Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2020, 00:25   #135
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 32 - Nie cierpię poniedziałków

2054.09.21 - ranek, pn; pogodnie; ciepło; Wild Park, stołówka w koszarach



- Wiesz co stary? Coś mi się nie zgadza w tej twojej historii. - brew krótko wygolonego mężczyzny w brązowym podkoszulku uniosła się w grymasie niedowierzania.

- Właśnie. Widać, że coś kręcisz. - drugi w podobnym podkoszulku wskazał tego naprzeciwko oskarżycielskim widelcem.

- Nic nie kręcę. Mówię jak było. - ich rozmówca westchnął. Co go podkusiło by się pochwalić? No tak… To co zwykle… Tradycyjne pytania i przechwałki jak kto spędził weekendową przepustkę.

- Cześć. Co macie taką zawiechę? - czwarty żołnierz wesoło przywitał się z pozostałą trójką siadając na wolnym miejscu i stawiając na stole tackę ze swoim jedzeniem.

- Krótki mówi, że ma dziewczynę więc ja już mu się nie podobam. - koleżanka, też krótko ostrzyżona jak koledzy przyjęła wdzięcznie skarżącą się minkę wskazując na winowajcę tego zamieszania.

- Krótki ma dziewczynę? Znaczy Karen jest teraz wolna? - nowy dosiadł się wygodnie i spojrzał z zaciekawieniem zarówno na siedzącą niedaleko Karen jak i na Krótkiego.

- Niiee! - jeden z kolegów pokręcił głową aby szybko wyjaśnić koledze w czym rzecz. - Żeby on po prostu se znalazł dziewczynę czy inną dupę no to jeszcze byłoby proste. No ale sam wiesz jaki jest Krótki. - rozłożył ramiona i w geście bezradności wskazał na kapitana siedzącego naprzeciwko.

- A to co? Coś nie tak z tą jego laską? - zapytał nowy zaintrygowany takim powitaniem. Wbił widelec w makaron i zaczął go nawijać potwierdzając swoje zamiłowanie do włoskiej kuchni.

- Z moją laską jest wszystko w porządku. Z obiema. - Krótki uśmiechnął się pod nosem ale musiał przyznać, że powiedzenie tego przed kolegami i koleżanką sprawiło mu sporo satysfakcji.

- No widzisz! Znów zaczyna! - Mike już miał wbić widelec we frytkę i jajecznicę gdy się uniósł znów słysząc tą niedorzeczną historyjkę Steve’a.

- No. Cały Krótki. Nie może mieć czegoś tak po prostu. Jak każdy normalny facet. - westchnęła Karen i kręcąc głową i sięgając po kubek z kompotem.

- A z ciebie jest normalny facet? - Krótki skontrował ją z miejsca. Ale zaraz dała o sobie przewaga liczebna jego adwersarzy. Chociaż Karen i tak mu posłała słodkiego całusa.

- Znaczy zaraz, to Krótki ma dwie laski? - Martinez który dopiero co się dosiadł spojrzał z zaciekawieniem na resztę. No to jeszcze było do łyknięcia. - Znaczy zaliczył dwie dupy tak? - upewnił się czy gadają o tym samym.

- O! I to jest normalny facet! - Garbo wskazał palcem na siedzącego obok Martineza patrząc oskarżycielskim wzrokiem na Krótkiego jaki był po przeciwnej stronie stołu.

- Normalsi są nudni. - mruknęła bez większego zainteresowania Karen wracając do jedzenia tego co miała na swojej tacce.

- Przymknij się. O dupach teraz gadamy. - Garbo ostrofował koleżankę wskazując teraz ją palcem i wrócił do głównego tematu o poranku.

- Właśnie Krótki. Powiedz, że byłeś na dupach, zaliczyłeś duecik na raz i wtedy wiemy na czym stoimy. - Italiano też niezbyt wierzył w historyjkę bruneta po drugiej stołu jaką ten im tutaj próbował wcisnąć. Za co miał do niego żal, że ma ich za takich tępaków co to takie coś łykną.

- No byłem na dupach. - Krótki po chwili zastanowienia przyznał jak było. Właściwie to tak było.

- No wreszcie! Mamy progres! - Garbo ucieszył się i uderzył dłonią w stół bo rzeczywiście wyglądało na jakiś przełom.

- Z moimi dziewczynami. - Steve dokończył zdanie które celowo przerwał by podpuścić chłopaków. Miał ochotę spłatać im małego psikusa.

- A tak dobrze już ci szło, wychodziłeś na prostą… - Italiano pokręcił smutno głową nawijając na widelec kolejną porcję makaronu. I ta czynność zdawała się go absorbować bez reszty. Ale jednak słuchał tego co się dzieje przy stole.

- Ej, Krótki to jak jest? W poprzedni weekend nie miałeś żadnej laski a teraz masz dwie? - Latynos zmarszczył brwi bo rzeczywiście coś tu się nie zgadzało. Dotąd był po prostu ciekaw ale teraz zaczynał rozumieć skąd się bierze sceptycyzm kolegów do opowieści Steve’a.

- Tak jest. Same chciały. Poprosiły tak ładnie, że nie miałem serca im odmówić. - Krótki spokojnie nabrał swoją porcję puree ziemniaczanego i zaczął to przeżuwać nie zdradzając oznak zdenerwowania. Nawet zaczynał być rozbawiony tym wszystkim. Bo odkąd dosiadł się Martinez to schemat rozmowy zaczął się powtarzać co właśnie przerabiał z pozostałą trójką odkąd siedli do jedzenia.

- Same chciały? - Martinez zmrużył brwi na znak, że taka historyjka nie wygląda w jego oczach na najbardziej prawdopodobną.

- Same chciały! Słuchaj to jeszcze nic! Krótki mówi, że jedna chodziła z drugą… Znaczy najpierw. A potem z nim. Znaczy jedna. A potem dwie. Kurwa Krótki jak to w końcu miało być? - Garbo zapalił się do tego punktu który od początku wydał mu się podejrzany i chciał wyjaśnić Latynosowi co jest grane no ale z tego wszystkiego sam już do końca nie był jak to Krótki opowiadał.

- Najpierw Lamia chodziła z Eve. Tak chyba z tydzień jeśli dobrze zrozumiałem. - Steve wbił widelec w kawałek boczku i próbował go odkroić nożem nie przerywając sobie opowieści.

- Zaraz, zaraz… To którą przeleciałeś najpierw? - Martinez przez chwilę przeżuwał swoją porcję ale zapytał póki miał okazję i nikt mu się nie wtrącił.

- Najpierw Lamię. - wspólny adwersarz całej grupki odpowiedział zyskując coraz lepszy humor.

- A tak! Najpierw tą… blondynę? Mówiłeś, że jest biała i czarna tak? To która jest która? - Garbo podjął się wyjaśniania młodemu jak to było no ale w tym kołowrocie nowych imion i szczegółów znów pogubił się prawie na samym początku.

- Lamia ma ciemne włosy. Prawie czarne. A Eve jest blondynką. Ma krótkie włosy. - oficer przerwał swoje relacje by wpakować sobie odkrojony bekon do ust.

- No dobra to poczekaj, jak przeleciałeś tą czarną… To ona rzuciła tą blondi dla ciebie? - Italiano który już to raz słyszał też chciał się dowiedzieć bo za pierwszym razem to było zbyt pokręcone by wyłapać co ten Steve opowiada. A właściwie bredzi i zmyśla w żywe oczy.

- Aahaa… Ale to jak ta czarna chodziła z Krótkim to kto w takim razie chodził z blondi? - Martinez już zaczynał coś łapać ale jednak nijak to się nie układało w chodzenie z dwiema laskami na raz.

- Nie, nie to chyba nie tak było. On chyba najpierw chodził z tą Lamią a potem z tą Eve. - Karen pokręciła głową i dorzuciła swoje trzy grosze gdy wydało jej się, że właściwie zrozumiała to co opowiadał kolega.

- No dobra, jak najpierw jedna a potem druga to coś tu się nie zgadza. Jak na końcu zrobił się z tego trójkąt? - Latynos pokręcił głową na znak, że w tej wersji też jest coś co się nie zgadza.

- Może ta czarna czy tam ta druga, przyszła się pogodzić czy co? - Italiano zmarszczył brwi gdy po chwili milczenia jako pierwszy znalazł jakieś rozwiązanie.

- A to pokłóciły się? Ze sobą czy z Krótkim? Krótki chyba nie mówiłeś nic, że się pożarły? - Garbo zmarszczył brwi ale z kolei wersja Italiano też miała jakieś luki. Zwłaszcza w porównaniu z tym co Steve opowiadał wcześniej.

- Nie pokłóciliśmy się. Najpierw poznałem Lamię a potem, w ostatnią sobotę zajechaliśmy do Eve. I było tak fajnie, że doszliśmy do wniosku, że sobie założymy miłosny trójkącik. Eve była naszą dziwką przez całą noc. - Krótki wyjaśnił tą nagle zakręconą przez kolegów historyjkę w znacznie prostszą wersję. I znów musiał przyznać, że nie lekką satysfakcję sprawia mu opowiadanie o swoich pannach. Ledwo to powiedział a Garbo znów uderzył dłonią w stół!

- Dziwka! Wiedziałem! Rany człowieku to co tutaj komplikujesz! Mów, że zamówiliście ze swoją nową foczką dziwkę na noc! Trzeba było tak od razu! - Garbo siedział rozpromieniony gdy wreszcie rozgryzł tą łamigłówkę. Od początku czuł pismo nosem! I wreszcie Steve się przyznał!

- Eve nie jest dziwką. Lamia też nie. Po prostu tak się bawiliśmy przez weekend. - Krótki wziął kawałek chleba i przełamał patrząc ponad nim na twarz Garbo. Miał nadzieję, że tamten i reszta zrozumie niemą aluzję.

- Czyli jak? Jest dziwką ale jakoś ją czy obie zbajerowałeś, że nie płaciłeś? - Italiano zmrużył brwi gdy próbował dojść jak to jest z tymi dziwkami co miały nie być dziwkami? No jak? Albo laska jest dziwką albo nie. Jak może być i nie być? Znów ten Steve coś pomieszał.

- Nic im nie płaciłem. I nie są dziwkami. Ale lubią się ostro zabawić. I mnie to odpowiada. - Krótki mówił trochę wolniej i dobitniej. Zazwyczaj to wystarczało by nakierować rozmowę na właściwe tory. Albo chociaż zbić z drogi jaka mu nie odpowiadała.

- No ale Krótki to jak to w końcu było? Sam mówiłeś, że ta Eve była waszą dziwką. No to? - Martinez widząc minę kapitana przyjął ostrożny i ugodowy ton. Ale jednak za bardzo był ciekaw aby się nie dopytać.

- Rany prysznic był dzisiaj zbyt zimny i mózgi wam zmroziło? Przecież mówi, że te jego laski lubią rypanie na ostro. I, że się zabawili. Też bym chciała mieć swoją dziwkę co lubi na ostro… - Karen prychnęła na kolegów siedzących po drugiej stronie stołu dziwiąc się, że nie mogą albo udają, że nie mogą pojąć o czym mówi Steve. Przez chwilę przy stole panowała cisza gdy wszyscy pewnie próbowali sobie to wyobrazić. To co mówił Krótki albo to co mówiła Karen.

- Wczoraj była jedna dziwka. - Krótki po chwili przerwy wznowił podjęty wątek gdy uznał, że kolegom wyobraźnia wystarczająco popracowała w spokoju.

- Ale taka dziwka - dziwka czy jakaś dziwka ale nie dziwka? - Italiano dopytał się ostrożnie o jaką wersję dziwki chodzi tym razem.

- Najlepsza w mieście. Kojarzycie Tashę z “Neo”? No to właśnie ona też była wczoraj w “Honolulu”. - Steve uspokoił kolegów pogodnym tonem i uśmiechem. W końcu jak ten ostatni weekend się zaczął to prawie z godziny na godzinę robił się tylko gorętszy i gorętszy. Aż się teraz dziwił jak on to wszystko przeżył.

- Aaa! Wiem która! No pewnie, że najlepsza! Ale ej… Byłem wczoraj w “Honolulu” ale jej nie było… - Garbo ucieszył się, że kojarzy o kogo chodzi a do tego kojarzy bardzo pozytywnie. No ale jak to w tej całej historii Steve’a znów coś się nie zgadzało.

- Właśnie. A jej występ no trochę trudno przegapić. Wszyscy się gapią. A też jej nie widziałem. - Italiano pokiwał głową na znak poparcia dla kolegi. Zgadzał się z nim w 100% no ale za cholerę nie mógł sobie przypomnieć występu Tashy z wczorajszego wieczoru.

- Bo ona była u nas na pokojach. Na prywatnym pokazie. - odrzekł skromnie Steve znów biorąc się za krojenie kolejnego kawałka bekonu.

- No właśnie Martinez, słuchaj, Krótki mówi, że na tej imprezie była horda lachonów. Do tego wszystkie za darmo. A oni i ta jego banda tylko je zaliczali po kolei. A jeszcze, że to wszystko zorganizowały te jego nowe laski! - Garbo poskarżył się Latynosowi streszczając mu to co już wcześniej od kolegi słyszeli. No w pale się to nie mieściło!

- No zapytajcie się chłopaków. Też tam byli. - Steve wzruszył ramionami i skinął głową w stronę stołu gdzie widać było Dingo, Cichego i Dona.

- Po co? Na pewno ustaliście wspólną wersję. - Italiano machnął ręką na znak, że nie widzi takiej potrzeby.

- Daj spokój Krótki. Po co się opierasz. Powiedz po prostu, że zamówiliście dziwki albo wyrwaliście lachony na miejscu i poszliście na górę się zabawić. Ale to, że ci te twoje dwie nowe laski zorganizowały taką orgię no to daj spokój! Nikt ci w to nie uwierzy! - Garbo nie wytrzymał i wygarnął co mu leżało na wątrobie. Co zresztą od początku mu nie pasowało. No i dlatego drażniło go, że Steve w tak głupi sposób chce ich zrazić do siebie.

- No Krótki. Jakimś świeżakom to mógłbyś taką bajerę puszczać. Ale nie nam. - Karen pokiwała swoją krótko ostrzyżoną głową na siedzącego obok Krótkiego na znak, że chciałaby ale za cholerę nie kupuje jego bajeczki.

- A jak bym cię umówił z Eve żeby była twoją dziwką na całą noc? - Steve chytrze niósł brwi z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. Ta niespodziewana oferta zaskoczyła wszystkich, zwłaszcza Karen. Bo przecież taka bezpośrednia konfrontacja rozbiła by wszelkie baje w drobny mak.

- A dobra jest? Ładna? Co ona robi? - mimo woli koleżanka dała się złapać swojej ciekawości. Zresztą pozostała trójka też czekała z zapartym tchem na te odpowiedzi.

- Pokażę ci. - Krótki odłożył sztućce i trochę się uniósł by wyjąć portfel w którym trzymał zdjęcia jakie w ostatni weekend zrobiła im Eve. - To ona. A to jest Lamia. - rzekł gdy wyjął z portfela zdjęcie na jakim byli we trójkę.

- Ładna. Obie ładne. - Karen przyznała po chwili oglądania całej trójki na neutralnym tle jakie wówczas fotograf wybrała razem z Lamią do cyknięcia tych pamiątkowych fotek. Koleżanka puściła fotkę w obieg zniecierpliwionym dłoniom kolegów.

- Najlepsze. - uśmiechnął się Steve obserwując jakie wrażenie robi na nich wszystkich fotka z dwiema ślicznotkami po bokach.

- No a co ona robi? - Karen wróciła do części swojego pytania o możliwości sfotografowanej blondyny. Bo chłopcy po drugiej stronie mieli coś niezbyt wyraźne miny jakby te dwie ślicznotki na fotce trochę ich zmieszały. Któż by nie chciał spędzić z nimi całego weekendu!?

- Wszystko. Lubi tą robotę. Nawet uwielbia. Pomyślałaś sobie coś kosmatego jak ją oglądałaś? - Steve za to mówił na luzie i był pewny swego jakby dokładnie znał temat rozmowy. Karen roześmiała się trochę niezdarnie i zamachała trzymanym widelcem.

- O tak, już ja bym wiedziała jak ją wykorzystać. - zaśmiała się rubasznie ale szczerze. Bo jakby miała taką wystrzałową blondi do spełniania swoich życzeń no to o rany! I to na całą noc!

- No to załatwione. - Krótki wzruszył ramionami jakby rzeczywiście sprawa właśnie została postanowiona.

- Zaraz, zaraz! A my! - Italiano obruszył się gdy na ich oczach właśnie Karen i Krótki chcieli ich wysiudać z tak intratnego interesu!

- Właśnie! A my to co! - Garbo pomachał zdjęciem całej trójki na znak protestu.

- Przykro mi chłopaki. Ale nie zgadzam się na innego faceta w tym związku. - Steve skinął dłonią na znak aby mu oddali zdjęcie znów wzruszając ramionami na takie a nie inne reguły jakie rządzą tym światem.

- Dyskryminacja! - krzyknął oburzony Garbo.

- Rasizm! - dorzucił równie obrazony Italiano.

- I chamstwo! - Martinez też czuł jakby mu niebywała okazja przepływała koło nosa.

- A ja uważam, że to w porządku. - Karen jakby nic uśmiechnęła się słodko najpierw do chłopaków a potem do siedzącego obok niej Krótkiego.

- Myślę, że powinniśmy zrobić głosowanie. - Martinez popatrzył na kolegów szukając u nich poparcia i oczywiście je znalazł.

- Przypominam wam, że jesteśmy w wojsku. I tu obowiązuje hierarchia a nie demokracja. - Steve uśmiechnął się niewinnie i zaczął chować zdjęcie do portfela.

- Z oficerkami tak zawsze. Jak co do czego to się stopniem zasłaniają. A tak to niby kolega. - Italiano rzekł z mniej lub bardziej udawaną goryczą. Pozostała dwójka pokiwała znacząco głowami na tą jawną niesprawiedliwość.

- To co? Weekend spędzamy z twoimi laskami? - Karen zapytała rezolutnie w ogóle nie zważając na fochy kolegów.

- Noo… w ten weekend to mamy z Lamią trochę inne plany. Wyjeżdżamy z miasta. - Steve zawahał się na chwilę przeczuwając, że dopiero co zbudowane dobre wrażenie może się jednak nagle posypać.

- Z Lamią? A nie z Eve? A czemu jedziesz tylko z jedną? To rozchodzicie się z tą drugą? - Garbo zmrużył oczy gdy w dopiero co ułożonej historyjce znów pojawiły się jakieś braki.

- Musimy odwiedzić jej znajomych z wojska. Lamia jest weteranem saperów. Dopiero co wyszła ze szpitala. A Eve ma robotę na ten weekend. Jest fotografem. - oficer wyjaśnił szybko ale widział, że na twarzach kolegów znów wróciły wątpliwości.

- Fotografem? Mówiłeś, że jest dziwką. - Italiano wydawał się najbardziej sceptyczny czemu dał od ręki wyraz.

- Jeszcze raz ją nazwiesz dziwką to cię trzepnę. - Steve popatrzył cierpko na niego ale zdecydowanie chłodniejszym tonem. Sam nie do końca był pewny czy kolega serio tego nie ogarnia czy tylko złośliwie tak udaje.

- Ej, Krótki, ty mnie chyba nie bajerujesz co? Dopiero co mówiłeś, że mogę się z wami umówić a teraz, że jednak nie? No co jest Krótki? - Karen która już zdążyła się nakręcić na Eve i to całe spotkanie teraz wydawała się mieć jeszcze większe pretensje niż koledzy którym to spotkanie śmignęło koło nosa. Właśnie zaczynała się czuć tak samo oszukana jak oni.

- No mówiłem. Ale nie w ten weekend. W ten weekend jesteśmy zajęci. - Steve próbował ułagodzić chociaż Karen. Chłopaki to widział, że mniej lub bardziej się zgrywali. Ale nie chciał by koleżanka miała jakiś prawdziwy żal do niego.

- Taa… Ciekawe co wymyślisz w następny weekend. - Italiano prychnął lekceważąco gdy ostatecznie cała ta historyjka wywróciła się jak domek z kart gdy ktoś drzwi otworzy i przeciąg zrobi swoje.

- No… A ja przez chwilę myślałem, że naprawdę masz dwie takie fajne foczki… - Martinez mruknął rozczarowany tym, że ta cudowna bajka okazała się jednak tylko bajką.

- I to takie co lubią się ostro zabawić. - mruknęła rozczarowana Karen sięgając po kubek aby zapić zjedzone śniadanie i własne rozczarowanie.

- Cyknąłeś sobie fotki z jakimiś laskami, zabawiłeś się przez weekend i tyle. Idź świeżakom opowiadaj takie historyjki. - burknął Garbo też czując pewien żal, że jednak miał od początku rację. Niby satysfakcja z przejrzenia tej ściemy była. No ale jednak jakoś aż szkoda było mieć rację.

- Ale naprawdę! Było jak mówię! Karen no po prostu umówimy się na następny weekend! Ej, no czekajcie, gdzie idziecie!? No ej no! - Krótki poczuł się jak przegrany gdy widział jak cała gromadka wstaje i odchodzi zostawiając go samego. Co prawda właściwie wszyscy skończyli właśnie śniadanie. Ale jakoś i tak było przykro na to patrzeć. A jednocześnie czuł złość. Przecież mówił prawdę! Nie wciskał im kitu! Chociaż po prawdzie to zdawał sobie sprawę, że historia była aż tak nieprawdopodobna, że jakby usłyszał od kogoś to chyba też by miał wątpliwości. A jeszcze nic im nie mówił, że dziewczyny chcą założyć studio do kręcenia filmów akcji. Dla dorosłych. W to to już chyba nikt by nie uwierzył.

- No trudno. Pofochają się, pofochają i w końcu im przejdzie. - machnął na to wszystko ręką. Też już właściwie skończył swoje śniadanie. Ale jeszcze zanim na poważnie zacznie się dzień, odprawa, zadania i cała reszta miał jeszcze chwilę czasu dla siebie. Otworzył jeszcze raz portfel i znów wyjął zdjęcie. To samo, gdzie stoi wyprostowany w galowym mundurze i z dwiema ślicznotkami po bokach. O blond i prawie czarnych włosach. Krótkich i dłuższych. W morskiej i letniej sukience. Naprawdę mu się podobało to zdjęcie. Jakby szli na defiladę albo wręczenie jakiegoś medalu czy co.

Ale kolejne zdjęcie podobało mu się jeszcze bardziej. W końcu to akurat sam zrobił. Żadna z dziewczyn nie mogła bo obie klęczały z twarzami u jego pasa. Ale z pełną uwagą wpatrywały się w obiektyw więc nawet teraz wyglądały jakby poprzez te zdjęcie patrzyły się wprost na niego. Tylko dół twarzy i usta nie wyszły im zbyt wyraźnie. Bo oba komplety ust były pełne jak tak sobie wesoło przed nim klęczały. O tak, znów aż nadto mocno poczuł jak nieziemsko było w ostatni weekend. Z nimi dwiema. I całą resztą. To, że ktoś nadchodzi słyszał. To, że zatrzyma się przy jego stoliku to akurat się nie spodziewał. Więc zdążył tylko położyć trzymane zdjęcie frontem do blatu.

- Krótki. - podniósł głowę do góry i znów zobaczył nad sobą Karen. Widocznie już odniosła swoją tackę i wracała do siebie. Ale jeszcze coś chciała.

- No? - zapytał zastanawiając się co mogła widzieć a co nie.

- Mówiłeś, że z Lamią wyjeżdżasz z miasta w ten weekend? - Karen pytała jakby coś sobie przypomniała i właśnie wróciła by się dopytać.

- Mhm. - skinął twierdząco głową zastanawiając sie do czego zmierza to wypytywanie.

- A Eve? - Karen zadała kolejne pytanie.

- No Eve kręci jakieś wesele czy coś takiego. Jest fotografem. - wzruszył ramionami starając sobie przypomnieć co Lamia i Eve mówiły o tych planach na ten weekend. Był ustawiony z Lamią więc właściwie mniej przywiązywał wagę do tego co blondi będzie robić w tym czasie.

- No ale wyjeżdża z miasta? 48 h będzie kręcić to wesele? - koleżanka Steve’a dopytywała się nadal a ten musiał przyznać, że po prawdzie to właściwie nie miał pojęcia. Co dał wyraz grymasem twarzy. - Bo ja mam właściwie romans do Eve. Myślisz, że dałoby się ją dorwać w ten weekend? - stojąca nad Krótkim kobieta wyłuszczyła w końcu co jej chodzi po myśli. Ten zastanawiał się chwilę po czym wzruszył ramionami.

- Wiesz co? Dam ci jej adres. Jak będziesz w weekend na mieście to sama ją łap. No ale mówię, nie wiem czy będzie w mieście. - Krótki sięgnął do bocznej kieszeni spodni i wyjął z nich notes i na niej napisał adres pracowni Eve i przez chwilę tłumaczył gdzie to jest i jak tam dojechać. A, że Karen nie stacjonowała tutaj od tygodnia no to sprawnie złapała trop gdzie trzeba szukać tego adresu.

- Dobra, dzięki Krótki. Mam nadzieję, że się złapiemy w ten weekend. A tak w ogóle to co tam chowasz? - Karen przeczytała adres raz jeszcze, złożyła ją i schowała do kieszeni spodni. Ale na koniec, prawie od niechcenia zapytała o leżące na stole odwrócone zdjęcie.

- Ah, too… - Krótki w duchu jęknął, że jednak coś widziała… Ale po chwili wahania doszedł do wniosku, że jednak fajnie byłoby się komuś pochwalić. No a Karen przecież była w porządku. Inaczej nie naraiłby jej Eve jeśli nie uznałby, że obie powinny cieszyć się z takiego spotkania i dobrze się nawzajem bawić. Naprawdę chciał się spotkać! I pokazać swoim dziewczynom, że on też ma jakieś fajne koleżanki. No chociaż jedną! A nie, że tam tuzin czy co jak to miały Lamia i Eve… Więc w końcu po tej chwili rozterki wstał i pokazał zdjęcie koleżance.

- Ooo… Aalee… Noo… To one? O rany… Będzie mi się dłużył ten tydzień. - Karen cmoknęła z uznaniem i pokiwała głową na widok dziewczyn Krótkiego przy pracy na tym drugim krótkim. Wyglądało bardzo pociągająco.

- Noo… Mnie się każdy dłuży. A odkąd je poznałem no to raanyy… Ciężko tu wysiedzieć do następnego weekendu. - cieszył się, że może się zwierzyć z tego swojego problemu. Sam był ciekaw co teraz te jego dwie superfoczki porabiają. Pewnie tak wcześnie to jeszcze odsypiają ten weekend. Znów się musiał wyślizgnąć jak jeszcze było ciemno z łóżka i ich objęć. Gdy obie jeszcze spały w najlepsze. A nie chciał ich budzić. Miały co odsypiać. Właściwie wszyscy mieli. Aż nie mógł się nacieszyć widokiem gdy widział je ostatni raz jak tak sobie spokojnie spały a on stał nad nimi by ostatni raz rzucić na nie okiem. I życząc im i sobie w duchu by znów jak najszybciej spotkali się w takim komplecie.

