwłok i domów.

- No. Nadchodzą. Kilka osób. - niespodziewanie niziołkowy kucharz pojawił się w drzwiach jakie dopiero co przeszli razem z Tido aby sprawdzić to domostwo. Teraz był z powrotem stojąc w przejściu. Uwe i Ragnis zatrzymali się patrząc na nich a może na Karla. Nadal nic nie było widać ani słychać.

- Z tamtej strony. - po chwili wahania Tido wskazał kierunek w jakim właśnie mieli podąrzać. W stronę bramy. Stamtąd miał ktoś nadchodzić według tego co mówił. Uwe podniósł się i doskoczył do ściany aby nie być na środku drogi. Ragnis schował się za róg ulicy w jakiej już i tak stał.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline