18-01-2020, 12:22
|
#93 |
| Arnold uśmiechnął się delikatnie. Barys najwidoczniej szukał sobie zajęcia i znalazł takie które nie tylko było logiczne, ale i pożyteczne. Jak nic potrzebował chwili, by nie patrzeć na nowicjusza... - Ty chitayesh' moi mysli, Boris.* - powiedział łagodnie uznając, że lepiej przemilczeć sprawę urazy honoru i całej reszty - Sprawdzę co u Magistra i wracam na deck. Każda para oczu jest dobra.
Z tymi słowy podszedł do drzwi swojej kajuty. Dziwne, że komuś się posnęło prawda? Zakładał, że to żaków sen zmorzył... nienaturalny sen spowodowany magią rzecz jasna. Tak, może Tzeentch jeszcze nie uznał go za godnego władania Mocą, ale jego ojciec... Ojciec!
Otworzył drzwi i wszedł do środka zamykając je za sobą cicho. - Magister Hupfnudl? - zapytał cicho rozglądając się po pomieszczeniu - Mam nadzieję, że nie macie mi za złe groźby. To dla waszego bezpieczeństwa ze względu na wasz i waszych stan ciała. Proszę o dyskrecję jak już się z tej sytuacji uwolnimy. Woda dobrze niesie głos, więc pewnie wszystko wiecie, prawda? * "Czytasz mi w myślach, Boris"
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
| |