- Drago! – współczucie i gniew szarpnęły rudzielcem. Tinka ruszyła ku chłopakowi wyciągając przed siebie dłoń z rozciapierzonymi palcami. W zasadzie nie wiedziała co chciała zrobić ale instynkty szeptuchy, szamana, leczącej, opiekunki, co nie potrafiła przejść obok bólu, cierpienia i choroby obojętnie sprawiły, że Tinka zapłonęła gniewem. Nie mogła pozwolić by ktoś robił Drago krzywdę.
- Zostaw go w tej chwili! – lisica stanęła obok Ivana, z dłonią zaciśniętą na jego ramieniu i wpatrując się w kozaczka. Nim zdołała powstrzymać naiwny język już słyszała swe kolejne, pełne oburzenia słowa:
– Nie wolno krzywdzić innych!