Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2020, 20:26   #66
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

- Rozmyśliłeś się? - zapytała Aurora, zrównując się z Leithem w czasie lotu.
- W czasie zabijania nie ma czasu na zabijanie nudy - stwierdził.
Chwilę lecieli w milczeniu.
- Brakuje ci tego? Zabijania. Mam wrażenie, że ostatnio cię... nosi. - Ostrożnie zaczęła księżniczka.
- Zabijanie bez powodu nie ma żadnego sensu - Leith odpowiedział niemal z automatu, było to coś w co naprawdę wierzył - a okrucieństwo bez inspirowania strachu nie ma żadnej wymiernej korzyści. Jednak… to prawda, ma to pewne odurzające właściwości. Potrafi też uzależniać. Jestem tego świadomy i zawsze radziłem sobie z pociągiem. Ostatnio jednak… - mężczyzna przekręcił głowę - po prostu muszę okiełznać nową sytuację.
Aurora słuchała go z uwagą, na koniec jednak tylko skinęła głową i tak rozmowa się zakończyła. Dolecieli do Dworu, gdzie bez problemów księżniczka odnalazła Seana. Mnich, przeor, czy kim on tam był pisał coś właśnie przy lampce magicznego światła.
- Przylecieliście akurat na kolację - przywitał ich tym swoim dziwnie brzmiącym głosem. i faktycznie po chwili rozległ się dzwon, wzywający na posiłek.
- Musimy pilnie porozmawiać Mistrzu - rzekła księżniczka, po czym zwróciła się do Leitha - Możesz nas zostawić? Spotkamy się na dole przy posiłku, dobrze?
Mieszaniec kiwnął głową i ruszył z wolna ku sali biesiadnej.

O czymkolwiek Aurora chciała rozmawiać bez jego udziału, nie trwało to długo, nim Leith skończył własny posiłek, Aurora dołączyła do niego. Wtedy też do pary przysiedli się Athos i Selena, którzy także byli na sali. Ulva nie było nigdzie widać.
- Niech każdy przygotuje swój bagaż i przyniesie do mojego pokoju - poleciła księżniczka. - Podzielę prowiant i wodę tak, by zoptymalizować udźwig, mobilność oraz maksymalnie wydłużyć czas, jaki będziemy mogli przeznaczyć na wędrówkę.
- Naprawdę nie możemy latać? - zapytała Selene - Przecież to nie jest magia.
- Możemy, ale tylko nad ziemią i nie za szybko. O ile samo latanie to nie magia, o tyle kontrola wiatru, opływowość i ewentualne unikanie spadania - owszem. - Wyjaśniła Aurora.
- Mmm… - Leith pracował właśnie wykałaczką w kłach. - nie macie koni? - zapytał - nie żeby jakikolwiek kiedyś pozwolił mi na siebie wsiąść, ale zawsze to lepsze niż lektyki… - bękart nie wątpił, że taka myśl przemknęła już przez głowę na przykład Ulva.
- Konie łatwo usłyszeć, lecąc nisko przy ziemi nie będziemy od nich wiele wolniejsi.
- Nie lepiej wytropić i zabić? Po co to wszystko? - warknął Athos.
Leithowi podobne pytanie cisnęło się na usta od dłuższego czasu więc ciekawie czekał odpowiedzi.
- A skąd wiesz, że tym razem będzie sam? Nie możemy wykonać magicznego zwiadu. Poza tym nie da się go wytropić, nie zbliżając do niego, a to możemy osiągnąć tylko bez użycia magii. - Odparła Aurora.
- Jeśli można spytać, wasza miłość… - Leith zaczął oficjalnie pytanie do Aurory - za co inny skrzydlaty, cała ich frakcja może, tak bardzo cię nienawidzi?
Usta księżniczki zacisnęły się w wąską kreskę.
- Nie wiem. - Odpowiedziała wreszcie, a Athos uderzył pięścią w stół i spojrzał na Leitha.
- To się zaczęło od kiedy ty tu jesteś, plu... - nie dokończył, napotkawszy wzrok Aurory.
Leith przekrzywił głowę nie dlatego, że jakieś słowa go dotykały tylko z powodu autentycznego zainteresowania.
- Czy to prawda? dobrze byłoby mieć jakieś pojęcie o motywach naszego wroga, nie po to by go usprawiedliwić lecz zwyczajnie by mieć lepszą szansę na wygraną. - wyjaśnił swój punkt widzenia.
- To trochę nie trzyma się kupy. Vasco znałam przelotnie i nawet nie walczyłam w tym samym rejonie co on, gdy... został złamany. - Odpowiedziała skrzydlata, a ich towarzysze wyraźnie poczuli się nieswojo.
- On nawet nie był z naszego dworu. - Dodała Selena.
- Złamany? - dopytał Leith, bogowie jedni wiedzieli cóż to mogło oznaczać…
Aurora westchnęła.
- Mówiłam ci o Rafie. Czasem... gdy skrzydlaty umiera, dopada go szaleństwo. Sięgając do najgłębszych pokładów mocy Vasco strzaskał swój klejnot magii, jednak w przeciwieństwie do większości, którzy... zdecydowali się na coś takiego, on przeżył. I sam pozbawił się magii oraz...
- ... oszalał. - Dopowiedział Athos.
- To jednak dalej nie tłumaczy czego chce od nas, czy od księżniczki - podsumowała Selene.
- Hmm… - mruknął Leith - nie ma żadnych dowodów, że chce czegokolwiek od kogokolwiek innego. Mnie nawet chciał puścić wolno i nie… - zerknął na Athosa - moja “sława” nie dotarła do niego gdyż nawet nie miał pojęcia kim jestem. Za to bardzo nienawidzi księżniczki. To jest zagadka, której rozwiążanie mogłoby nam pomóc. No chyba że zabijemy go wcześniej…
- Założenie dobre. Tylko jak chcesz to zrobić? - zapytała Selena.
- Nie latanie jest dobrym pomysłem bo wybaczcie ale… - Leith uśmiechnął się mimowolnie na wojenne wspomnienie - bez “czary mary” nie ma chyba łatwiejszego celu na niebie do zestrzelenia. Jednak jakiekolwiek specjalne krycie się też chyba niewiele daje. Mam wrażenie, że ktoś atakuje księżniczkę i zawsze wie gdzie ona jest, zupełnie jakby śledził ją właśnie po tym całym czarowaniu. Nie ufam, by którykolwiek z was był w stanie dobrowolnie wyzbyć się czarowania, nawet tyłka nie potraficie sobie podetrzeć bez jakiejś sztuczki… - mężczyzna przewrócił oczami - jeśli nie chcemy polecieć w jego rodzinne strony i zwyczajnie mordować wszystkich jego bliskich do momentu aż któryś wreszcie zacznie mówić, to chyba też nie ma sensu specjalnie się kryć.
Zapadło milczenie. Athos i Selena wyglądali jak dwie gradowe chmury.
- Konie to dobre rozwiązanie - powiedziała w końcu - ale jeśli zapach Vasco powiedzie nas w wyższe góry, będą bezużyteczne.
Leith kiwnął głową, bo dyskusja była raczej zakończona. Mężczyzna cieszył się, że wzmocnił ostatnimi czasy swoje i tak imponujące mięśnie nóg. Nie było mowy, żeby koń z własnej nieprzymuszonej woli pozwolił mu się dosiąść, to było próbowane już wielokrotnie. Udomowione zwierzęta zawsze źle na niego reagowały, konie się płoszyły, psy ujadały, raz nawet bękart został przepędzony z wioski bo ponoć krowom mleko kisło a kury jajek nie niosły…
Cóż… to będzie uroczy trucht…
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline