Na słowa Toma, Sergio poruszył się nieznacznie na łóżku i spojrzał na niego spod zmrużonych oczu. *Fudido.* - zadrwił w duchu - *Nazywać mnie "gringo". Gdyby taki tekst rzucił u nas w Rio, zeskrobywaliby go z chodnika.* Wziął do ręki pojemnik z kapsułkami, szukając jakiejś konkretnej informacji co do stosowania. Informacja była napisana małym drukiem, więc musiał się mocno koncentrować, a to z kolei potęgowało ból i nudności. Nie miał na to ochoty.
- Dzięki, ale nie mam w zwyczaju łykać czegoś czego nie znam. - powiedział do Toma - Cholera wie, co to za świństwo. A teraz jeśli pozwolisz chciałbym się zdrzemnąć. To powiedziawszy, postawił pojemnik koło pryczy, nakrył się kurtką i zasnął.
Z drzemki wyrwał go komunikat z komputera pokładowego. "Jesteśmy u celu...lądowanie za pięć minut. Proszę przemieścić się do sektora technicznego, usiąść w fotelach, zapiąć pasy bezpieczeństwa i w razie potrzeby skorzystać z masek tlenowych. Odliczam czas do startu - trzysta..." Sergio zerwał się z łóżka, założył kurtkę i poszedł do pomieszczenia technicznego. Tam zgodnie z instrukcją usiadł w fotelu i zapiął pasy. Lądowanie było jeszcze gorsze niż start. Ponowne zmiany ciśnień, prędkości i zderzenie z atmosferą. Ból o mało co nie rozsadził mu czaszki, a kolejna fala mdłości sprawiła, że z trudem powstrzymywał się przed wymiotami. Kiedy pojazd dotknął podłoża i otworzyła się śluza, Sergio wyglądał jak wrak. *Powinienem dostać jakąś premię za te męczarnie* - przeszło mu przez myśl. Z trudem się podniósł i podszedł do wyjścia zaczerpnąć powietrza. Powiew świeżości sprawił, że poczuł się trochę lepiej. Stanął na zewnątrz i z głową uniesioną do góry "ćwiczył" wdech i wydech. Po chwili wyjął papierosa, zapalił i zaciągnął się, powoli wypuszczając dym.*Taaak... tego mi było potrzeba* - uśmiechnął się sam do siebie. W tym momencie nic go nie obchodziło.
---------------
*fudido - (bra.) dupek |