Jagoda, która jakimś cudem lub zbiegiem okoliczności znalazła się tym razem nie tam gdzie nie powinna, a tam gdzie raczej powinna być, wyrwała z ręki świętego Jacka zwój i zaczęła łapczywie czytać. Spodziewała się niespodziewanego, a przy tym raczej niespodziewała się spodziewanego, choć w zasadzie nie bardzo wiedziała czego się ma spodziewać. Dobrnęła jak najszybciej do końca i wstrzymała oddech.