Rozluźnił chwyt na rękojeści. Starszy pan, kimkolwiek jest, nie stanowi jakiegoś oczywistego zagrożenia. Najwyraźniej też nie ma przy sobie relikwii. Robin widział dwie możliwości – albo spytać go o drogę, albo wyminąć, nie zakłócając snu, i poszukać wejścia do domu. Napotkawszy wzrok Hectora, odpowiedział mu kiwnięciem głowy na znak, że chyba wszystko jest w porządku, po czym podążył śladem Dresdena, poruszając się tak cicho, jak to możliwe. Trzymał miecz w pogotowiu. |