Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2020, 11:44   #67
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Trudno ich było nazwać zgraną ekipą. Właściwie nie żarli się tylko wtedy, gdy milczeli, więc z zasady rozmawiali rzadko. Zresztą tempo też narzucali sobie takie, iż ciężko było komentowanie widoków czy lekkie pogawędki. Właściwie jedyne, co ich ograniczało to zdolności powonienia Leitha - w normalnych warunkach wyjątkowe, w obecnych - frustrujące dla przywykłych do łatwych (magicznych) rozwiązań skrzydlatych.
Nieliczne postoje wyglądały też dość ponuro. Aurora i Ulv siadali nad mapą, której opisów Leith nie rozumiał, zaś Selena i Athos zajmowali się przyrządzaniem posiłków oraz legowisk. Bękart nie miał więc niczego do roboty - poza przygotowaniem własnego leża. Niestety, zapach Vasco wciąż był słaby, można było więc spodziewać się kilku, jeśli nie kilkunastu dni podróży.
Bękart byłby ostatnim, do narzekania na brak rozmów. Wszystko wydawało się idealne. “Polowe” warunki, nie były aż takie ciężkie, ot trochę ćwiczeń dla ciała. No i miał rozrywkę patrząc na cierpienia egzystencji bez magii w wykonaniu Ulva, któremu nawet ochota na “zabawne” komentarze odeszła. Niestety, on wciąż miał swoje karty w ręku, jak choćby wołanie “chodź psie, złap trop” za każdym razem, gdy wchodził do umysłu Leitha, by zostawić w nim wrażenie zapachowe. Póki co nie komentował jednak “wyznaczonej” strefy, jaką bękart nauczył się mu robić w tym celu.
Leith też miał swoje teksty w stylu “tędy tędy, dobrzy ludzie...” Mieszaniec przykrywał garby po złożonych skrzydłach szerokim, spuszczonym z głowy ale opadającym na plecy kapturem. Kiedy spoglądał na swoich towarzyszy wszyscy w zasadzie wyglądali “normalnie” nie licząc podobnych garbów na plecach i chyba to ich najbardziej przerażało.
Nawet Aurora wydawała się pozbawiona humoru, czy wręcz rozdrażniona sytuacją.


3 dni później...

Selena grzebała patykiem w znalezionej kupce popiołu. Wszyscy bardziej się ożywili zresztą, bo oto potwierdziła się rzeczy, o której bękart poinformował ich tego ranka - są blisko. Wreszcie zapach, który tropił niósł ze sobą też ciepło żywej istoty, prawdziwej zwierzyny. Niestety, jak na złość pogoda, która dotychczas była bardzo stabilna, popsuła się. Urywane, mocne opady deszczu raz po raz moczyły ich ubrania, choć nie to nawet było irytujące, co wiatr - silny i zmienny, przez co nawet czując zapach, ciężko było stwierdzić, gdzie mają iść dalej.
- To gdzie dalej, piesku? - zagadnął Ulv, choć czuć było, że warunki pogodowe irytują go i z trudem zachowuje swój irytujący ton.
Leith odwrócił się by spojrzeć na Ulva.
- W ekscytacji zdradzi mnie merdanie ogonem. Tak mój drogi panie, będziesz wiedział, to oczywiście oznacza, że będziesz musiał obserwować mój zad ale pamiętam, że takie widoki mogą być ci miłe… - to powiedziawszy ruszył szybkim sprintem za urywanym tropem.
Athos zaklął i chyba już chciał ruszyć za nim, gdy Aurora dość głośno rzekła:
- Leith, czekaj!
Mężczyzna wyhamował stopy na mokrej ziemi
- hm?
- Myślę, że wiem dokąd on się wybrał. W końcu dokądś zmierzać musi, a to wygląda na dostatecznie dobry cel. - To mówiąc wskazała palcem gdzieś w dal.
Trudno było coś dostrzec przez zacinający z boku deszcz, ale gdy Leith skupi wzrok, dostrzegł na zboczu jednej z gór dość regularnie wyglądające formacje skalne, które zaraz potem okazały się nie być tworem natury, lecz ruinami jakiegoś kompleksu.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/7d/d9/11/7dd91121f7fbc78919fe71a3dfb01d84.jpg[/MEDIA]

- Cholera, świątynia Tezeusza. To miejsce jest przeklęte - splunęła Selena.
- Mhm… - Leith kiwnął głową mało przejęty “przeklętością” spojrzał za to na Aurorę.
- Czyli dlatego że to “przeklęte” miejsce, na pewno będzie tam nasz “przeklęty” wróg? … - mężczyzna uniósł brew.
- A myślisz, że zapuścił się tutaj, bo lubi oglądać górskie pejzaże? Czegoś szuka albo z kimś zamierza się spotkać. To jest miejsce, gdzie żaden normalny skrzydlaty się nie zapuszcza, więc spokój gwarantowany.
- Szkoda, że my normalni nie jesteśmy - burknął Athos, a Selena mu przytaknęła. Ulv wyjątkowo zachowywał milczenie, wyraźnie odpływając gdzieś myślami.
- Idziemy tam, chyba że w międzyczasie poczujesz na pewno, że zapach dochodzi z innej strony. - Postanowiła Aurora, zwracając się do Leitha, po czym ruszyła przed siebie.
Leith rozejrzał się po towarzyszach po czym ruszył za księżniczką. Mężczyzna poruszał niecierpliwie nadgarstkami, obracając swoimi szponiastymi łapami jak jakimiś ostrymi, rządnymi ofiary narzędziami. Miał przy sobie więcej broni z żelaza, ale jego własne kły czy pazury były równie dobre.
- Naprawdę musimy tam wchodzić? - zapytała Selena, zbliżając się do Aurory w trakcie ich marszu. Księżniczka nawet na nią nie spojrzała.
- Dwie osoby powinny zostać na czatach. Możesz mi towarzyszyć. - Odpowiedziała.
- Och, księżniczko, nie chcesz dorwać tego rudego chujka osobiście za to, co ci zrobił? - zapytał Ulv, wysilając się nawet na swój szelmowski uśmiech.
- Wystarczy mi świadomość, że misja zostanie wykonana, a Vasco nie wymknie się tym razem. - Odburknęła skrzydlata.
Umysł Lietha był już skupiony zadaniu, a nie głupich gadkach skrzydlatych, gdzieś tam mógł być ktoś kto bardzo potrzebował być zabitym i bękart zamierzał zrobić wszystko co w jego mocy by mu w tym pomóc.
Podzielili się u podnóża góry, tam skąd roztaczał się doskonały widok na ruiny miasta, czy raczej ewentualne drogi ucieczki z niego. Selena i Aurora zostały, choć ta druga wydawało się, że robi to wbrew sobie. Ulv, Athos i Leith ruszyli dalej. Bez zbędnego ekwipunku nagle stali się szybsi i żwawsi.
- No dobra, panienki, musimy się tam przekraść nie zwracając na siebie uwagi. Jeśli ktoś zobaczy rudego, obserwuje go i czeka na pozostałych. Żadnego bohaterstwa Athos. Ani popisów głupoty... Athos i Leith. - Powiedział półgłosem ciemnowłosy piękniś.
Leith miał zjeżony kark i pozwolił sobie tylko na kiwnięcie głową, naprawdę nie miał żadnej ochoty na gadanie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline