Przez chwilę go korciło żeby sprzedać niedoszłym gwałcicielom kopa albo ukraść portfele, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu nie chcąc zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.
Upewniwszy się, że babeczka bezpiecznie odeszła poszedł w swoją stronę grając klasyki Green Day z płyty "Dookie" udając, że sprawa zupełnie go nie dotyczy.
Nie potrzebował gratulacji, nawet szczególnie nie obchodziło czy rzeczywiście pomógł jakieś gwiazdeczce zrobił, co trzeba. Ruszył z pieśnią na ustach, aby znaleźć jakieś lombard czy sklep muzyczny, w którym sprzedaliby mu ukulele żeby mieć zapasową "broń" na wypadek gdyby jakieś pomysłowy gangster wpadł na to żeby zniszczyć jego instrument w ogniu walki. |