- No. A nie będziesz się fochał jak się z nią potenteguje w weekend? Albo ta czarna? - zapytała na wszelki wypadek dla spokojności sumienia.

- Fochał? Sam ci dałem namiar. A Lamia. Daj spokój wczoraj było tyle lasek, że chyba by mi zbrakło palców by je policzyć! I nikt nie robił fochów. Powiesz Eve, że jesteś ode mnie a może ja zdążę ją zobaczyć to jej przekażę i będzie w porządku. - machnął ręką odbierając zdjęcie i znów chowając je do portfela. Dotąd o tym nie myślał ale teraz gdy tak o tym mówił wydawało mu się coraz bardziej proste do zrobienia. Przecież przed wyjazdem do Madison City pewnie będzie się jeszcze widział z Eve no to jej powie co i jak. I co tu nie mówić aż się przyjemnie było pochwalić, że ma się dziewczynę a nawet dwie, z tak nowoczesnym podejściem do “tych spraw”.

- Ty z tymi laskami to na serio? Z tymi na tej imprezie? To nie były jakieś dziwki? - Karen skoro wyczuła, że Steve jest znów w dobrym humorze postanowiła się dopytać jeszcze o parę rzeczy.

- Żadne dziwki. No jedna była, ta co mówiłem, Tasha. A reszta to koleżanki Lamii i Eve. Val jest kelnerką, Madi masażystką, Betty pielęgniarką ale żadna nie jest dziwką. I się mnie nie pytaj skąd one je wszystkie biorą. Jak ja się zacząłem z nimi spotykać to już je miały. - Krótki trochę zbyt pośpiesznie złapał za swoją tackę i zaczął iść do stanowiska gdzie się je zdawało. Tej część historii to sam nie był pewny jak to szło. Bo spora jej część była chyba napisana zanim spotkał Lamię. Najpierw myślał, że jest fajną, napaloną foczką szukającą przygód. Właściwie to się okazało prawdą. No ale ta jedna foczka okazała się mieć bardzo bogate życie towarzyskie. I nie wiadomo ile żywego inwentarza w ekwipunku. Tak naprawdę dopiero wczoraj, jak je zobaczył wszystkie na raz to się zorientował ile tego jest. Wcześniej jakoś tak chyba nie występowały tak mnogo w miejscu w którym przebywał. Karen przez kilka stolików jakie mijali trawiła te słowa nim się odezwała ponownie.

- Krótki to ty chodzisz z dwiema laskami które mają od cholery innych lasek? - zapytała zezując na niego niezbyt pewna czy właściwie zrozumiała to co Steve jej właśnie mówił. Ten pokręcił na różne strony głową bo uświadomił sobie, że Karen właściwie trafiła w sedno.

- No chyba na to wygląda. Pomożesz mi obrobić to stado? - zerknął na nią uśmiechając się sympatycznie odstawiając przy tym swoją tacę. Dziewczyna nie wytrzymała i prychnęła rozbawiona.

- Krótki ty się chwalisz czy żalisz? - zapytała śmiejąc się beztrosko. A jego śmiech zaraz do niej dołączył gdy zorientował się jak znów trafiła w sedno.



---



- Post na zakończenie. Z powodu zniknięcia Driady z życia forumowego zostaję zmuszony do zakończenia sesji. Zostaje mieć ciemno blond nadzieję, że kiedyś Driada wróci i uda się dokończyć tą sesję. Bardzo dziękuję wszystkim którzy kibicowali tej sesji A na razie proszę opiekuna działu o przeniesienie sesji do archiwum.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline